Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Styczeń skończył się po trzech latach

Piotr Brzózka
Piotr Brzózka
Piotr Brzózka fot. Grzegorz Gałasiński/archiwum
Jeśli portal biotechnologia.pl pisze o polityce w Łodzi, to nie może być dobrze. Ale cóż, logika wydarzeń w łódzkim technoparku od polityki nie pozwala odetchnąć, nawet jeśli ostatecznie okazałoby się, że prezes Andrzej Styczeń faktycznie stracił pracę z powodów merytorycznych, a nie politycznych właśnie.

Póki co, trwa festiwal niedomówień i spekulacji, a z pozoru zakończona sprawa, zakończoną definitywnie wcale być nie musi. Dorota Ryl (PO) w imieniu zarządu województwa - które jest mniejszościowym udziałowcem w technoparku - zapowiada odwołanie do Krajowego Rejestru Sądowego. Niby idzie o sprawy formalne, ale kto wie...

W ostatnich dniach na kilku spotkaniach towarzyskich powtarzano pogłoskę, jakoby w sprawie Stycznia u prezydent Hanny Zdanowskiej (lub kogoś z jej otoczenia) interweniować miała wicepremier Elżbieta Bieńskowska (lub ktoś z jej otoczenia). Trudno powiedzieć, czy pogłoska zasłyszana z kilku źródeł w rzeczywistości nie została wytworzona w jednym zainteresowanym ośrodku, uczciwie też trzeba przyznać, że rewelacji tych nie udało się potwierdzić. Choć teoretycznie nie byłoby to wydarzenie z gatunku political fiction.

Niepozorny prezes Styczeń na pewno nie był wszechmocnej wicepremier nieznany - Bieńkowska przecież nie mogła się nachwalić zbudowanego przy ulicy Dubois BioNanoParku. To budowało wizerunek Stycznia jako człowieka dobrze ustosunkowanego, na pewno mu też w tym nie zaszkodziła sweet fotka z Bronisławem Komorowskim.

Zwolnienie Stycznia nie było właściwie aktem jednorazowym, lecz najwyżej punktem kulminacyjnym permanentnego stanu odwoływania Stycznia, który trwał od blisko 3 lat. Władze Łodzi - udziałowca większościowego - od 2011 r. nawet nie kryły, że prezesa zamierzają się pozbyć. Przy takim nastawieniu dziwić raczej może, czemu trwało to tak długo.

Prezes Styczeń przekonywał, że jest apolitycznym fachowcem. Ale dziś nawet jego znajomi dziwią się, przypominając że jest przecież członkiem Platformy (jeśli cichcem się z niej ostatnio nie wypisał), ponoć nawet głosował na Hannę Zdanowską w ostatnich wyborach na szefa miejskich struktur partii. Tyle, że jest z tej "nieodpowiedniej" Platformy - głosi oklepana opinia. Jest mianowicie florystą, protegowanym Krzysztofa Kwiatkowskiego, a tacy są w odwrocie. Weźmy choćby komendanta straży miejskiej Dariusza Grzybowskiego, który stracił posadę zimą.

Też był z nadania komisarza Sadzyńskiego, ze Styczniem trzymali się razem na różnych imprezach. Banalne to, lecz nieźle służy budowaniu narracji czysto politycznej. Jeśli zaś chodzi o narrację merytoryczną, Styczeń został wprawdzie odwołany z odpowiednio ciążącym zarzutem, tyle, że słabo się ta narracja przebija. Może gdyby odwoływanie Stycznia nie trwało trzy lata, wrażenie byłoby inne...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki