Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strajk kolejarzy. Pustki na łódzkich dworcach [ZDJĘCIA]

Marcin Bereszczyński, ab
Strajk kolejarzy na dworcu Łódź Kaliska
Strajk kolejarzy na dworcu Łódź Kaliska Maciej Stanik
Dworce kolejowe w naszym regionie świeciły w piątek od rana pustkami. Pasażerowie w obawie przed strajkiem pojechali do pracy samochodami, wybrali podróż autobusami PKS, albo wzięli dzień urlopu. Kto nie wiedział o strajku, ten cierpiał. W Łodzi stanęły wszystkie pociągi, nawet Przewozów Regionalnych, które nie wzięły udziału w strajku. Ale przystąpił do niego dyspozytor z PKP PLK na dworcu Łódź Kaliska. Zapalił czerwone światła na semaforach przed wszystkimi pociągami. Dlatego od godziny 7 do 9 kolej w regionie została sparaliżowana, chociaż z głośników płynęła informacja o "zakłóceniach w ruchu pociągów".

Tuż przed godz. 7 na dworcu Łódź Kaliska panował niepokój. Część podróżnych wybrała jazdę pociągiem, bo... tak im zasugerowali kolejarze.

- Dzwoniłam na infolinię PKP Intercity z pytaniem, czy pociąg o godz. 7.21 z Łodzi do Warszawy odjedzie pomimo strajku. Z głośników przed godz. 7 sączył się komunikat, że ten pociąg, czyli TLK "Soplica", odjedzie z toru drugiego przy peronie 1.

- Zapewniono mnie, że dojadę nim do Warszawy - powiedziała kobieta, która najpierw musiała dojechać z Poddębic, a później utknęła w wagonie. Pociąg, o który pytała, nie odjechał. Usłyszała, że wyruszy w trasę o godz. 9.01. - Przecież ja muszę dojechać na godz. 10 na szkolenie - krzyczała na kolejarzy.

W holu dworca otwarta była tylko jedna kasa. W pozostałych wywieszono kartki z informacją o strajku. Do jedynej kasy stały kolejki, ale nie kupujących, a żądających pieniędzy wydanych na bilety.

- Nie wiedziałam o strajku. W kasie w Żyrardowie sprzedano mi bilet nie mówiąc o proteście. Chciałam dostać się do Wrocławia. Dojechałam tylko do Łodzi Widzewa i pociąg stanął. Dowiedziałam się, że być może z Kaliskiego odjeżdżają pociągi. Dojechałam tam taksówką - powiedziała Ola Wieloch odbierając w kasie na Kaliskim pieniądze za niewykorzystany bilet do Wrocławia. - Jestem wściekła. Muszę łapać PKS.

W tym czasie w całym kraju stawało coraz więcej pociągów. O godz. 7.30 zatrzymało się 64 z 228 składów. Po godz. 8 stało już 240. Kolejne zostały na stacjach, bo zatrzymane pociągi zatamowały ruch.

Pociąg "Soplica" stał pusty. Było w nim tylko 8 osób. Siedziała m.in. studentka, która chciała dojechać do Warszawy.

- Egzamin mam dopiero o godz. 15 - powiedziała pasażerka. - Chciałam wcześniej załatwić kilka spraw, ale będą musiały poczekać. Ja też wolę poczekać w pociągu, bo podróż do stolicy w autobusie PKS trwa aż 4 godziny. Postój pociągu wykorzystam, żeby pouczyć się przed egzaminem - szukała pozytywnych stron strajku studentka.

Ona, tak jak i inni pasażerowie, którzy utknęli na Kaliskim, mogli skorzystać z darmowej herbaty. Serwowano ją w barze znajdującym się w dworcowym holu. Nie było wielu chętnych. Dworzec był wyludniony.

- Już dawno nie widziałam tu takich pustek - powiedziała kioskarka. - Pewnie wszyscy pojechali samochodami - dodała.

Na peronach można było zobaczyć jedynie grupkę osób z flagami i transparentami. To kolejowi związkowcy dodawali sobie animuszu okrzykami "dziś nie biją". Sokiści nawet nie wlepiali mandatów za palenie tytoniu na peronach. Krzątali się natomiast pracownicy odśnieżający perony.

W tym czasie podróżni w "Telimenie" z Łodzi do Warszawy utknęli na stacji w Koluszkach. Później pociąg na dłuższy czas stanął w Radziwiłłowie. Pasażerowie "Łodzianina" dowiedzieli się zaś, że nie dojadą do Warszawy Centralnej, bo stacja nie jest w stanie przyjąć wszystkich opóźnionych pociągów, tylko dojadą do dworca Gdańskiego. Podróżni żartowali, że to i tak dobrze, niż mieliby dojechać do Gdańska.

W całej Polsce stanęło 396 pociągów. Największe opóźnienie - prawie 3 godz. - zanotował pociąg z Krakowa do Świnoujścia. Koniec strajku został uczczony gromkimi okrzykami: "Nareszcie!". Ulgi to nie dało. O godz. 12 było jeszcze 176 pociągów opóźnionych powyżej 15 minut. Spośród nich aż 17 miało ponad 2 godziny spóźnienia, m.in. Poznań Główny - Łódź Kaliska. Pociąg "Soplica" dotarł do stolicy 105 minut po czasie.

Na strajku najgorzej wyszli pasażerowie Przewozów Regionalnych. Ten przewoźnik nie przystąpił do protestu, ale zablokowane torowiska spowodowały, że 125 pociągów tej spółki zostało zatrzymanych, a 38 trzeba było odwołać. Przewozy Regionalne podstawiły łącznie 20 autobusów komunikacji zastępczych. Na trasy wyjechały również dodatkowe busy interregio. Opóźnienia w ruchu pociągów w całym kraju trwały aż do wieczora. Komitet strajkowy na Facebooku podziękował protestującym za determinację i podróżnym za wsparcie i zrozumienie.

***

PKP nie rozumie istoty kolejowego strajku
Jakub Karnowski prezes Grupy PKP

Zrobiliśmy wszystko, co było po naszej stronie: wyciągnęliśmy dłoń do liderów związkowych i zorganizowaliśmy rozmowy, spełniliśmy postulaty zgłaszane podczas wielotygodniowych negocjacji - ulga 99 proc. w 2 klasie dla pracowników kolei będzie dostępna u większej ilości przewoźników niż w roku 2012. W tej sytuacji nie rozumiem istoty zapowiedzianego strajku. Skupiamy się na pasażerach, bo oni są w tej chwili najważniejsi, dlatego minimalizowaliśmy skutki akcji protestacyjnej. Szefowie związków zawodowych wymierzyli ten strajk przeciwko pasażerom. Nie zmienili daty strajku. Mimo tego, iż po raz pierwszy w historii związki zawodowe nie poinformowały o formie i zasięgu strajku. Grupa PKP była dobrze przygotowana do łagodzenia jego skutków. Kilkadziesiąt tysięcy osób w czasie strajku skorzystało ze specjalnie przygotowanej strony internetowej www.wczasiestrajku.pl, na której podawane były bieżące informacje o sytuacji.

***

Wielu podróżnych nas rozumie, a część była wściekła
Bohdan Peciak z Federacji Związków Zawodowych PKP IC

Nie chcieliśmy organizować tego strajku, ale zmusili nas do tego nasi dowódcy. Nie robimy tego z ochotą. Protest jest dla wszystkich tragedią, za co przepraszamy podróżnych. Nie możemy jednak zgodzić się na to, że ciągle nam się coś zabiera. Mam zniżkę 99 proc., ale to nic nie znaczy. Zapraszam do kasy. Okaże się, że zapłacę za bilet do Żakowic tyle samo, ile osoba bez zniżki. Wiem, że podróżni ucierpieli. Staraliśmy się przez kilka dni informować ich o naszej akcji i powodach, dla ktorych protestujemy. Reakcje osób, które nie widziały o strajku, były bardzo różne. Wielu podchodziło do nas ze zrozumieniem, ale byli tacy, którzy wściekali się na nas. Staraliśmy się im pomóc. Pociągi, które nie wyjechały w trasę,były ogrzewane. Serwowaliśmy herbatę. Poza tym, stał się cud. Od lat nie można wywalczyć dla podróżnych wspólnego biletu na pociągi różnych przewoźników. Tym razem honorowano każdy bilet. Widać potrzebny był nasz strajk, aby pokazać, że to możliwe.

***

Jeśli stracę zniżki, to będę musiał dopłacać tysiąc złotych
Andrzej Judasz ze Związku Zawodowego Maszynistów w Łodzi

Jestem maszynistą. Zarabiam miesięcznie 1770 złotych brutto po 35 latach pracy na kolei. Aby mieć zniżkę 99 proc. muszę wykupić legitymację za 170 złotych. Jedną w PKP Intercity, a drugą w Przewozach Regionalnych. Najbliżsi członkowie rodziny korzystają ze zniżek 80 proc. Dla nich też trzeba wykupić te legitymacje. Moja żona codziennie dojeżdża do Warszawy. Dwoje dzieci studiuje i też dojeżdżają pociągami. Gdyby zabrano kolejarzom i ich rodzinom te zniżki, to musiałbym co miesiąc dopłacać tysiąc złotych. Pytam się - skąd mam wziąć takie pieniądze? A przecież to nie jedyny problem ze zniżkami. Jeśli pociąg, który prowadzę, kończy bieg w Katowicach, a następny wyrusza z Tychów, to muszę tam dojechać. Oczywiście z biletem, na który jeszcze mam zniżkę, ale nie wiadomo, jak długo. To nie jest tak, jak myślą ludzie, że chcemy taniej jeździć na wakacje. My te zniżki wykorzystujemy na dojazdy do pracy lub przejazdy związane z wykonywanym zawodem.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki