Ewę Piotrowską z Łodzi i jej narzeczonego Ryszarda Zarębę sprowadził do pożaru sen.
- Siostrze śniły się zęby. To oznacza niebezpieczeństwo, więc siedzieliśmy cały dzień w domu. A gdy w końcu wyszliśmy, palił się jeden z sąsiednich domów - opowiada Ewa.
Pan Ryszard postanowił ostrzec mieszkańców. Nie mógł wejść, więc zrobił dziurę w płocie, zbił szybę w oknie, wszedł do kuchni i ostrzegł lokatorów. Okazało się jednak, że w środku została starsza pani chora na alzheimera.
- Nie mógłbym dalej żyć, gdybym ją tam zostawił - opowiada. - Zerwałem zasłonę, by ochronić się przed dymem i zacząłem jej szukać - mówi. Było ciemno od dymu, kobietę znalazł dzięki latarce. Trochę to jednak trwało. Zaniepokojna pani Ewa wbiegła ratować narzeczonego i razem wyprowadzili staruszkę.
- Myśleliśmy, że trwało to wieczność, a zajęło siedem minut - mówi Ewa. - Ryszard ogląda dużo filmów na Discovery, więc wiedział, jak się zachować - chwali swojego chłopaka.
CZYTAJ: Bohaterski łodzianin wyniósł z płonącego domu trzy osoby. Uratował im życie
Pana Piotra Kazimierczaka z Moszczenicy pożar zastał, gdy szedł rano po zakupy. Zobaczył, że w jednym z domów wybuchł pożar. Sąsiedzi pomogli już lokatorce i 9-letniemu dziecku. Jednak okazało się, że czteroletni Filipek został w środku.
- W mieszkaniu było dużo dymu. Szukałem go po omacku - wspomina Piotr. - Na szczęście dziecko było przytomne i zapłakało. Znalazłem go na podłodze i wyniosłem.
Filipek był poparzony, ale przeżył. - Gdy go szukałem, nie myślałem, że może mnie spotkać coś złego. Takie myśli, przyszły po fakcie - mówi Piotr.
Straż pożarna doceniła też zasługi dwóch druhów OSP i jednego cywila, którzy ratowali pracownice GOPS w Makowie podczas podpalenia ośrodka.
Nagrodzono też Piotra Pędziwiatra i Aleksandrę Karczewską, którzy w Annolesiu wracając z rodzinnej imprezy wyciągnęli z płonącego samochodu 19-latkę.
- Dziewczyna nie dałaby rady sama, była ranna w głowę i miała problem z kostką - mówi pan Piotr. Jak zapewnia, zareagował normalnie. - Nie zastanawiałem się, po prostu pomogłem - mówi Piotr.
Zawodowi strażacy nie mają wątpliwości: to bohaterowie. - Gdyby nie udzielona pomoc, kobieta spaliłaby się wraz z autem - mówi kpt. Arkadiusz Makowski, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Łodzi.
W poniedziałek (19 stycznia) w siedzibie komendy 12 bohaterów otrzymało listy gratulacyjne oraz czujki dymu. - Każdy obywatel powinien się tak zachowywać - mówił nadbryg. Andrzej Witkowski, komendant straży.
Jak podkreśla kpt. Makowski, zwykli ludzie ryzykują bardziej niż strażacy. - Strażacy wchodzą do pożaru w stroju ochronnym, tymczasem przechodnie wbiegają w tym w czym stoją. Nie mają ochrony dróg oddechowych ani kombinezonów - przyznaje.
Straż pożarna nie prowadzi statystyk, ile cywilnych osób ratuje ofiary pożarów. Jak ocenia Arkadiusz Makowski takie sytuacje zdarzają bardzo rzadko.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?