Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stephane Antiga: Napoleon siatkówki z Beuszatowa, wymyślony na prima aprilis

Dariusz Kuczmera
Bez rodziny Stephane Antiga żyć nie może. Na zdjęciu z sześcioletnią córką Manoline
Bez rodziny Stephane Antiga żyć nie może. Na zdjęciu z sześcioletnią córką Manoline Krzysztof Szymczak/archiwum Dziennika Łódzkiego
Po przyjeździe do Polski najpierw rozkochał w sobie przynajmniej milion przedstawicielek płci pięknej, a później uczuciem obdarzyło go kolejnych dwadzieścia milionów Polaków.

Finałowy mecz mistrzostw świata w siatkówce, w którym Polska pokonała Brazylię, oglądało 17 milionów widzów. Wszyscy teraz uwielbiają siatkarzy i ich trenera Stephane'a Antigę. To największy od czasów Napoleona Bonaparte Francuz w Polsce. Dwumetrowy siatkarski Bóg. Ojciec największego sukcesu polskiego sportu w XXI wieku, a może i sukcesu, którego nie da się porównać z żadnym innym...

Zanim dał się w Polsce poznać jako siatkarz wysokiej klasy, fanki doceniły jego inne walory - urodę. Przystojny, płowowłosy o bujnej czuprynie dojrzały siatkarz podobał się kobietom. Nie zapomnę, gdy siedem lat temu, krótko po podpisaniu przez Francuza kontraktu z PGE Skrą Bełchatów, zadzwoniła do naszej redakcji Czytelniczka w średnim wieku i mówi do mnie prosto z mostu: "Boże, jaki on jest przystojny. I taki ujmujący. Ma też niesamowicie ciepłe oczy. Niech Pan mi opowie o Antidze jak najwięcej". Zdębiałem.

Najwięcej o Antidze może opowiedzieć jego podwójny Krzysztof Kolumb odkrywca, czyli Konrad Piechocki, prezes PGE Skry Bełchatów. To ów znany działacz był autorem pomysłu zatrudnienia Antigi w bełchatowskiej drużynie siedem lat temu, on też rekomendował skutecznie jego kandydaturę do kadry narodowej rok temu. Oba pomysły wypaliły. A przecież historia mogła się zupełnie inaczej potoczyć. Wiele zdziałało tutaj przeznaczenie.

Jak nabrać sympatyków siatkówki?

- Zastanawialiśmy się w klubie, jaką wypuścić informację na prima aprilis 2007 roku - wspomina Konrad Piechocki. - Długo nie mogliśmy wpaść na żaden pomysł, aż w końcu ustaliliśmy, że trzeba w świat puścić informację o nowym transferze do Skry. Nie można było wymyślić kogoś nieprawdopodobnego, bo nikt by nie uwierzył. Dlatego podaliśmy informację taką: Skra pozyskała Stephane'a Antigę z klubu Portol Palma de Mallorca. Rzeczywiście, poznaliśmy francuskiego zawodnika nieco wcześniej, mierząc się z Hiszpanami w europejskich pucharach.

Prima aprilis się udał. Nabranych zostało wielu kibiców. Bo w tym czasie jeszcze nikt w Bełchatowie nie myślał o transferze Antigi.

- Owszem nie był Stephane zawodnikiem anonimowym, a mnie osobiście wpadł w oko właśnie podczas tych meczów z Portol Palma de Mallorca - opowiada Konrad Piechocki. - Później okazało się, że rzeczywiście poszukujemy kogoś takiego jak Antiga. Podjęliśmy rozmowy.

Wtedy stało się coś, co można nazwać przeznaczeniem. Francuz miał też intratną propozycję z Uralu, której PGE Skra Bełchatów wtedy nie byłaby w stanie przebić. A więc nie zdziałał tutaj cudów wynalazek Fenicjan. Zadziałało coś innego.

- Po latach pytałem Antigę, by zdradził, dlaczego wybrał naszą propozycję, a nie naszych konkurentów - dodaje Konrad Piechocki. - I wie pan, że Stephane nie potrafił mi odpowiedzieć na to pytanie. To było jakieś magiczne wtedy przeznaczenie.

Stephane w pracy, Stephanie w domu z dziećmi

Stephane Antiga cieszył się z przeprowadzki do Bełchatowa. Z zapałem rozpoczął treningi, a że jest poukładanym człowiekiem, lubiącym wytężoną pracę, nigdy nie narzekał. Chciał osiągać sukcesy i te z jego udziałem miały wkrótce nadejść.

- Zależało nam, by Stephane czuł się w Bełchatowie, jak u siebie w domu - mówi Konrad Piechocki. - Mieszkał u nas z rodziną. Stephanie prowadziła dom, nie zajmowała się pracą. Dzieci uczęszczały do szkoły w Bełchatowie. Któregoś dnia pytam go, co słychać, jak leci, jak nauka polskiego? A on mówi, że jednego słowa po polsku już się nauczył.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Każdy, kto znajduje się w tym miejscu tego artykułu, jest przekonany, że Antiga nauczył się bardzo brzydkiego polskiego słowa, które pada na boiskach najczęściej, głównie przy porażkach lub zepsutych zagraniach. Ale w tym przypadku nie chodziło o słowo na k.

- Panie prezesie, nauczyłem się jednego słowa po polsku: Beuszatów - wprawił zawodnik Konrada Piechockiego w doskonały nastrój.

Stephane był rzeczywiście, jakby z innej bajki i wcale nie mam tutaj na myśli jego urody. On raczej był siatkarzem statecznym, dystyngowanym wręcz, w jego grze nie było chaosu, zbytnich nerwów.

Dżentelmen boiskowy w każdym calu. Być może taki styl wynikał z jego cech charakteru. Taki zresztą jest także w roli trenera. Nie skacze jak pajac, nie kipi nienawiścią wobec rywali, nie wywołuje wojen z sędziami. Człowiek, siatkarz, trener - idealny.

Rozmowy przez internet pomagały podczas tęsknoty

Jego fluidy być może bardzo opętały żeńską część kibiców siatkówki, bo na każdym kroku Stephane Antiga podkreślał, że najważniejsza jest dla niego rodzina. Taki facet to skarb. Nie pójdzie na piwo z kolegami, nie zdradzi, nie w głowie mu romanse. Antiga jest wierny żonie Stephanie, którą zna od ćwierć wieku. To taka znajomość szkolna. Mają dwoje dzieci. Jego oczkiem w głowie jest ośmioletni Timote i sześcioletnia Manoline. Czują się bardziej Polakami niż Francuzami. I oczywiście są zagorzałymi fanami siatkówki. Oboje mówią po polsku, a Timote podczas Euro 2012 kibicował reprezentacji Polski, a nie Francji.

Bez rodziny Stephane Antiga żyć nie może i dosłownie, i w przenośni. Na zgrupowaniach, gdy jeszcze jako zawodnik przebywał poza domem nawet i kilkanaście dni, najczęściej zapatrzony był w ekran laptopa, by przez Skype'a rozmawiać z najbliższymi.

Trudno znaleźć w biografii naszego trenera działań, które mogłyby kogoś dotknąć, zdenerwować. Antiga to dusza człowiek i ma chyba podobną filozofię życia, jak nasz legendarny Kazimierz Górski, który pytany o marzenia, często mówił, że chciałby, aby wszyscy ludzie byli szczęśliwi. Chociaż w przypadku Antigi jest jeden element, który pokazał, że mimo otaczającej go aury dobroci, ma swoje zdanie i potrafi tego zdania bronić. Chodzi o wyeliminowanie z kadry Bartosza Kurka. Trzeba było wielkiej odwagi, siły i niesamowitego wewnętrznego przekonania, by tego dokonać.

Stephane Antiga pominięciem Bartosza Kurka wyrobił sobie zapewne także autorytet wśród pozostałych członków reprezentacji. Mariusz Wlazły, Michał Winiarski i inni przekonali się, że na czele ich armii nie stoi słaby psychicznie, bojący się trudnych decyzji człowiek, tylko silna osobowość, która jest w stanie podołać nadchodzącym wyzwaniom.

- Wielu doszukiwało się jakiś podtekstów w decyzji Antigi odnośnie do Kurka - mówi Konrad Piechocki. - A tutaj zdecydowała aktualna forma Bartka. Mogę to za-gwarantować. Obaj panowie podchodzili do siebie z szacunkiem. Powiem więcej - lubili się. Jak do naszego klubu przeszedł Bartek, trafił pod skrzydła Antigi. Trenowali razem w parze.

Znajdź jedną wadę tego człowieka...

Ma poczucie humoru, jest zdyscyplinowany, może nie stara się brylować w grupie, ale też nie jest schowany za plecami innych - tak mówili o swoim koledze siatkarze PGE Skry. Można rozpisać konkurs, znajdź jedną wadę Stephane'a Antigi.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Francuz imponuje swoimi zainteresowaniami - lubi nurkować i grać w tenisa, zresztą od tej dyscypliny zaczynał swoją sportową karierę. Jest poliglotą - mówi po polsku, angielsku, włosku, hiszpańsku. Z sentymentem wraca do czasu gry w PGE Skrze Bełchatów, ale na stałe chce osiąść na Majorce. Tam, skąd przyjechał do Polski.

Nie wszystkim takie zmiany wychodzą na dobre. Im się udało

Zna historia sportu przypadki wybitnych sportowców, którzy po zakończeniu kariery próbowali swych sił na trenerskiej ławce, ale kończyło się to kompromitacją. Najbardziej jaskrawy przykład to Zbigniew Boniek - wybitny piłkarz, pechowy trener.

W PGE Skrze Bełchatów było inaczej. Najpierw prezes Konrad Piechocki wymyślił, że trenerem drużyny zostanie kończący grę Miguel Falasca. Jak się później miało okazać, to był strzał w dziesiątkę.

- Kiedy do końca kariery zbliżał się Antiga, pomyślałem, że może pójść tym samy szlakiem, który przetarł Falasca - wspomina Konrad Piechocki. - I najświeższy przykład Miguela postawiłem na zarządzie Polskiego Związku Piłki Siatkowej.

Zaryzykowano i siatkarskiemu żółtodziobowi powierzono reprezentację Polski. Teraz wszyscy wiemy, że zdyscyplinowanie, duża siatkarska wiedza, umiejętność budowy atmosfery - te zalety francuskiego trenera poprowadziły Polaków do niewyobrażalnego sukcesu. Zresztą każdy siatkarz twierdzi, że Antiga jest mistrzem w budowaniu rodzinnej atmosfery w kadrze. Tak się rodzą medale. Złote!

Pożegnanie z magiczną drużyną ze łzami w oczach

Doskonale pamiętam fetę w Bełchatowie po mistrzowskim tytule PGE Skry. Wyjątkowość tego wydarzenia polegała także na tym, że uroczystość była jednocześnie pożegnaniem Stephane'a Antigi. Odchodził z PGE Skry do reprezentacji Polski, przeprowadzał się z Beuszatowa, pardon Bełchatowa, do Warszawy. Miał Francuz łzy w oczach. Długo Antidze gratulował sukcesu i dziękował za zaangażowanie jego pracodawca, prezes zarządu PGE GiEK SA Jacek Kaczorowski.

- Trenera Stephane'a Antigę poznałem 7 lat temu - wspomina Jacek Kaczorowski. - Wówczas pojawił się w bełchatowskiej Skrze. Moje obserwacje oraz informacje uzyskane od członków sztabu szkoleniowego i zarządu klubu potwierdziły tylko moją ocenę Antigi jako profesjonalnego, kompetentnego i wybitnego siatkarza, który mimo swojego dorobku zawodowego i statusu gwiazdy światowej siatkówki, pracował w zespole na równi z pozostałymi zawodnikami, będąc dla nich wzorem. Profesjonalizm na boisku, na treningach, a także w działaniu na rzecz wizerunku bełchatowskiego klubu potwierdzały kompetencje i doskonałość Antigi jako siatkarza. Dlatego to nie był przypadek, że zawodnik z tak wielkim dorobkiem i liczbą wcześniej zdobytych tytułów trafił do wybitnego energetycznego klubu, jakim wtedy była i nadal jest PGE Skra Bełchatów. Przypadek Stepha-ne'a Antigi to nie pierwszy przypadek trenera polskiej reprezentacji, który wywodzi się z bełchatowskiej Skry. Po niespełna trzech latach pracy w bełchatowskim klubie, szkoleniowcem kadry narodowej został przecież Daniel Castellani. I tak jak Castellani, tak i Antiga swoją kadrę oparł na zawodnikach Skry, najlepszych siatkarzach w Polsce, czego efektem było zdobycie najpierw tytułu mistrza Europy, a teraz mistrza świata - kończy prezes PGE.

Siatkarska moc jest z nami!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki