Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stulatkowie, czyli kto żyje najdłużej w naszym regionie

Anna Gronczewska
Grzegorz Gałasiński
Niedawno zmarł Józef Woźniak z Woli Buczkowskiej (pow. łaski), najstarszy mieszkaniec woj. łódzkiego. Dożył 108 lat. Teraz najstarszą mieszkanką naszego regionu jest 107-letnia Zofia Kuczowska z Tuszyna. A jeszcze niedawno była nią inna mieszkanka gminy Tuszyn - Józefa Pokrzywa, która przeżyła 108 lat.

Zofia Kuczowska, najstarsza mieszkanka woj. łódzkiego, ma 107 lat. Urodziła się 25 kwietnia 1912 r. w Szczukwinie koło Tuszyna. Potem przeprowadziła się do tego miasta. Wiele lat mieszkała koło tuszyńskiego cmentarza. Prowadziła gospodarstwo. Miała czworo dzieci. Jeden z synów zmarł w dzieciństwie, drugi też w młodym wieku. - Potem mieszkała z synem Władysławem - opowiada nam Maria Krawczyk, tuszyńska pielęgniarka. - Ale umarł, gdy miał 67 lat. Jego żona jest chora, sama wymaga opieki. Pani Zofia przeprowadziła się więc do córki Kazimiery do Tuszyna-Lasu i tam do dziś mieszka. Żyje jeszcze jedna z sióstr pani Kuczowskiej.

Pani Zofia doczekała się pięciu wnuków i sześciu prawnuków. Rodzina zapewnia, że daje sobie radę w opiece nad seniorką, mimo że pani Zofia nie jest już sprawna.

Do niedawna najstarszą mieszkanką naszego regionu była Józefa Pokrzywa z gminy Tuszyn. Ostatnie lata życia też spędziła w Tuszynie-Lesie. Jadwiga Owczarz, jej córka, gdy siada teraz w kuchni, często patrzy na stojący w pokoju fotel. Jeszcze niedawno siedziała na nim jej mama. Józefa Pokrzywa z Tuszyna-Lasu umarła, gdy miała 108 lat.

- Brakuje mamy, choć wiadomo, że nikt nie żyje wiecznie, a ona dożyła pięknego wieku - mówi jej córka. - Mama zamieszkała u mnie, gdy skończyła sto lat. Wcześniej mieszkała w Tuszynie z najmłodszą siostrą. Tam jeszcze obchodziła swoje 100-lecie. Ale kiedyś powiedziała, że chce mieszkać ze mną. Zabrałam ją do siebie.

Pani Jadwiga opowiada, że, gdy mama z nią zamieszkała, była jeszcze sprawna. Ona, choć już na emeryturze, dorabiała, pracowała 2 - 3 godziny dziennie.

- Początkowo zostawiałam mamie kanapki, herbatę, kakao - wspomina. - Obiad już sama podawałam mamie. Ale któregoś dnia wróciłam i zobaczyłam odkręcony gaz. Pewnie chciała sobie coś ugotować, jak to gospodyni. Ale ja się przestraszyłam. Postanowiłam zrezygnować z pracy i zająć się mamą.

Józefa Pokrzywa, z domu Busiakiewicz, urodziła się w 1908 r. w drugi dzień Bożego Narodzenia. W Tuszynie miała gospodarstwo, które prowadziła z mężem. Mieli czworo dzieci.

- Tata Józef był też rzemieślnikiem - dodaje pani Jadwiga. - Wytwarzał końskie chomąta. Nie powiem, dobrze się nam powodziło.

Ale w 1948 r. mąż pani Józefy zginął tragicznie. Pojechał do Łodzi. Próbował wskoczyć do tramwaju. Nie udało się... Pani Pokrzywa została sama z czwórką dzieci. Najmłodsza Basia miała 9 lat, Jadwiga - 11, Emilia - 13, a najstarszy brat Józef - 15.

- Było ciężko - wspomina pani Jadwiga. - Jak skończyłam podstawówkę, poszłam do pracy i dalej się uczyłam. Gospodarstwo pomagał mamie prowadzić jej brat. Ale gdy przyszły wykopki i żniwa, to wszyscy szliśmy pracować w polu u nas i u wujka.

Pani Józefa miała siedmioro rodzeństwa i wszyscy oprócz jednej z sióstr, która zmarła, mając około 60 lat, dożyli dziewięćdziesiątki. A jednej z sióstr, Toli, niewiele zabrakło do setki.

- Mama całe życie ciężko pracowała - mówi pani Jadwiga. - Była szczupła. Nie jadła wiele. Piła za to zioła. I to dużo. Nie paliła papierosów, nie piła alkoholu. Choć już w starszym wieku lubiła sobie dolać do herbaty łyżeczkę koniaku na poprawę krążenia. Miała ponad 100 lat i potrafiła bez problemów przeczytać wiadomości, które przesuwały się na pasku w telewizyjnych Wiadomościach. Kiedy u mnie zamieszkała, to chodziła o lasce, potem o balkoniku. Ale niemal do końca codziennie ją ubierałam i sadzałam w fotelu. Rok przed śmiercią miała kłopoty z pamięcią, nie wszystkich poznawała. Ale miała prawo. Wcześniej znała daty urodzin wszystkich wnuków i prawnuków. Wiedziała, że jest najstarszą mieszkanką woj. łódzkiego i bardzo się z tego cieszyła.

W gminie Tuszyn żyje ponad 50 osób, które skończyły 90 lat. A w samym Tuszynie-Lesie dwie panie przeżyły ponad 100 lat.

- Czy jest jakaś tajemnica w tym, że u nas w Tuszynie i Tuszynie-Lesie ludzie dożywają tak sędziwego wieku? - zastanawia się Maria Krawczyk. - Na pewno znaczenie ma panujący tu mikroklimat. Wokół mamy przecież las sosnowy. Nie bez powodu w Tuszynku otworzono szpital dla chorych na płuca.

W całym woj. łódzkim żyje blisko 130 osób, które skończyły 100 lat. Większość to kobiety. Nie jest to mało. Zwłaszcza że średnia życia w naszym regionie należy do najniższych w Polsce. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że mężczyzna z woj. łódzkiego żyje przeciętnie 71 lat i 5 miesięcy, podczas gdy średnia dla kraju wynosi 73 lata i 7 miesięcy. Mieszkanki woj. łódzkiego zajęły w tym zestawieniu 15. - przedostatnie - miejsce. Przeciętna długość życia pań w naszym regionie wynosi 80 lat i 5 miesięcy, a w Polsce to 81 lat i 7 miesięcy.

Niedawno swoje setne urodziny obchodziła Emilia Elżanowska, z domu Przedbora, z Tomaszowa Mazowieckiego. Urodziła się w 1919 r. w Smardzewicach i tam mieszkała do ślubu ze Stanisławem Elżanowskim. Młodzi małżonkowie przeprowadzili się do Tomaszowa Mazowieckiego. Zamieszkali przy ul. Warszawskiej.

- Byliśmy małżeństwem zaledwie 8 lat - opowiadała pani Emilia. - Kiedy mąż zmarł, starsza córka Lucyna miała 6 lat, a młodsza Grażyna tylko 3.

W czasie wojny pani Emilia była łączniczką i sanitariuszką w Armii Krajowej, m.in. w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego i Opoczna. Jubilatka wychowywała córki, pracowała zawodowo, zajmowała się domem. By dorobić, szyła kapcie. Pracowała w kopalni „Biała Góra”, w „Mazovii”, a także w „Tomskórze”. Stamtąd odeszła na emeryturę.

Dziś pani Emilia może się pochwalić trojgiem wnucząt, siedmiorgiem prawnucząt i dwoma praprawnukami. Teraz mieszka z wnukiem Szymonem. 100-letnia tomaszowianka lubi czytać i oglądać telewizję.

Natomiast 105 lat ma łodzianka Agnieszka Stachurska. Urodziła się 5 marca 1913 r. koło Radomia. Miała czterech braci i siostrę. Początkowo z dziećmi i mężem Franciszkiem mieszkała w Warszawie. Potem wrócili do Radomia, by w końcu osiedlić się w Łodzi. Pani Agnieszka zawsze była elegancką kobietą. Dbała o siebie, używała dobrych kremów. Lubiła się dobrze ubrać, gimnastykować, spacerować, a także pracować w ogrodzie. Nie pracowała zawodowo, a zajmowała się domem.

Najstarszą żyjącą dziś Polką jest mieszkająca w Gliwicach 113-letnia Tekla Juniewicz. Urodziła się 10 czerwca 1906 r. w Krupsku koło Lwowa.

- Moja mama była piękną kobietą - opowiadała kilka lat temu portalowi „Gliwice, przyszłość jest tu” pani Tekla. - Mama umarła podczas I wojny światowej, a ja trafiłam do szkoły prowadzonej przez siostry szarytki w Przeworsku. Tymi ochronkami opiekowała się księżna Lubomirska. Uczyłam się tam szyć i haftować, pracowałam też w kuchni. Pamiętam, że siostry miały piękne nakrycia głowy. Lubiły mnie i dobrze traktowały. Nazywały mnie „Kluską”.

Po wojnie, jako repatriantka, znalazła się na Śląsku w Sośnicy. Jej mąż pracował w kopalni. Był od niej starszy o 22 lata. Dożył 96 lat. Mieli dwie córki. Do 103. roku życia pani Tekla mieszkała sama. Opowiadała, że nie ma recepty na długowieczność. Ona była zawsze towarzyska, lubiła podróżować, czytać. Lubiła tłuste jedzenie i majonez, wszystko smażyła na smalcu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki