- Pierwsze dwa dni były dramatem. Z czasem straciłam węch i smak. Wtedy byłam już bardzo zaniepokojona, bo wiedziałam, że to coś charakterystycznego dla koronawirusa. Do tego czasu myślałam, że to zwykła grypa. Nie wiem jednak, gdzie mogłam się zarazić, bo nigdzie nie wychodziłam. Siedziałam z dziećmi w domu. Mam dwójkę synów. Nie było nawet wspólnych spacerów. Robiłam tylko zakupy. Nawet sama piekłam chleb i bułki.
A jak sytuacja w klubie Orzeł Łódź, w którym jest pani rzecznikiem prasowym?
Wszyscy są zdrowi. Ostatnio nie jeździłam do klubu. Nie widywałam się z nikim. Wiem jednak, że z kolegami i koleżankami z pracy jest ok. Gdyby było coś nie tak, to już byśmy o tym wiedzieli.
W jaki sposób ustępowały objawy?
Smaku i węchu nie mam do tej pory. Drugi tydzień nie wiem, co jem. Najważniejsze, że czuć jednak poprawę. To bardzo pozytywne. A jeśli chodzi o mojego małego synka, to wszystko puściło znacznie szybciej. Je normalnie posiłki. Czuć, że jest lepiej.
Aleksander Śliwka - Orlen
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?