Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

SROM chce aborcji dla łódzkich kobiet

Matylda Witkowska
Dziennik Łódzki
Kontrowersyjne plakaty zachęcające do aborcji na Wyspach Brytyjskich pojawiły się na łódzkich przystankach. Rozwiesza je nieformalna grupa feministek.

Plakaty nawiązują stylistyką do popularnej reklamy kart płatniczych. Oprócz zdjęcia młodej kobiety, która wykonała aborcję, jest też wyliczenie kosztów: "Bilet lotniczy do Anglii w promocji: 300 zł, nocleg: 240 zł, aborcja w publicznej przychodni : 0 zł, ulga po zabiegu w dobrych warunkach - bezcenna. Za wszystko inne zapłacisz mniej niż w podziemiu aborcyjnym w Polsce".

Rozkleja je kilka łódzkich kobiet, działających od niedawna jako Separatystyczne Rewolucyjne Oddziały Maciczne, w skrócie SROM.

- Panie nie chcą się ujawniać, bo nie wszystkie ich akcje są legalne - mówi Izabela Desperak, socjolog z Uniwersytetu Łódzkiego, którą SROM wybrał na swoją rzeczniczkę. Kontaktują się z nią przez internet.

Akcja organizowana jest jako sprzeciw wobec uchwalonej w 1993 roku ustawy antyaborcyjnej, która prawo do usuwania ciąży ograniczyła do sytuacji gwałtu, ciężkiego uszkodzenia płodu czy zagrożenia życia bądź zdrowia dziecka.

Oficjalnych aborcji dokonuje się niewiele. W 2008 roku wykonano ich 499. Podziemie szacowane jest od 7 do 200 tys. rocznie. I właśnie o legalizację tego podziemia chcą walczyć członkinie SROM-u.
- Turystyka aborcyjna, to fakt i rezultat patologii jaką stworzyła ustawa. Dopóki ktoś nie wymyśli stuprocentowo skutecznej antykoncepcji kobiety będą zachodziły w niechciane ciąże i je usuwały - wyjaśnia jedna z uczestniczek akcji.

Akcja budzi jednak skrajne opinie. - Jeszcze nie spotkałem się z propagowaniem aborcji w tak skrajnej postaci - ocenia poseł Jarosław Gowin (PO). - To przejaw zdziczenia moralnego, które jako coś normalnego pokazuje coś, co większość społeczeństwa uważa za zabicie dziecka - dodaje.

- Ustawa z 1993 była krokiem wstecz od demokracji. Celem tych pań jest walka o prawa kobiet - ripostuje Desperak.

Dwa tygodnie temu ostrą kampanię antyaborcyjną przeprowadziła w Poznaniu Fundacja Pro. Wykorzystała w niej twarz Adolfa Hitlera.

Takie kampanie nie dziwią prof. Jolanty Kopki, socjolożki z Katedry Polityki i Moralności Uniwersytetu Łódzkiego.

-Reklamy się brutalizują. Żeby zwrócić czyjąś uwagę, trzeba widza zaszokować. A temat aborcji powraca przy okazji Dnia Kobiet czy projektu wprowadzenia parytetów- wyjaśnia.

Socjolożka zwraca też uwagę na postępującą pragmatyzację życia, która powoduje, że kryterium moralne zastępuje kryterium użyteczność

- Kiedyś kobiety odwoływałyby się do prawa do decydowania. Teraz podnosi się kwestie użyteczności aborcji i jej ceny - wyjaśnia.

Podobne plakaty chcą też rozwieszać u siebie poznanianki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki