Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strajkowałem w 1980 roku, byłem jednym z wielu, działaczem stałem się w stanie wojennym

Anna Gronczewska
archiwum Dziennika Łódzkiego
Rozmowa z Krzysztofem Frączakiem, byłym szefem „Solidarności” w MPK w Łodzi


40 lat temu zastrajkowało łódzkie MPK. Jak pan dziś wspomina tamten czas?

Gdy wybuch strajk pracowałem w zajezdni na Nowych Sadach jako kierowca. Tego dnia miałem tzw. rezerwę. Bardzo mnie denerwowało, że nie mogę wyjechać na miasto, zobaczyć co tam się dzieje. Wszystko zaczęło się od informacji, że w zajezdni przy ul. Kraszewskiego organizowane jest otwarte zebranie, zakładowe czy partyjne, na temat sytuacji ekonomicznej pracowników MPK. Zaproszeni byli wszyscy. Chłopaki zaczęli tam zjeżdżać. Ja mając tzw.rezerwę byłem w gotowości, by w każdej chwili wyjechać na trasę. Spora grupa kierowców z Nowych Sadów chciała dojechać na to zebranie na ul. Kraszewskiego. Nie mieli czym jechać. Zabrałem jedną grupę, potem drugą.

Myślał pan, że ten strajk będzie miał takie przełożone?
Skąd! Dziś można by powiedzieć, że walczyliśmy z komunizmem. Trzeba było sprzeciwić, pokazać swoje, a głównym postulatem było utworzenie wolnych związków zawodowych.

Wszyscy chcieli strajkować?

Nie. Część chciała wyjeżdżać. Jeden z kolegów skoczył do mojego autobusu i postawił wzdłuż bramy, spuścił powietrze z układu hamulcowego. Pracował też u nas człowiek, który pamiętał strajk MPK z 1957 roku. Wtedy władze brutalnie rozprawiła się ze strajkującymi. Mówił, że wszystkich nas pozabijają. Trochę był przerażony, bo pamiętał tamte tragiczne czasy.

Co pan jeszcze zapamiętał z Sierpnia 1980?

Żona prosiła mnie, bym kupił mleko dla dziecka, które miało rok. Kupiłem to mleko wcześniej i musiałem je dostarczyć żonie. Mieszkałem wtedy w Rudzie Pabianickiej, koło Stawów Stefańskiego. Poszedłem tam pieszo, zaniosłem mleko i wróciłem do zajezdni na Nowych Sadach.

Jak łodzianie reagowali na strajk MPK?

Bardzo sympatyczne. Po odwiezieniu kolegów na ul. Kraszewskiego jako ostatni zjeżdżałem do zajezdni. Komunikacja już nie działała. Ludzie uśmiechali się, machali, nie byli zdenerwowani. Popierali nas.

Strajk się zakończył, podpisano porozumienie w Gdańsku. Co pan wtedy myślał?
Miałem 27 lat, żadnego doświadczenia, małe dziecko, kłopoty mieszkaniowe. Byłem zadowolony, że mamy wolne związki. Każdy zapisywał się do „Solidarności”, czytało się biuletyny, niezależną prasę. Byłym szarym członkiem związki. Działaczem stałem się, gdy Jaruzelski wprowadził stan wojenny.

od 7 lat
Wideo

Jakie są wczesne objawy boreliozy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki