Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Straż miejska nie pomogła niepełnosprawnemu

Jolanta Sobczyńska
Lech Golczyński jest oburzony postawą strażników
Lech Golczyński jest oburzony postawą strażników Grzegorz Gałasiński
Lech Golczyński, wiceprezes łódzkiego oddziału Towarzystwa Pomocy Niepełnosprawnym, twierdzi, że łódzcy strażnicy miejscy nie chcieli pomóc ani jemu, ani jego głęboko upośledzonemu synowi. Mundurowi interweniowali, gdy Golczyński zatrzymał się samochodem na chodniku, w pobliżu przejścia dla pieszych.

- Podczas interwencji straży źle się poczułem - mówi wiceprezes TPN. - Wezwano karetkę. Lekarz natychmiast chciał mnie zabrać do szpitala. Ale w aucie czekał na mnie chory, wymagający nieustannej opieki syn. Strażnicy nie chcieli ani odwieźć go do ośrodka dla niepełnosprawnych, ani wezwać pomocy, żeby ktoś zabrał Patryka.

Wystarczyłby jeden telefon, ale nie zabrałem komórki. Musiałem więc zrezygnować z hospitalizacji. Strażnicy odmówili mi nawet asysty przy odwiezieniu syna do ośrodka. Mówiłem, że słabo się czuję i wiozę autem chore dziecko. Mogli mi dać mandat. Ale jak mogli odmówić pomocy nieuleczalnie chorej osobie?

W tej sprawie u straży miejskiej interweniowało Stowarzyszenie Rodziców i Przyjaciół Dzieci i Osób Specjalnej Troski "Troska" w Łodzi. - Straż odpisała nam, że zachowanie funkcjonariuszy było poprawne - mówi Jarosław Jużyczyński ze stowarzyszenia "Troska". - Wolę nie mówić, jakie słowa cisną mi się na usta, gdy myślę o zachowaniu strażników. Straż było stać tylko na to, by odstąpić od egzekwowania mandatu. A co by było, gdyby zostawiony sam Patryk wyszedł z auta. Mógł wyjść na ulicę i wpaść pod samochód. Zaproponowaliśmy strażnikom szkolenie, jak się zachować, gdy ma się do czynienia z osobą niepełnosprawną. Nie mają serca, to niech chociaż posiądą umiejętności.

Leszek Wojtas z łódzkiej straży miejskiej informuje, że komendant zlecił wyjaśnienie tej interwencji. - Kierowca bezspornie popełnił wykroczenie - wyjaśnia Wojtas. - Zatrzymał się w niedozwolonym miejscu, a więc wprowadził zagrożenie, po to, aby zrobić zakupy. Nie kwestionujemy niepełnosprawności kierowcy i jego syna, ale okoliczności wykroczenia rzucają cień na jego postępowanie.

Wojtas dodaje, że większość strażników miała szkolenia z rzecznikiem osób niepełnosprawnych, który przekazał im informacje o postępowaniu z osobami niepełnosprawnymi.

- Podstawa prawna interwencji nie budzi zastrzeżeń, ale już sposób jej przeprowadzenia powoduje, że pan komendant planuje ponowić szkolenia m.in. z komunikacji interpersonalnej i radzenia sobie w takich sytuacjach - dodaje Leszek Wojtas. - Chcemy też nauczyć strażników asertywności i wyzwolić w nich więcej empatii.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki