W Bolechowie na jedną zmianę pracownicy montują 3,5 auta, czyli 7 autobusów dziennie. Przez najbliższy czas, z fabryki nie wyjedzie żaden autobus, bo trwa tam strajk generalny.
- Będziemy stali do końca, a firma nie będzie prosperowała dopóki do nas nie zejdą i z nami nie porozmawiają o konkretnych podwyżkach – mówił Albert Wojtczak, przewodniczący Organizacji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” w Solaris Bus & Coach podczas konferencji w drugi dzień strajku. - Na chwilę obecną nie dostaliśmy informacji od zarządu, że chce z nami porozmawiać.
Zobacz zdjęcia z drugiego dnia protestu
Strajk generalny w Solarisie. Pracownicy zablokowali produkc...
Z kolei Wojciech Jasiński z OPZZ Konfederacja Pracy w Solaris Bus & Coach, zwracał uwagę, że w Polsce poziom wynagrodzeń, po 30 latach zmian ustrojowych, wciąż znacznie odbiega od innych państw Unii Europejskiej.
- Któż ma to zmienić jeśli nie taka firma jak Solaris, która jest rozpoznawalna na całym świecie – mówił. - Firma, która w 2020 roku wygenerowała 108 mln zł czystego zysku, nie jest w stanie zapewnić swoim pracownikom godziwego wynagrodzenia, nie dlatego, że tych pieniędzy nie ma, ale dlatego, że ich nie chce dać.
Z kolei Tadeusz Majchrowicz zastępca przewodniczącego Komisji Krajowej „Solidarności” zwracał uwagę, że podwyżka, którą zatwierdził Solaris jest niewystarczająca. - Jak wiemy inflacja zamknie się na poziomie 8 proc. więc proponowanie 5 proc. podwyżki dla pracowników mija się z celem. To nawet nie pokryje wzrostu cen i usług – tłumaczył.
I dodawał: - Oczywiście to nie jest prawda, że przez ten strajk firma upadnie. Wy jesteście kapitałem tej firmy, bez was to logo by niewiele znaczyło.
Zatrzymanie produkcji w Solarisie
W Bolechowie stanęło 80 proc. produkcji. Pracownicy hali, którzy podjęli pracę, to pracownicy zagraniczni, zatrudnieni przez agencje tymczasowe, którzy muszą pracować oraz osoby, posiadające umowy na czas określony.
- Od wczoraj wszystko stoi, a jak coś jest zrobione, to tylko częściowo – mówi Krzysztof Szlas z „Solidarności”.
- Produkcja jest wstrzymana, bo jeżeli w każdym punkcie linii produkcyjnej jakieś elementy nie są zamontowane, to kolejny monter nie może wykonać swojej pracy. Prosty przykład – nie można zamontować silnika w autobusie, ponieważ komora silnika jest nieprzygotowana – nie ma przewodów, rur, hydrauliki, pneumatyki itp. - tłumaczy Wojciech Jasiński.
Z kolei w fabrykach Solarisa w Środzie Wielkopolskiej i w Kijewie do strajku przystąpili wszyscy pracownicy. - U nas w Środzie Wielkopolskiej strajkujemy wszyscy, cała załoga. Pracownicy przyszli do pracy i są na swoich stanowiskach, jednak nie wykonują żadnych czynności związanych z pracą – mówi Leszek Wojtysiak zastępca przewodniczącego „Solidarności” w Solarisie i dodaje, że pracownicy są zdeterminowani i nie odpuszczą.
Strajkują również pracownicy w oddziałach Solarisa w Murowanej Goślinie, gdzie znajduje się serwis, w magazynie w Swarzędzu Jasinie oraz w Poznaniu przy ul. Wieruszowskiej, gdzie powstają ostatnie zakontraktowane tramwaje.
Pracownicy chcą wyższych płac
Średnio pracownicy fabryki Solaris zarabiają 4000 zł brutto. - Niektórzy mają 4500 zł brutto, a inni nawet nie mają 4000 zł brutto – mówi jeden z pracowników. Daje to kwotę mniejszą niż 3000 zł netto lub trochę ponad 3000 zł netto.
- Żyjemy od wypłaty do wypłaty. Każdy ma kredyt, każdy coś spłaca. Nie jest wesoło – mówi Szlas. - Żeby pojechać na wakacje z dziećmi, to trzeba wziąć kredyt, który się cały rok spłaca – dodaje.
Związkowiec zwraca też uwagę, że przy rosnących kosztach życia podwyżka jest niewystarczająca. - Nastroje są kiepskie, każdy liczył na tą podwyżkę, a tu 270 zł przy inflacji ponad 8 proc. Do tego prąd gaz poszedł do góry. Dobrze, że nie mamy takiej mocnej zimy – mówi.
Związkowiec podkreśla, że nie ma zastrzeżeń co do zakładu pracy, a jedynie do warunków płacowych - Praca jest dobra, dwuzmianowa, pod dachem, w hali jest ciepło. Oprócz płac, nie ma co narzekać – mówi.
Nieudane negocjacje
Rzecznik prasowy Solaris Bus & Coach Mateusz Figaszewski odniósł się do sytuacji. Podkreślił, że 14 stycznia postanowiono jednostronnie przyznać wszystkim pracownikom firmy podwyżki w wysokości 5 proc. wynagrodzenia (min. 270 zł brutto).
Jak informują związkowcy, spawacze, lakiernicy i elektrycy końcowi mają dostać 350 zł brutto, brygadziści 470 zł brutto, a managerowie, kadra kierownicza i pracownicy biura 5 proc. i powyżej, ale nie podano jaka byłaby to kwota. Strona związkowa nie zaakceptowała zaproponowanych podwyżek.
- Związkowcy się na nie nie zgodzili, bo cały czas postulowaliśmy minimum 400 zł brutto i dla wszystkich po równo – mówi Leszek Wojtysiak
W czasie trwających od jesieni negocjacji – jak mówi Leszek Wojtysiak – związkowcy obniżyli swoje postulaty. Na pierwszym spotkaniu z zarządem związkowcy żądali podwyżki 800 zł brutto dla wszystkich, na co zarząd się nie zgodził.
- Zarzucano nam, że nie chcemy uczynić kroku w stronę zarządu, więc zeszliśmy do 600 zł brutto dla wszystkich – mówi i dodaje, że to również nie spotkało się z akceptacją.
Na ostatnim spotkaniu związkowcy obniżyli kwotę do 400 zł brutto dla wszystkich. - Zarząd nie wyraził zgody i to doprowadziło do tego, że ludzie żądali, żeby przeprowadzić referendum strajkowe. Załodze nie podoba się to, że została zróżnicowana – tłumaczy.
Strajkujący podjęli decyzję, że postulatem strajku jest podwyżka 800 zł dla wszystkich .
W przesłanym do mediów oświadczeniu Solaris decyzję o strajku nazwał nieproporcjonalnym działaniem. - Od samego początku, na każdym etapie negocjacji, strona Związkowa bowiem wykazywała pozorowaną chęć rozmów i wypracowania porozumienia kończąc jednostronnie poszczególne fazy negocjacji po zaledwie dwóch spotkaniach.
Zobacz też:
10 branż w Wielkopolsce, w których zarabia się najlepiej. Tu...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?