18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Straż Miejska walczy z rolniczkami

Agnieszka Jasińska
Rolniczki przy ul. Retkińskiej, koło Tesco, sprzedają pietruszkę, truskawki, marchew, ziemniaki
Rolniczki przy ul. Retkińskiej, koło Tesco, sprzedają pietruszkę, truskawki, marchew, ziemniaki Jakub Pokora
Rolniczka z Zadzimia w pow. poddębickim właśnie wygrała proces z łódzką strażą miejską o handel. Strażnicy odwołali się, ale sąd drugiej instancji również nie przyznał jej rację. Strażnicy jednak się nie poddają i chcą karać kobiety. Teraz w oparciu o inny artykuł prawa. Przeciwko jednej rolniczce toczy się kilkanaście nowych spraw.

Kobieta i jeszcze jedna mieszkanka Zadzimia miały umowę dzierżawy ze spółdzielnią mieszkaniową Zagrodniki w Łodzi. Płaciły 300 zł miesięcznie, by legalnie sprzedawać owoce i warzywa. Mimo to strażnicy wypisywali im mandaty za nielegalny handel, tłumacząc, że obowiązuje ich uchwała Rady Miejskiej.

Według uchwały handel obwoźny możliwy jest tylko wmiejscach wyznaczonych. A dla terenu, na którym handlują kobiety, spółdzielnia Zagrodniki nie wystąpiła do Urzędu Miasta z prośbą o wyznaczenie miejsc do handlu.

Rolniczki poszły do sądu. Wygrały. Strażnicy jednak odwołali się od wyroku. Nie czekając nawet na wyrok drugiej instancji, niemal każdego dnia karali mieszkanki Zadzimia. Dlaczego?

- Nie nękamy, ale jesteśmy konsekwentni - mówi Leszek Wojtas z łódzkiej straży miejskiej. - Uważamy, że mamy rację. Do pierwszego wyroku sądu karaliśmy w oparciu o artykuł prawa, związany z łamaniem przepisów porządkowych Rady Miejskiej. Przepisy te zabraniają handlu w miejscach niewyznaczonych. Powyroku natomiast karaliśmy za wykroczenie w oparciu o inny artykuł prawa. Tym razem chodzi o łamanie zakazu sprzedaży na terenach należących do gminy. Chociaż spółdzielnia ma teren w wieczystej dzierżawie, jego właścicielem jest gmina. W związku z nowymi mandatami wyrok w sądzie jeszcze nie zapadł.

Mecenas Piotr Kaszewiak, reprezentujący przed sądem jedną z rolniczek, uważa, że krzywda, jaka spotyka kobietę, która handlując warzywami, płaci podatki i wszelkie opłaty za dzierżawę swojego straganu, jest nie do opisania.

- Trudno mi przejść do porządku dziennego na stresem kobiety, jaki wiąże się z kilkunastoma w miesiącu najściami strażników, wizytami w siedzibie straży i długich godzinach, spędzonych na korytarzach i salach sądowych - mówi mecenas Kaszewiak. - Zawsze z największym szacunkiem odnoszę się do wszystkich służb mundurowych i ciężkiej pracy, jaką wykonują ich funkcjonariusze. Z tym większym żalem obserwuję, jak swoją postawą w tej sprawie ta konkretna służba z uporem obniża powagę i rangę swojego autorytetu. Mając przed sobą niekorzystne dla siebie orzeczenie dwóch różnych sądów w takich samych sprawach, straż miejska winna wykazać się choćby minimum refleksji.

Do tej pory mecenas doliczył się piętnastu spraw, toczących się przeciwko rolniczce przedłódzkim Sądem Rejonowym o to samo, czyli handel bez rzekomego zezwolenia.

- W każdej z tych spraw muszą odbyć się średnio dwie - trzy rozprawy - mówi mecenas Kaszewiak. - Sąd musi przesłuchać świadków, m.in. interweniujących strażników. Zamiast wykonywać swoją pracę, siedzą oni na korytarzu sądowym w sprawie, która toczy się - dosłownie można by rzecz - o pietruszkę, bo przecież handlem warzywami trudni się moja klientka.

Pierwszy wyrok uniewinniający rolniczki zapadł w czerwcu. W czwartek sąd ponownie uniewinnił kobiety. Na ogłoszenie wyroku nikt ze straży miejskiej, będącej oskarżycielem, się nie stawił...

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki