Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strategia dla Łodzi, wydanie drugie poprawione

Piotr Brzózka
archiwum UMŁ
Teczka była czarna, błyszcząca, nieco żałobna. W środku - długopis i notes. Niezapisany, lecz z nagłówkiem "Strategia Zintegrowanego Rozwoju Łodzi 2020+" oraz logo "Łódź Kreuje". I to wszystko. Podobno miała być też płyta z prezentacją, ale na skutek ewidentnej dywersji, wewnątrz teczki jej zabrakło. "Też zrobiłem ten błąd" - stwierdził jeden z VIP-ów, gdy jednocześnie, bezradnie spojrzeliśmy na trzymane przez siebie "materiały".

Rzecz działa się podczas poniedziałkowej prezentacji wyników społecznych konsultacji dotyczących powstającej strategii dla Łodzi, nazwanej tak, jak to wypisano na wspomnianym zeszycie. Pusta teczka to rzecz wprawdzie bez znaczenia, lecz póki co chyba symboliczna. Okazuje się bowiem, że pierwsza wersja strategii, zaprezentowana w grudniu i do bólu wtedy krytykowana, nie jest już wersją obowiązującą. Krótki był jej żywot. Jako że mieszkańcy najlepiej wiedzą, czego im potrzeba, powstanie wersja druga, według prezydent Hanny Zdanowskiej - fundamentalnie różna. Fizycznie zostanie spisana w marcu, więc póki co i ona jest trochę pustą deklaracją. Choć po poniedziałkowej prezentacji trochę szczegółów możemy podać.

Przede wszystkim zmienić ma się wizja. Okazuje się, że zamiast Łodzi dynamicznej, będziemy teraz budować Łódź przyjazną. Nie oznacza to, że dotychczasowe pomysły idą do kosza, bo w dużej mierze będą wykorzystane, ale najwyraźniej strategia, wcześniej jakby skierowana na zewnątrz, teraz obraca się do wewnątrz. Maksymalnie upraszczając, można po wstępnych zapowiedziach wnioskować, że mniej będzie się nowy dokument uśmiechać do inwestora, a więcej do mieszkańca. Jednocześnie możemy mówić o powrocie na ziemię z dalekiej podróży. Złośliwi mogliby nawet powiedzieć o powrocie z Mediolanu…

Samobiczowanie zamiast zaklinania rzeczywistości

Najpierw, dla odświeżenia pamięci, nieco historii najnowszej. Na początku była diagnoza stanu, w którym znajduje się Łódź - powstała na rzecz przyszłej strategii. Pierwsze chyba oficjalne, urzędowe opracowanie, które śmiało można było przyrównać do samobiczowania. Ponure to było, ale dobre i potrzebne. Oprócz walorów poznawczych, ważne było to, że magistrat przestał zaklinać rzeczywistość. Oprócz analizy SWAT i wyliczenia palety słabych stron Łodzi, zawarto tu szereg prognoz demograficznych (m.in. spadek ludności do 605 tys. w 2030 r., wzrost odsetka osób po 60. urodzinach z 25 do 33 proc.), czy danych gospodarczych (2 razy wyższe bezrobocie niż w innych dużych miastach, dochody niższe o 15 proc., marny budżet, niskie wydatki inwestycyjne). I wiele innych smutnych wniosków.

Tak porażający fundament najwyraźniej nie ostudził wyobraźni władz miasta. 5 grudnia, a więc w rocznicę swoich rządów, Hanna Zdanowska zaprezentowała strategię rozwoju. Jej myślą przewodnią była buńczuczna wizja, mówiąca o Łodzi jako najbardziej dynamiczniej rozwijającej się metropolii środkowoeuropejskiej. Jakby tego było komuś mało, pani prezydent podbiła stawkę, zdradzając swoje marzenie - by Łódź stała się Mediolanem naszej części Europy.

Wizja była na tyle śmiała, że nawet wśród członków Platformy Obywatelskiej nie zabrakło prześmiewców, nie mówiąc o zwykłych krytykach. Problem z krytyką był tylko taki, że szybko zaczęła się ona rozchodzić w rozmaite strony. Jednym było za mało w strategii, innym wręcz za dużo. Bez wątpienia budziła ona bardzo sprzeczne odczucia.

Wersja prawie docelowa, czyli wstępna

Hanna Zdanowska już podczas pierwszej prezentacji rzekła, że przedstawiona wersja to jedynie materiał do dalszych prac. I ogłosiła społeczne konsultacje.

W styczniu odbyły się 3 tury konsultacji. Łącznie uczestniczyło w nich 300 osób, w tym przedstawiciele 46 organizacji i 129 osób prywatnych. Zebrano 726 uwag. Urzędnicy zapewniają, że część z nich zostanie uwzględniona przy pisaniu odświeżonej strategii, a część przy tworzeniu szczegółowych programów towarzyszących głównemu dokumentowi. Podczas pierwszego ze spotkań (m.in. z organizacjami pozarządowymi, naukowcami, przedsiębiorcami) rozmawiano o wizji rozwoju Łodzi i głównych celach strategicznych. Dwa kolejne były otwartymi spotkaniami z mieszkańcami.

Pierwsza wersja strategii nie została najlepiej oceniona przez uczestników konsultacji. Pozytywnie projekt oceniło 39 proc. tych, którzy wypełnili formularze konsultacyjne, 28 proc. nie miało zdania, a 33 proc. miało opinię negatywną.

Propozycja, by motywem przewodnim strategii była wizja Łodzi jako najdynamiczniej rozwijającej się metropolii, uzyskała średnią ocenę 2,66, na skali od 1 do 5. Pierwszy z dwóch filarów tej wizji, a więc "Łódź otwarta na świat" została oceniona na 3,5, zaś drugi "Łódź zadbana, atrakcyjna i przyjazna" - na 3,78.

W formularzu oceniano też ważność dla Łodzi programów strategicznych, które zostały wymienione w pierwszej wersji strategii. I tak - najważniejszy okazał się program o nazwie "Metropolia łódzka - europejskie centrum logistyki i transportu oraz usług dla biznesu" - uzyskał 33 wskazania. To pokazuje, że uczestnicy konsultacji twardo stąpali po ziemi i zamiast odkrywać Amerykę postawili na to, czego poważne zalążki w Łodzi i regionie już są, począwszy od centralnego położenia u zbiegu przyszłych autostrad, po istniejące już centra logistyczne.

Tyle samo osób wskazało na rewitalizację śródmieścia - ten punkt aż o 3 pozycje wyprzedził budowę nowego centrum Łodzi. Co znów świadczy o pewnym realizmie w spojrzeniu na priorytety. Niestety, należy w tym miejscu zawrzeć uwagę natury metodologicznej - głos w tej sprawie zabrało ledwie 37 osób (można było wskazywać po 3 programy), a więc liczba absolutnie nie uprawniająca do rzetelnych wyliczeń statystycznych, a i właściwie wnioski jakościowe wysnuwane na tej podstawie równie dobrze mogą być trafne, jak i chybione.

Od wielkich projektów do małej stabilizacji

Co z tego wszystkiego wynika? Wychodzi na to, że stara (choć licząca ledwie 2,5 miesiąca) strategia idzie do kosza, przynajmniej jako dzieło pisarskie. W marcu dokument, choć z wykorzystaniem starych elementów, ma być zredagowany od nowa. W kwietniu powinien on trafić pod obrady Rady Miejskiej.

Co dziś można o nim powiedzieć? Po pierwsze, ma być mniej samobiczowania - niemal połowę pierwszego dokumentu zajęło wyliczanie łódzkich bolączek, a więc de facto skrót z diagnozy. Teraz, mając na myśli kształtowanie wizerunku w oczach inwestorów, ta ekstrawagancja ma zostać ograniczona. Może to i dobrze, bo strategia to nie miejsce na tego typu dywagacje.

Z drugiej strony znów w głównym nurcie myślenia słyszymy wyraźnie głos "nie mówmy źle o Łodzi". Tak było między innymi podczas debaty ekspertów podczas poniedziałkowej prezentacji. Ale czy to znaczy, że mamy pudrować rzeczywistość? Lepiej, żeby inwestor skuszony atrakcyjną pocztówką rozczarował się na miejscu?

Tyle o wymowie, jeśli chodzi o merytoryczne zmiany w strategii, one też mają być znaczące. A więc przede wszystkim wizję dynamicznie rozwijającej się Łodzi ma zastąpić wizja Łodzi przyjaznej mieszkańców. Niewątpliwie bliżej stąd na ziemię, niż z Mediolanu Europy Środkowo-Wschodniej. Coś jakby zwyciężyła wizja małej stabilizacji, zamiast kolejnej pięciolatki wybujałych projektów. Choć zaznaczmy - w łódzkim przypadku mówimy o projektach wciąż wirtualnych, takich jak duopolis, nowe centrum, podziemna kolej.
To wszystko oczywiście nie znika, wciąż będzie silnie akcentowane, ale największy akcent ma zostać położony na przyjazny charakter miasta. Zobaczymy, jak zostanie to zapisane i co w rzeczywistości ten przyjazny charakter będzie oznaczać, jakimi środkami będziemy do tego celu zmierzać.

Czy więcej zostanie powiedziane o czystych ulicach, bezpiecznych podwórkach czy punktualnych tramwajach. Na razie, pozostając na poziomie trywialnych haseł zawartych w prezentacji poprzedzającej strategię, wiemy, że Łódź ma być w tej wizji miastem przyjaznym, dynamicznym, twórczym, miastem zrównoważonego rozwoju, wysokiej jakości życia, wykorzystującym potencjał historyczny, infrastrukturalny i kreatywny. Gdyby ktoś chciał się czepiać i dociekać, co to właściwe znaczy, informujemy, że to dosłowny cytat z materiałów magistratu.

Budujemy trzeci filar, czyli rewitalizacja

Jeśli chodzi o inne zmiany - zmieni się zawartość dotychczasowych dwóch filarów strategii. Do pierwszego, odnoszącego się do gospodarki, zostaną wprowadzone zapisy dotyczące wsparcia przedsiębiorczości tworzącej nowoczesne miejsca pracy, współpracy w Warszawą i gminami ościennymi. Bardziej precyzyjnie ma zostać opisana kwestia dostępności komunikacyjnej Łodzi i aglomeracji. W filarze drugim mają być zapisane działania na rzecz przeciwdziałania wykluczeniu społecznemu, a także powinna zostać dobitniej zaakcentowana rola Łodzi Akademickiej.

Pojawi się też zupełnie nowy, trzeci filar - dotyczący sfery przestrzenno-środowiskowej. Tu mowa ma być o zwiększaniu atrakcyjności, ożywianiu określonych obszarów miasta, a mówiąc krócej - o rewitalizacji. Rozwinięty ma też być wątek transportu zrównoważonego.

Co ważne - magistrat mówił w poniedziałek o politykach sektorowych i szczegółowych programach, które będą rozwinięciem strategii. W kolejnych dokumentach ma być bowiem zawarte to, na czego brak zwracali uwagę krytycy w grudniu. A więc przy każdym problemie ma zostać opisany stan wyjściowy, oraz mierzalny, wyrażony jakimś współczynnikiem stan, który miasto chce osiągnąć. Będzie też określone ryzyko i co najważniejsze - znajdą się odniesienia do budżetu, czy Wieloletniej Prognozy Finansowej.

Choć te szczegóły wciąż nie będą częścią dokumentu o nazwie strategia, to zostaną określone względnie niedługo po napisaniu strategii (być może do sierpnia). Być może dzięki nim przestaniemy zmagać się z poczuciem oderwania od rzeczywistości. Co ważne, wszystkie te rzeczy zapisane w tzw. politykach sektorowych, mają zostać zatwierdzone przez skarbnika miasta. Dzięki temu wizje mają szanse zejść z chmur na ziemię - swoją drogą ciekawe jest, co z takiego zderzenia z ziemią może wyniknąć.

Co ma do strategii zbiórka podpisów pod referendum

W grudniu władze miasta zażarcie broniły strategii. Była to, jak słyszeliśmy na Piotrkowskiej 104, jedna z najlepszych strategii miejskich, jakie w ogóle napisano. Asekuracyjnie Hanna Zdanowska zaznaczała wprawdzie, że to dopiero materiał wstępny, ale i tak niektórych dziwi, że prezydent poszła na tak duże zmiany w dokumencie pod wpływem konsultacji. Dlaczego tak się stało? Tu nie uciekniemy od spekulacji.

Gdyby hołdować spiskowej wizji świata, można by pewnie pomyśleć, że swoje robi polityka, a mówiąc konkretnie trwająca zbiórka podpisów w sprawie referendum. Mając taką perspektywę obecnemu zarządowi miasta z pewnością źle nie zrobi lekki krok w tył i ukłon w stronę jeśli nie ogółu mieszkańców, to choćby w kierunku liderów opinii. Byłby to manewr żywcem przeniesiony z rządowych salonów (patrz: sprawa ACTA). Byłoby to również wyjście naprzeciw głosom krytyki, jakoby zarząd miasta podejmował decyzje po cesarsku. Tyle, że jak przekonują nawet przeciwnicy prezydent w magistracie, nowy kształt strategii został wykuty po konsultacjach, ale jeszcze przed ujawnieniem się organizatorów referendum. To osłabiałoby tezę o politycznym charakterze zmian.

Z drugiej strony trudno się oprzeć wrażeniu, że Hanna Zdanowska stara się tę sytuację zdyskontować. Prezydent Łodzi mówiła w poniedziałek, że poprosiła łodzian, by nanieśli zmiany, bo to oni najlepiej wiedzą, czego im trzeba… Cóż, zawsze to miłe i chwytające za serce, gdyby akurat ktoś się wahał w sprawie referendum.

Z teorii spiskowych można by jeszcze spekulować, że zejście na ziemię w sprawie strategii jest w jakiś sposób związane ze schodzeniem na ziemię w sprawie budowy Nowego Centrum. Bo jeśli mieliśmy się tak dynamicznie rozwijać, to w dużej mierze dzięki inwestycjom w NCŁ. Tymczasem miasto jest akurat w trakcie audytu projektów, będzie robić analizę ekonomiczną dla terenów NCŁ, coraz głośniej mówi się kwestiach prawnych związanych z własnością gruntów na obszarze przyszłego NCŁ (ponad 20 proc. ziemi należy do prywatnych właścicieli, co do reszty - również występują różne komplikacje). Nie wiem, ile w magistracie pozostało wiary w ten program po lekturze pierwszych opracowań, ale w Łodzi niedowiarków jest coraz więcej. Jeśli z NCŁ jest faktycznie źle, zakrojona szeroko rewitalizacja "starego" miasta mogłaby być takim "misiem na miarę naszych możliwości".

Z teorii mniej spiskowych. Zapewne nie bez wpływu była zmasowana krytyka, której poprzednia wersja strategii została poddana z różnych stron. I nie była to dyskusja akademicka w wąskim gronie, lecz publiczne łajanie na łamach mediów. Oczywiście trzeba też przyjmować, że konsultacje po prostu otworzyły urzędnikom oczy na kilka kwestii. Już same wyniki wspomnianej ankiety pokazują, że nieco inaczej można ustawić priorytety, patrząc z ulicy, a nie z Piotrkowskiej 104.

Na korytarzach magistratu usłyszeliśmy, że faktycznie pisząc pierwszą wersję strategii popełniono kilka błędów. Oprócz sformułowania nierealistycznego celu, pominięto też ważne aspekty społeczne i ekologiczne. Nie dostrzeżono zresztą nie tylko ich wagi, co i również siły organizacji pozarządowych - społecznych i ekologicznych. W nowej strategii mają się pojawić ukłony w ich stronę - to właśnie będzie ten nowy, trzeci filar.

Przewaga Łodzi przyjaznej nad Łodzią dynamiczną

Czy Łódź przyjazna zostanie lepiej odebrana przez łodzian niż Łódź dynamiczna? Jest taka szansa, jeśli tylko nowy dokument uda się utrzymać na poziomie ziemi. Wiele zależy od zwykłej redakcji tych kilkunastu stron - pewnie na tylu się skończy. Po tak dokładnym wsłuchaniu się w głosy mieszkańców oczywiście zawsze istnieje ryzyko, że koncert życzeń, jakim strategia była dwa miesiące temu, zamieni się w prawdziwą symfonię. Przed autorami trudne poszukiwanie złotego środka. Ciężko będzie pogodzić oczekiwania, by było bardziej ogólnie, a zarazem bardziej szczegółowo. Byłoby prościej, gdyby strategia ujrzała światło dzienne wraz z towarzyszącymi jej programami. Te może i będą niedługo, ale i tak poczekamy na nie kilka miesięcy.

Poniedziałkowa debata o strategii nie przyniosła większych emocji. Może dlatego, że po prostu do dyskusji zaproszono "panelistów", jak to ujął prowadzący, nie zaś oponentów. W pamięć zapadła jedna, prosta w gruncie rzeczy wypowiedź, która padła z ust Huberta Barańskiego z fundacji Fenomen. Powiedział, że nie jest aż tak ważne, jak nasze miasto postrzegają w Mediolanie, ważne jest, jak postrzegają je łodzianie. Że należy zrobić wszystko, aby przede wszystkim zatrzymać ludzi, którzy już tu są, bo miasto się wykrwawia. A ponieważ większość rozmówców sobie tego wieczora potakiwała, zakończył wypowiedź Barański chyba najsensowniejszym wnioskiem: skoro wszyscy się tak ze sobą zgadzają, to przestańmy w końcu dyskutować, tylko zacznijmy coś robić. Bo zamiast hasła "Łódź kreuje", niedługo najbardziej adekwatne będzie stwierdzenie "Łódź dialoguje".

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki