W szóstym roku przy władzy PO ma 21-procentowe poparcie. Nawet Tusk nie wypada najgorzej - 25 procent ankietowanych ocenia go dobrze jako premiera; to kosmos w porównaniu z mikroskopijnym poparciem, jakim pod koniec kadencji "cieszył się" premier Buzek, wybitny mąż stanu i zbawca narodu.
Z kolei 32-procentowe poparcie PiS to dużo, ale za mało, żeby samodzielnie rządzić. Nie pomoże nawet sojusz z obrotowym PSL-em, gotowym poprzeć każdego, byle trwać przy korycie - 6 procent poparcia to za mało, by przydać się jako koalicjant.
No, ale na wszelki wypadek politycy PO zawczasu dmuchają na zimne. Póki co, repertuar jest stary, czyli strachy na Lachy. Minister Jacek Rostowski stwierdził w wywiadzie dla "GW": "Skóra mi cierpnie, kiedy pomyślę o Polsce rządzonej przez panów Kaczyńskiego i Macierewicza". Szczęśliwie, włosy mu dęba nie stanęły, co widać na zdjęciu.
Z kolei zielonogórski poseł Stefan Niesiołowski z Łodzi nazwał PiS podpalaczem Polski i stwierdził, że nie ma ceny, aby powstrzymać recydywę PiS-owską. Pchną do boju ZOMO? Tylko czekać, jak na koniec ktoś wyjmie z lodówki sprawdzone w poprzednich wyborach hasło i wezwie, żeby schować babci dowód.
Tymczasem, spójrzmy prawdzie w oczy. Po 24 latach prawdziwej demokracji coraz mniej Polaków ma ochotę chodzić na wybory, bo jak by nie głosowali, zawsze na to samo wychodzi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
