Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stracili zaliczki, bo luksusowe apartamenty istniały tylko w sieci

Agnieszka Jasińska, Alicja Zboińska
Krzysztof Szymczak
To miały być luksusowe apartamenty, 500 metrów od morza w atrakcyjnej cenie. Na miejscu okazało się jednak, że po apartamentach nie ma żadnego śladu. Turyści zostali z walizkami na ulicy bez noclegu, ubożsi o kilkaset złotych zaliczki. Tak było w Sopocie.

Strona internetowa apartamentów w Sopocie wyglądała profesjonalnie. Można było wybierać spośród 12 apartamentów o wysokim standardzie. Były zdjęcia i pełne opisy noclegów. Turystów kusiły niskie ceny. Doba w apartamencie dwupokojowym dla dwóch osób kosztowała 200 zł. Natomiast za apartament trzypokojowy dla czterech osób trzeba było zapłacić 250 zł. Były też apartamenty czteropokojowe dla 6 osób, które kosztowały 350 zł. Wszystkie miały być urządzone stylowo i nowocześnie, posiadać salon z aneksem kuchennym oraz łazienkę. W każdym miał być telewizor LCD, odtwarzacz DVD i pralka. Miał też być internet Wi-Fi. Nic z tego. Wszystko istniało tylko w sieci.

Turyści wpłacili zaliczki, a po przyjeździe na miejsce okazało się, że apartamenty nie istnieją. W ich miejscu stał za to budynek z prywatnymi mieszkaniami. Telefonów też już nikt nie odbierał. Niektórzy stracili prawie po tysiąc złotych. Turyści zgłosili sprawę na policję. Ta przekazała ją prokuraturze. Trwa dochodzenie. Śledczy ustalają, kim byli oszuści. Prokuratorzy zwracają się do banków oraz do operatorów telekomunikacyjnych o udostępnienie danych właścicieli kont. W ubiegłym tygodniu strona internetowa apartamentów zniknęła z sieci.

Podobny problem mieli w tym roku turyści, którzy chcieli wypocząć w Zakopanem. Wpłacili zaliczki za pobyt na kwaterach w rejonie Jaszczurówki. Zdjęcia obiektu obejrzeli najpierw na stronie internetowej, zapoznali się z cenami, warunkami zakwaterowania. Wydały im się atrakcyjne, więc nie wahali się przed wpłatą zaliczek. Wszystko wyglądało bardzo pewnie, mimo to podróżni przeżyli prawdziwy szok, gdy dotarli na miejsce. Dom co prawda stał, ale właściciel twierdził, że żadnych pokoi nie wynajmuje i nic nie wie o żadnych rezerwacjach. Turyści stracili odpowiednio 400 i 300 zł z zaliczek wpłaconych na konto oszusta. Sprawą zajęli się policjanci, którzy tropią oszusta, a zarazem przestrzegają przed korzystaniem z pozornie niezwykle atrakcyjnych, ale niesprawdzonych ofert.

Okazuje się, że sprawdzenie prywatnych ofert noclegów: kwater, pokoi czy pensjonatów wcale nie jest trudne. Wystarczy skontaktować się z urzędem gminy lub miasta albo z informacją turystyczną w danym regionie. Wielu turystów tak robi.

- Odbieramy coraz więcej telefonów od osób, które chcą się dowiedzieć, czy kwatera lub pensjonat w ogóle istnieją i są w naszej bazie danych - mówi Aleksandra Mikucka, prezes Stowarzyszenia Turystycznego Sopot. - Właściciele obiektów, którzy chcą znaleźć się w bazie, muszą przedstawić dokumenty potwierdzające legalność prowadzonej działalności. Dodatkowo nasi pracownicy odwiedzają te kwatery i sprawdzają, czy opis zgadza się z rzeczywistością. Nikogo jednak nie zmuszamy do obecności w bazie i może się zdarzyć, że ktoś działa legalnie, nikogo nie próbuje oszukać, a w wykazie jego firmy nie znajdziemy.

Podobnie działają informacje turystyczne w innych miastach. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że im bardziej turystycznie atrakcyjne miasto, tym dłużej możemy czekać na odpowiedź. Aleksandra Mikucka przestrzega przed zbyt atrakcyjnymi cenowo ofertami i przypomina, że stworzenie strony internetowej jest obecnie wyjątkowo łatwe, a kreatywność oszustów jest wręcz nieograniczona.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki