Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stan epidemii będzie stanem agonii dla łódzkiego lotniska? "Na razie spółka ma zabezpieczenie na kilka najbliższych miesięcy"

Marcin Darda
Marcin Darda
Lotnisko od miesiąca jest zamknięte dla międzynarodowego ruchu pasażerskiego i taki stan będzie trwał co najmniej do końca kwietnia
Lotnisko od miesiąca jest zamknięte dla międzynarodowego ruchu pasażerskiego i taki stan będzie trwał co najmniej do końca kwietnia
Łódzkie lotnisko wielomilionowe straty przynosi i bez pandemii koronawirusa, a właśnie podłączono je pod kolejną ,,kroplówkę” z milionami od łódzkich podatników. Ale epidemia otwiera zupełnie nowy kontekst dyskusji nad sensem utrzymywania lotniska, bo stan pandemii dla portu lotniczego może oznaczać stan ciężkiego zawału, jeśli nie agonii.

Skarbnik miasta Krzysztof Mączkowski w środę na sesji od razu rozwiał ewentualne złudzenia niektórych radnych odnośnie pieniędzy na utrzymanie płynności finansowej lotniska. Na tym etapie miało być 7 mln zł, ale zdecydowano dosypać więcej o 3 mln zł przez straty związane z obostrzeniami stanu pandemii.

Lotnisko od miesiąca jest zamknięte dla międzynarodowego ruchu pasażerskiego i taki stan będzie trwał co najmniej do końca kwietnia. Przyjmuje tylko loty sanitarne i cargo. Te pieniądze tak czy siak trafiłyby na lotnisko, tyle że później, a cała suma dopłaty szacowana na ten rok to 16-18 mln zł. Niewielu jednak wierzy, że na tym się skończy, bo jeśli w ostatnich latach przelewano na pokrycie strat i dokapitalizowanie od 14 do 55 mln zł rocznie, to dlaczego straty w tym roku miałyby być niższe, skoro lotnisko dla lotów pasażerskich jest zamknięte...

Za Lublinkiem niemal od początku ciągnie się odium brzydkiego kaczątka polskich lotnisk regionalnych. A to leży zbyt blisko Warszawy, a to wybudowano mu szkodliwą konkurencję w postaci Modlina, a teraz ma dojść kolejna, czyli Radom z pompowanymi weń nonsensownie miliardami polskich podatników. No i nie kocha go kolejny rząd RP, bo wciąż należy do bardzo wąskiej grupy portów regionalnych, które w strukturze udziałowców nie mają Polskich Portów Lotniczych, natomiast ponad 90 proc. udziałów posiada miasto i to ono pokrywa straty.

Jak na ironię ostatnie dwa lata dawały promyk nadziei na odbicie od dna. Liczba pasażerów powoli rosła. W 2019 roku było to ponad 241 tys. pasażerów, co w stosunku do najgorszego w historii lotniska roku 2017 (207 tysięcy) było pewnym postępem. Z drugiej strony w ostatnich kilku miesiącach Lufthansa zawiesiła loty do Monachium, a Ryanair zrezygnował z lotów sezonowych do Aten, pozostawiwszy tylko destynacje brytyjskie.

Druga strona medalu jest taka, że regionalne porty lotnicze nie są od przynoszenia zysków, ale powinny przynajmniej zarabiać na swoje utrzymanie. Nie tylko jednak Łódź przynosi straty, bo w tej sytuacji jest jeszcze osiem innych portów, nawet Modlin, który odprawia 3 mln pasażerów rocznie. A stan pandemii zastał łódzkie lotnisko niedługo przed ogłoszeniem przez Ryanair nowego kierunku i przed sezonem czarterowym, który mógł dla Lublinka oznaczać 75 tysięcy pasażerów.

Zamiast tego mamy coś, czego jeszcze nie było: dochody tracą łódzcy podatnicy, firmy i przedsiębiorstwa, grube miliony traci budżet miasta, jedyny dobrodziej lotniska - i to w sytuacji, gdy ono może potrzebować więcej pieniędzy, a nie wiadomo przecież, jak długo potrwa pandemia.

Stąd też na środowej sesji niezależny radny Bartłomiej Dyba-Bojarskisugerował, że władze Łodzi powinny rozważyć sens istnienia lotniska, skoro jedyne, co można robić, to tylko do niego dokładać. „Dziennik Gazeta Prawna” wymienił Łódź wśród portów, które po koronakryzysie mogą się bez dużych zastrzyków gotówki już nie podnieść, podobnie jak Lublin, Szczecin, Bydgoszcz czy Szymany.

A jaki pomysł ma samo lotnisko? Upatruje swojej szansy w rządzie. Wiceminister infrastruktury Marcin Horała (PiS) zapowiedział niedawno, że porty regionalne otrzymają po nowelizacji „tarczy 2.0” na utrzymanie gotowości operacyjnej ponad 142 mln zł. Z tym, że mówił o „kluczowych” lotniskach, wymieniając osiem miast, a wśród nich Łodzi nie było.

- Na razie spółka ma zabezpieczenie na kilka najbliższych miesięcy - mówi prezes Anna Midera. - Najważniejsze jest myślenie, co będzie po zniesieniu zakazu lotów, jak odbudować rynek lotniczy i turystyczny. Stąd ważne, by w ramach „tarczy 2.0” wsparcie na utrzymanie minimalnej zdolności operacyjnej lotnisk nie było przyznawane według niejasnego klucza, ale na jasnych i równych zasadach, z uwzględnieniem wszystkich międzynarodowych lotnisk regionalnych użytku publicznego.

Zapytaliśmy w Ministerstwie Infrastruktury, czy wiceminister przypadkowo pominął Łódź w swoim wywiadzie, czy też nie był to przypadek i łódzkie lotnisko na pieniądze liczyć nie może. Sedno odpowiedzi sprawy nie wyjaśnia: „(...) Rada Ministrów określi w drodze rozporządzenia wykaz lotnisk użytku publicznego, na których należy zapewnić utrzymanie minimalnej gotowości operacyjnej lotniska (…), obecnie nie jest możliwe podanie listy lotnisk, które zostaną objęte regulacją”.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki