Pracownik ochrony Manufaktury późnym wieczorem zamierzał wrócić do domu. Wsiadł do samochodu, przekręcił kluczyk w stacyjce... i po chwili samochód "zgasł". Zdziwił się bardzo, gdy podniósł maskę samochodu do góry. Między alternatorem i silnikiem leżał uwięziony mały kot.
Zwierzę nie mogło się wydostać, gdyż jego tylna łapka zaklinowała się pod mechanizmem. Kot rozpaczliwie próbował uwolnić się z pułapki. Poprzegryzał wszystkie znajdujące się w zasięgu pyszczka przewody. Jednak nie miał szans uwolnić się bez ludzkiej pomocy. W dodatku łapka mocno krwawiła.
ZOBACZ: Strażacy uratowali uniwersytecką kotkę [ZDJĘCIA]
Kierowca od razu pomyślał, że mogą pomóc tutaj strażacy. Ratownicy po przyjechaniu na miejsce powiadomili jeszcze strażników miejskich, którzy przywieźli weterynarza. Po podaniu środków przeciwbólowych i znieczuleniu kota, lek. wet. Ewelina Romańska, wyciągnęła łapkę kota z pułapki. Cała operacja zajęła blisko godzinę, gdyż wszystkim zależało nie tylko na tym, aby uratować życie kota, ale też uratować jego łapkę.
Kotek spędził noc w lecznicy weterynaryjnej. W środę trafił do łódzkiego schroniska. Wiadomo już, że przy odpowiedniej opiece jego łapka odzyska pełną sprawność.
CZYTAJ TEŻ: 1000 złotych za ratowanie kota
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?