Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Starostwa przejmą biura rzeczy znalezionych

Jacek Losik
W biurach rzeczy znalezionych można znaleźć głównie przedmioty podręczne, np. parasole, portfele, plecaki i telefony
W biurach rzeczy znalezionych można znaleźć głównie przedmioty podręczne, np. parasole, portfele, plecaki i telefony Łukasz Kasprzak
Istotne zmiany czekają samorządowe biura rzeczy znalezionych. W czerwcu wchodzi w życie ustawa, która m.in. nakazuje przekazywanie wszystkich znalezisk do starosty powiatowego. W praktyce oznacza to, że do biura Urzędu Miasta Łodzi trafią przedmioty znalezione zarówno na ulicy Piotrkowskiej, w autobusie Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego, centrum handlowym, a nawet w innym mieście.

Do tej pory przedmiot znaleziony w tramwaju lądował w magazynie MPK. Analogicznie, po zgubę z galerii handlowej można było zgłosić się do jej biura. Po zmianach znalazca zguby również będzie zobowiązany do oddania jej przewoźnikowi lub zarządcy budynku publicznego, ale oni w ciągu trzech dni będą musieli dostarczyć przedmiot do starostwa. Mało tego. Łodzianin, który znajdzie telefon np. w Poznaniu, będzie mógł oddać go w stolicy Wielkopolski albo... w rodzinnym mieście.

Ustawa nakłada na szefów powiatów obowiązek wyceny znaleziska. Jeśli odnaleziona zguba ma większą wartość niż 100 zł, trafi do biura rzeczy znalezionych. Jeśli przedmiot jest mniej wart - trafi do utylizacji lub pozostanie do dyspozycji znalazcy. Kto zajmie się wyceną w Łodzi ?

- W naszym biurze rzeczy znalezionych wycena większości rzeczy będzie dokonywana przez pracowników urzędu na podstawie ogólnodostępnych danych (internet, punkty handlowe) - mówi Grzegorz Gawlik z łódzkiego magistratu. - W przypadku wyceny nietypowych, trudnych do oszacowania przedmiotów Urząd Miasta Łodzi będzie korzystał z opinii rzeczoznawcy.

Znaleziska warte więcej niż 100 zł trafią do starostwa na maksymalnie dwa lata (obecnie przechowywane są aż do zgłoszenia się właściciela). Później przedmiot przejdzie na własność znalazcy lub samorządu (w przypadku zabytku). Wyjątkiem są np. broń i amunicja, które niezwłocznie trzeba odnieść na policję. Nadal znalazca ma prawo żądać od właściciela zguby 10 procent jej wartości.

Część polskich samorządowców obawia się, że skoro wszystkie zguby znajdą się w powiatowych lub miejskich (w przypadku powiatów grodzkich) magazynach, zacznie brakować w nich miejsca, przez co potrzebne będzie wynajęcie większych przestrzeni. To oznacza zwiększenie kosztów.

W Łodzi odnalezione zguby trafiają do magazynu przy Piotrkowskiej 153. W 2013 roku przyniesiono tam 177, a w 2014 roku 176 przedmiotów. Średnio w miesiącu jest to 14-15 znalezisk. Grzegorz Gawlik zapewnia, że władze Łodzi nie zamierzają na razie wynajmować większego magazynu.

- Powierzchnia naszego magazynu jest wystarczająca, dla obecnych potrzeb - zapewnia pracownik magistratu. - Nie można jednak wykluczyć, że w przyszłości zajdzie potrzeba powiększenia obecnego magazynu.

Łodzianie najczęściej gubią plecaki, portfele, książki, saszetki i parasolki. Szczególnym przykładem są dokumenty i telefony, które często mają chronione dane osobowe. W przypadku telefonu komórkowego osoba, która chce go odebrać, zobowiązana jest przynieść ładowarkę, PIN i kilka informacji, które znajdują się w telefonie, np. kontakty.

O wiele bardziej nietypowe okazy można znaleźć w magazynie MPK przy ulicy Tramwajowej 6.

- Najdziwniejsze przedmioty, jakie do nas trafiały, to szata liturgiczna, walizki, laptopy i... protezy zębowe - mówi Sebastian Grochala, rzecznik MPK w Łodzi.

Współpraca: Marcin Idczak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki