Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stefan Krajewski: Walka z szarą strefą jest możliwa, ale trzeba być konsekwentnym

Alicja Zboińska
Stefan Krajewski
Stefan Krajewski Grzegorz Gałasiński
Z prof. Stefanem Krajewskim, ekonomistą z Uniwersytetu Łódzkiego, rozmawia Alicja Zboińska

Łodzianin przez osiem lat prowadził firmę, płacił podatki, teraz jest bezrobotny, dorabia na czarno i twierdzi, że to dla niego korzystniejsze. Nie opłaca się u nas być uczciwym?
Szara strefa w Polsce to rzeczywiście duży problem. Tymczasem podatki, które płacą przedsiębiorcy - na tle innych państw - wcale nie są duże. W Polsce natomiast istnieje społeczne przyzwolenie na pracę na czarno, jest to powszechnie tolerowane. Trzeba tak wyregulować system, by praca na czarno nie była tak opłacalna. Właścicielowi firmy, który zatrudnia legalnie pracowników, płaci podatki, bardzo trudno jest konkurować z nieuczciwym przedsiębiorcą, który nie ponosi wysokich kosztów pracy. Nieuczciwy może więc zaoferować towar w niższej cenie, a przy okazji psuje rynek.

Walka z szarą strefą trwa od lat, przynajmniej w teorii. Dlaczego nie przynosi rezultatu?
Prawdziwa walka z szarą strefą trwa w Unii Europejskiej, natomiast my z tym nie walczymy. Co gorsza, nie ma u nas nawet woli rozprawienia się z tym zjawiskiem. Przykładem mogą być targowiska: powszechnie wiadomo, że tam kwitnie szara strefa, ale nie robi się nic, by ją zlikwidować. Argumentem jest to, że zostałoby zlikwidowanych wiele miejsc pracy. Toleruje się więc nieuczciwych, przez co uczciwi mają trudniej.

Przypomina to nieco sytuację w Grecji, a widzimy, jak to się może skończyć...
Aż tak źle jak w Grecji to u nas na szczęście nie jest. Grecy byli w tym mistrzami, natomiast od dawna było wiadomo, że oszukują. Ułatwiał im to fakt, że mają wielu turystów, z tym że oszukiwali głównie Unię Europejską. Nie znaczy to, że unijni urzędnicy o niczym nie wiedzieli, ale trudno było im przyłapać Greków na oszustwie. Grecy udawali biedniejszych niż byli, by otrzymać unijne wsparcie. Idealnym przykładem jest Kreta, która uchodzi za biedny region, natomiast jej mieszkańcy ukrywali nielegalne wysokie dochody. Pod tym względem Polska znajduje się pomiędzy Grecją a Niemcami.

A może jest tak, że bogatszych Niemców po prostu stać na bycie uczciwymi?
Nie wiąże się to do końca z dostatkiem, w grę wchodzą konsekwencje. W Niemczech nawet niewielkie firmy zlecają obsługę księgową wyspecjalizowanym firmom. Gdyby okazało się, że doszło do poważnego oszustwa, to konsekwencją mogłoby być zamknięcie firmy. Nie znaczy to, że nie podejmuje się prób obejścia prawa, ale nie na dużą skalę.

Być może rządzący obawiają się, że likwidacja szarej strefy równałaby się gwałtownemu wzrostowi bezrobocia. Te obawy chyba nie są nieuzasadnione?
Pokazuje to przykład Grecji czy Hiszpanii, gdzie bezrobocie wzrosło do 25 - 26 procent. Mówi się, że nas na to nie stać, ale w takim razie pozostaje zadać pytanie, czy Greków albo Hiszpanów na to stać? Poza tym nas ratuje coś, na co Grecy nie potrafią się zdobyć. W trudnej sytuacji pakujemy się i wyjeżdżamy do pracy za granicę, np. na zmywak do Londynu. Na taki krok decydują się nawet osoby z wyższym wykształceniem. Pracują przy rozbiorze mięsa, zbiorze warzyw i owoców. Grecy na coś takiego się nie decydują.

Nasz łodzianin ma obiecany etat w handlu. Gdy podpisze umowę o pracę, urząd pracy będzie go przez kilka miesięcy nagradzał i wypłacał mu zasiłek aktywizacyjny za to, że sam znalazł zatrudnienie. Po co płacić osobie, która dostaje pensję, gdyż pracuje na etacie?
To rozwiązanie jest bez sensu. Założenie było takie, że ma ucywilizować rynek pracy, zachęcić bezrobotnego do podjęcia zatrudnienia. Dzięki temu bezrobotni mieli znikać ze statystyk. Zasiłek jest też wypłacany, gdy urząd kieruje bezrobotnego do pracy, w której zarabia się mniej niż wynosi minimalna pensja. W takiej sytuacji pracodawca chętnie przyjmie taką osobę, ale gdy dopłata przestanie obowiązywać, to rozejrzy się za nowym kandydatem.

Pracodawcy chętnie też zgłaszają się po stażystów, którym pensje płaci urząd pracy. Ale gdy dopłata się kończy, stażysta znów staje się bezrobotnym. Dlaczego te formy aktywizacji są nieskuteczne?

W czasie kryzysu przybyło bezrobotnych, natomiast ubywa pieniędzy na ich zatrudnianie. Sytuacja jest kuriozalna: w sytuacji, gdy rośnie bezrobocie, to powinno być przeznaczonych więcej pieniędzy na interwencję na rynku pracy. Należy organizować szkolenia, staże, ale także wypłacać zasiłki. Tymczasem u nas rozwija się tylko system szkoleń, ale nie jest to naszą zasługą. Wynika to z tego, że Unia Europejska przykłada dużą wagę do szkoleń i dlatego do nich dopłaca.

Prostej recepty na zwalczenie szarej strefy nie ma, ale nie znaczy to chyba, że nic nie da się zrobić?
Właściciele firm od kilku lat mocno podkreślają, że ich sytuacja jest coraz trudniejsza, nie opłaca im się uczciwie działać, tymczasem liczby tego nie pokazują. Nawet w dobie kryzysu zyski przedsiębiorców rosną, tak dzieje się w ostatnich latach. Oznacza to zarazem, że szara strefa też się rozrasta. Mamy do czynienia z normalną praktyką: skoro można osiągnąć większe zyski, działając nie do końca legalnie i nie ponosząc przy tym poważnych konsekwencji, to się z tego korzysta. Potrzebne są konsekwentne działania, by doprowadzić do sytuacji gdy przeciętna osoba będzie w stanie założyć firmę i ją prowadzić przy obowiązujących przepisach. Sprawnie musi działać aparat urzędniczy. Musimy stopniowo zbliżać się do systemu niemieckiego. Szybko nie da się tego zrobić, ale - będąc konsekwentnym - można to osiągnąć.

Rozmawiała Alicja Zboińska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki