Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Statystyki o alimentach nie oddają całej prawdy

Alicja Zboińska
Alicja Zboińska
Z Anną Miżowską, łódzkim psychologiem, terapeutą dzieci, młodzieży i dorosłych, biegłym sądowym, rozmawia Alicja Zboińska

Już 10 miliardów złotych wynosi wartość zaległych alimentów w Polsce. W naszym województwie jest to blisko 607 milionów złotych. Czy to znaczy, że kiedy związki się rozpadają, to rodzice rozstają się także z dziećmi?
Są dwa aspekty tego zagadnienia. Do gabinetu, który prowadzę, przychodzą ojcowie, którzy poszukują kontaktu ze swoimi dziećmi i walczą o nie. Ci ojcowie płacą za wizyty. Jako biegła sądowa natomiast biorę udział m.in. w przesłuchaniach dzieci i spotykam się z odwrotną sytuacją: ojcowie wykazują brak poczucia odpowiedzialności. Wiele zależy od środowiska, alimentów nie płacą głównie osoby, które mają niskie dochody, nie pracują lub osoby ze środowisk dysfunkcyjnych. Nie są to tylko ojcowie, w gronie tzw. alimenciarzy są także kobiety. Ojcowie obecnie radzą sobie lepiej i coraz częściej sądy to im powierzają opiekę na dziećmi. Inny jest kontakt z rodzicami w placówkach prywatnych, a inny w państwowych. Zdarza się także, że rodzice nie płacą zasądzonych alimentów, gdyż mają poczucie, że te pieniądze trafiają do kieszeni byłej partnerki albo partnera. Kupują natomiast dziecku ubrania, prezenty, płacą za jego leczenie.

Długi alimentacyjne Polaków przekroczyły już 10 miliardów

Można odnieść wrażenie, że część rodziców unikających płacenia alimentów to bohaterowie w swoim otoczeniu. Istnieje przyzwolenie społeczne na to, by nie płacić alimentów?
W środowiskach dysfunkcyjnych alimenciarzy się nie potępia. Wręcz przeciwnie, dostają oni rady ze swojego otoczenia, jak unikać płacenia. Zupełnie inaczej wygląda to wśród osób o wyższym statusie. Ci, którzy nie płacą alimentów, mogą być wykluczani z bliższych kontaktów towarzyskich. Te osoby nie dość, że nie będą wspierane przez swoje otoczenie, to nie będą też mile widziane.

Z badań wynika, że zaledwie 20 procent rodziców płaci zasądzone alimenty, a ściągalność wynosi kilkanaście procent. Skoro kary nie odstraszają, to jak można spowodować zmianę statystyk?
Wydaje się, że statystyki nie do końca oddają prawdę. W znacznym stopniu są one kształtowane przez sytuację w środowiskach niedostosowanych społecznie. To często rodziny wielodzietne, z pięciorgiem, sześciorgiem dzieci. Takie statystyki powstają, gdy głowa takiej rodziny znika i przestaje płacić alimenty lub ich w ogóle nie płaci. Skoro kary nie są skuteczne, to mogą zadziałać kampanie społeczne. W przypadku biednych środowisk mogą zadziałać billboardy nagłaśniające problem, umieszczone w pobliżu miejsca zamieszkania. Pozwolą one na większe uwrażliwienie na to zjawisko. Formy zewnętrznego przymusu słabo się sprawdzają, lepsze może być postawienie na psychoedukację. Może ona rozbudzić wewnętrzne przekonanie, że warto płacić alimenty.

Wydarzenia tygodnia w Łódzkiem. Przegląd wydarzeń 4 - 10 lipca 2016 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki