Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Środowisko nie zostało skażone przez pożar składowiska odpadów w Zgierzu

Marcin Bereszczynski
Marcin Bereszczynski
Pożar składowiska odpadów w Zgierzu nie skaził powietrza, rzek i gleby. Nie wzrosła zachorowalność. Owoce i warzywa można jeść, ale wcześniej trzeba je dobrze umyć.

Wojewoda Zbigniew Rau zaprezentował wczoraj wyniki badań i ekspertyz po pożarze składowiska odpadów, które zapaliło się 25 maja w Zgierzu. Akcja gaśnicza trwała ponad tydzień. Nie stwierdzono oddziaływania promieniotwórczego, a żołnierze z Centralnego Ośrodka Analizy Skażeń nie zidentyfikowało niebezpiecznych związków, które znajdują się w Konwencji o Zakazie Broni Chemicznej.

Narodowy Fundusz Zdrowia na podstawie 35 tys. badań lekarskich w powiatach zgierskim i pabianickim stwierdził, że przed pożarem było tyle samo zachorowań, co po pożarze.

Łódzki Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska stwierdził, że największe stężenie niebezpiecznych substancji w powietrzu zanotowano 27 maja przed południem. Później stopniowo malało wraz z rozpraszaniem się substancji w powietrzu. Woda spływająca ze składowiska wpadała do rzeki Wrzącej, stamtąd do sokołówki i Bzury. W pierwszych dniach rzeki były zanieczyszczone, ale obecnie nie ma tam przekroczenia norm.

Badania gleby wykazały zanieczyszczenia, ale nie należy ich łączyć z pożarem w Zgierzu. Sanepid sprawdził 42 gospodarstwa rolne produkujące owoce, warzywa i zboże. Wyniki będą w połowie czerwca. Jak zapewnia Urszula Sztuka-Polińska, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, do wnętrza owoców nie wdały się żadne niebezpieczne substancje. Osad mógł powstać na zewnątrz, dlatego trzeba dokładnie myć owoce. Bezpieczne są też owoce, które rosną na drzewach i krzewach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki