Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strajk w szkołach. Związek Nauczycielstwa Polskiego ogłosił datę. To 31 marca

Maciej Kałach
Maciej Kałach
Krzysztof Szymczak/archiwum Dziennika Łódzkiego
W piątek 31 marca w strajkujących szkołach nie odbędą się lekcje. Taką decyzję podjął we wtorek (7 marca), obradujący w Warszawie, zarząd główny Związku Nauczycielstwa Polskiego. Według danych przedstawianych przez struktury ZNP z województwa łódzkiego, w naszym regionie w akcji weźmie udział ok. połowa placówek.

Strajk w szkołach i przedszkolach odbędzie się w piątek 31 marca. Datę ogłosił we wtorek w Warszawie Sławomir Broniarz, prezes ogólnopolskich struktur Związku Nauczycielstwa Polskiego, po naradzie z szefami ZNP w regionach. Według związkowych danych z województwa łódzkiego, w akcji weźmie udział nieco ponad połowa placówek oświatowych.

Pierwszy postulat strajkowy ZNP dotyczy gwarancji zatrudnienia do 2022 r. Dyrektorzy, do których był on formalnie adresowany (taka procedura wynika z przepisów), nie mogą tego postulatu spełnić, ponieważ zbliża się reforma oświaty, zakładająca m.in. likwidację gimnazjów. Strajkującym chodzi więc o „odwołanie” reformy przez rząd .

Drugi postulat to podwyżka płac o 10 procent oraz wzrost udziału płacy zasadniczej w ogólnym wynagrodzeniu nauczycieli.

Według danych z początku marca, w naszym województwie w strajku weźmie udział 53 proc. placówek oświatowych, w których odbyły się referenda (czyli w przedszkolach, podstawówkach, gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych - ZNP wyłączył zaś z protestu placówki „szczególne”: jak domy dziecka czy szkoły dla niepełnosprawnych).

W samej Łodzi poparcie dla strajku jest o 2 proc. wyższe. Jak jeszcze w zeszłym tygodniu opowiadał miejskim radnym Marek Trębacz, jeden z działaczy łódzkiego ZNP, najchętniej przystępują do akcji likwidowane gimnazja oraz podstawówki, natomiast słabsze poparcie protest ma w przedszkolach oraz w szkołach ponadgimnazjalnych.

Danych z naszego województwa nie można porównać z danymi ogólnopolskimi. ZNP nie udostępnia ich, jak tłumaczy w komunikacie strajkowym, „z uwagi na działania kuratorów oświaty i oświatowej Solidarności, utrudniające akcję strajkową”.

Ze słów działaczy ZNP można wnioskować, że odczuwają oni strach przed „utrudnianiem”, szczególnie w tych regionach, gdzie poparcie dla strajku było mizerne. Nieoficjalnie chodzi o „ścianę wschodnią”, gdzie wyniki referendum są rzekomo dwa razy gorsze niż w województwie łódzkim. Za to ZNP pochwaliło się wczoraj sukcesem w Sosnowcu, gdzie poparcie dla strajku sięga 80 proc.

Jak tłumaczył Sławomir Broniarz, dosyć odległa data strajku została wyznaczona tak, aby placówki, które nie dopełniły jeszcze wymogów formalnych, mogły to zrobić i dołączyć do akcji.

Część regionów postulowała strajk dłuższy niż jeden dzień, ale ostatecznie ZNP postanowił sprawdzić, jakie wrażenie na rządzie wywrze akcja jednodniowa.

Zanim odbędzie się strajk ZNP, swoją ogólnopolską akcję zapowiada koalicja zawiązana przez rodziców i nauczycieli „Nie dla chaosu w szkole”. Ta akcja ma polegać na nieposyłaniu dzieci na lekcje 10 marca. Podobne odbyły się w styczniu w niektórych miastach Polski - np. w Zielonej Górze w kilku gimnazjach frekwencja spadła nawet o połowę. Jednak w regionie łódzkim dotychczas o działaniach rodzicielskiej koalicji nie było słychać zbyt wiele.

CZYTAJ: Protest nauczycieli w Łodzi przeciw likwidacji gimnazjów

W związku z zapowiedzią strajku Urząd Miasta Łodzi informuje, że to dyrektorzy protestujących placówek mają obowiązek zorganizować opiekę dzieciom, których rodzice przyślą pociechy do przedszkola lub szkoły - wiedząc, że nie odbędą się tam normalne zajęcia (bo np. nie mają z kim zostawić potomstwa na czas swojej pracy).

Jeśli wszyscy nauczyciele strajkują, to dyrektor powinien np. otworzyć świetlice i opiekować się w niej dziećmi. W strajkach z poprzedniej dekady takie sytuacje były sporadyczne. Najczęściej opiekę nad dziećmi sprawowali nauczyciele, którzy zdecydowali, aby nie przystępować do strajku. Podczas protestu raczej nie ma co liczyć na wydanie obiadu w szkole - lepiej wyposażyć dziecko w solidny zapas kanapek.

Tomasz Trela, wiceprezydent Łodzi odpowiedzialny za oświatę, już w zeszłym tygodniu napisał list do Marka Ćwieka, prezesa ZNP w okręgu łódzkim, w którym prosi, aby dzieci nie ucierpiały z powodu politycznych decyzji rządu, budzących sprzeciw związkowców.

ZOBACZ |Protest nauczycieli w Łodzi: „Nie ogłupiajcie społeczeństwa”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki