Zakładowi strażacy otrzymują normalną pensję. Są pracownikami cywilnymi, nie przysługują im przywileje, jakie mają państwowi strażacy. Noszą jednak identyczne stroje, hełmy, mają też podobne wyposażenie.
Straż na lotnisku
Jedną z najbardziej znanych jest straż pożarna na łódzkim lotnisku. Jej obecność regulują przepisy lotniskowe. W straży pożarnej pracuje 39 osób. Służbę na lotnisku im. W. Reymonta pełnią od 7 do 22. Na każdej zmianie obecnych jest siedmiu strażaków.
Na wyposażeniu straży są 4 samochody ratowniczo-gaśnicze oraz jeden, będący ruchomym centrum dowodzenia. Przygotowane do akcji samochody lotniskowej straży ważą aż 52 tony. Z tego 17 ton to wypełnione zbiorniki z wodą, a kolejne trzy tony - środek pianotwórczy.
Stanowisko lotniskowej straży pożarnej znajduje się dokładnie w połowie pasa startowego.
- Przepisy wymagają, żebyśmy w ciągu 3 minut docierali w każde miejsce pasa i rozpoczynali akcję gaśniczą - tłumaczy Józef Mastalerz, komendant straży. - Stanowisko w połowie pasa pozwala na szybsze dotarcie do miejsca akcji - dodaje.
Jednak i tak samochody lotniskowej straży są niezwykle szybkie: pas startowy ma 2600 metrów, w ciągu 3 minut startujący wóz strażacki musi przejechać 1300 metrów.
Straż pożarna musi asystować, gdy samolot z pasażerami na pokładzie tankuje na lotnisku paliwo. Musi też być obecna na lotnisku, gdy lądują i startują samoloty. Dlatego - mimo świetnego sprzętu - strażacy z lotniska z zasady nie wyjeżdżają gasić pożarów poza port lotniczy.
- Gdyby jeden z samochodów wyjechał poza teren lotniska, to z powodu przepisów duże samoloty pasażerskie nie mogłyby lądować - tłumaczy Józef Mastalerz.
Łódzka lotniskowa straż nie musiała jeszcze walczyć ze skutkami katastrofy lotniczej, zabezpieczała tylko drobne zdarzenia. Jest za to stałym punktem... wizyt szkolnych wycieczek.
W kopalni i elektrowni
Własne oddziały pożarnicze mają też kopalnia węgla brunatnego i elektrownia w Bełchatowie. Mają specjalistyczny sprzęt do gaszenia urządzeń elektrycznych, m.in. samochód z pianą i dwutlenkiem węgla.
Kopalniani strażacy nie są uwzględnieni w systemie jednostek ratowniczo-gaśniczych i nie jeżdżą do zwykłych pożarów.
- Jeżeli wezwalibyśmy ich na pomoc do gaszenia pożaru poza zakładem, prawdopodobnie musielibyśmy zapłacić im za akcję - tłumaczy młodszy brygadier Wojciech Maciejewski, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Bełchatowie.
Obecność straży pożarnych na terenie kopalni okazała się potrzebna już kilka razy. Kilkanaście lat temu w kopalni wybuchł pożar galerii nawęglania, a następnie zapaliła się maszyna, zwana zwałowarką. W obu przypadkach strażacy szybko ugasili pożar.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?