Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

stanDardy: Co nam mówi rola konferansjera na konwencji PiS

Marcin Darda
Marcin Darda
Funkcja konferansjera na konwencji PiS, którą otrzymał poseł Waldemar Buda, zrazu w Łodzi została zinterpretowana jako wzmocnienie go w roli kontrkandydata prezydent Hanny Zdanowskiej (PO). Pewnie tak jest, widziała go przecież cała Polska, bo centralną postacią konwencji. Ja jednak sądzę, że centrala PiS wcale nie stawia na jego zwycięstwo w Łodzi i dlatego został "tylko" konferansjerem.

Scenariusze takich konwencji są jasne i proste: przemawiają na nich najważniejsi. PiS poszedł nieco głębiej i pod publiczkę, bo na konwencji pokazano także ciepły przekaz najbliższych rodzin kandydatów na prezydentów, co nie przeczy fundamentalnej zasadzie, że przemawiać mają najważniejsi. To dlatego zobaczyliśmy i posłuchaliśmy małżonek Patryka Jakiego (Warszawa) i Kacpra Płażyńskiego (Gdańsk) czy siostry Małgorzaty Wassermann (Kraków). Nie mieliśmy za to okazji ujrzeć i posłuchać małżonki Waldemara Budy.

To zaś oznacza jedno: partia zdecydowała się pokazać tylko tych, którzy według niej już na tym etapie kampanii mają szanse co najmniej na udział w drugiej turze wyborów w dużych polskich miastach. Waldemar Buda w optyce wodza własnej partii widać do nich nie należy, bo gdyby tak było, pozwolono by mu na ten ciepły, amerykański obrazek z rodziną i parę ambitnych słów. Zresztą gdy w pewnym momencie rzucił żartem, że "kandydat na prezydenta Łodzi jest nieobecny na konwencji z powodu obowiązków służbowych", sala śmiechem nie gruchnęła, tylko zwyczajnie żartu nie załapała. Nie jest jednak wcale takim "ostatnim", skoro powierzono mu rolę konferansjera. Tyle tylko, że to trochę tak, jak ze zdjęciem drużyny piłkarskiej: niby on w tej drużynie jest, ale jak się bardziej przyjrzymy fotografii, to zauważymy, że nie jest piłkarzem, a pracownikiem technicznym, który piłkarzy obsługuje.

Nie zgodzę się jednak z dr Jarosławem Flisem, który w "Dzienniku Łódzkim" był łaskaw skomentować, iż rola konferansjera "świadczy o wysokiej pozycji w partii". Nie, Waldemar Buda dostał po prostu bonus na otarcie łez, że nie jest w awangardzie kandydatów, bo cóż szkodzi pokazać młodego i wygadanego polityka, który nie straci na tym, a może jeszcze zyska. Nie ma też aż tak wysokiej pozycji w partii, jak powiada dr Flis, bo jest czymś naturalnym, że premier w kampanii otacza się kandydatami, to samo robił Donald Tusk i Ewa Kopacz. Gdyby zaś Waldemar Buda kandydatem w wyborach samorządowych nie był, nie zostałby ani konferansjerem, ani też próżno byłoby go szukać w otoczeniu premiera Mateusza Morawieckiego na wycieczce do Łowicza.

Raz już o tym pisałem, powtórzę jeszcze raz. Otóż moim zdaniem prezydenta Łodzi z PiS, chcą wyborcy z PiS. Nie chce go zaś centralna postać łódzkiego PiS, mecenas Janina Goss i to jest podstawowa trudność Waldemara Budy. Polityk z tak mocnym mandatem jak prezydent miasta, z decydującym wpływem na obsadę setek stanowisk, nawet gdyby nie chciał, to i tak w naturalny sposób przeciągnąłby cały partyjny aparat na swoją stronę i w równie naturalny sposób został jego przywódcą. To zaś obróciłoby w pył rządy mecenas Goss w tym środowisku, nawet mimo tego, że jest przyjaciółką Jarosława Kaczyńskiego. To także dlatego w PiS chętniej mówi się o zdobyciu władzy w sejmiku. Marszałek ma słaby mandat, można go wymieniać głosowaniami radnych nawet kilka razy w roku, gdyby zbytnio się rozbujał z ambicjami politycznymi. Prezydenta nie.

Wybory samorządowe 2018: W Łodzi Hanna Zdanowska zmierzy się m.in z Waldemarem Budą z PiS:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: stanDardy: Co nam mówi rola konferansjera na konwencji PiS - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki