Oprócz rolników, którzy straty ponieśli głównie w uprawach zbóż, resort zamierza zadbać również o tych, którzy hodują bydło. Jak zapowiedział, ministerstwo wystąpi w ich sprawie do Komisji Europejskiej. Zwróci się o przygotowanie programu pomocy dla hodowców bydła mlecznego i producentów wołowiny w związku tym, że z powodu suszy utracili pasze.
Minister rolnictwa już kilka dni temu zapowiadał, że chce uruchomić program rządowej pomocy, natomiast czeka na informacje spływające z województw i z komisji szacujących straty.
Ministerstwo ocenia, że efekty suszy będą znane za kilka tygodni. To także czas, w jakim powinny poradzić sobie z szacowaniem szkód w gospodarstwach komisje powołane w gminach. Obecnie w województwie łódzkim jest ponad 50 gmin, gdzie rolnicy zgłosili szkody. Nie tylko dotyczące suszy. Przez kilka powiatów w lipcu przeszły ulewy i gradobicia. Najbardziej poszkodowani są rolnicy z północno - zachodnich krańców regionu: powiatów poddębickiego, łęczyckiego i kutnowskiego. Tam na straty spowodowane suszą nałożyły się kolejne - z powodu gradu i huraganowych wiatrów. W gminie Uniejów i Wartkowice są miejsca, gdzie zniszczonych zostało 100 procent upraw w gospodarstwie.
W gminach, w których powstały komisje do szacowania szkód, rolnicy składali nawet po kilkaset wniosków. Komisje muszą odwiedzić wszystkie gospodarstwa wciągu 2 miesięcy od zgłoszenia albo do czasu zbioru plonów. W większości gmin uprawy, jakie brano pod uwagę przy szacowaniu szkód dotyczyły tylko zbóż jarych oraz ozimych i to na słabych glebach. W części gmin rolnicy mogli też zgłaszać szkody w uprawach roślin strączkowych oraz krzewów owocowych. Nie uwzględniano początkowo strat w trwałych użytkach zielonych. A te dały się we znaki hodowcom bydła.
- Łąki wypalone, a nie chcą szacować. Może oni o tym nie wiedzą? - zastanawia się Zenon Gałka, sołtys Kuźnicy Zag-rzebskiej w gminie Klonowa.
Podobne głosy padały w gminie Pęczniew, gdzie rolnicy składali pojedyncze wnioski o szacowanie strat, gdy dowiedzieli się, że mogą to być wyłącznie zboża. Sytuacja dotycząca suszy jest jednak dynamiczna i już się zmieniła. Łódzki Urząd Wojewódzki w Łodzi dopuszcza przy szacowaniu szkód spowodowanych przez suszę uwzględnienie trwałych użytków zielonych, czyli łąk. Chodzi jednak o drugi pokos.
Według urzędników wojewódzkich, obecna szusa, choć dotkliwa, nie jest jednak najbardziej katastrofalną, jaka pamiętają. Taka była ostatnio w 2006 roku. Jak mówi Danuta Moreń z oddziału rolnictwa łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego, wówczas dotknięta klęską została połowa wszystkich gospodarstw. Rolnicy złożyli około 80 tys. wniosków. W tym ekstremalnym roku wartości Klimatycznego Bilansu Wodnego dochodziły do minus 250.
Obecnie, jak podaje Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa - Państwowy Instytut Badawczy w Puławach wartości KBW są bliskie wartości krytycznych, ale nie zostają one przekroczone. Najniższe w szczytowym okresie wynosiły około minus 200.
Jak podaje instytut, na terenie całego kraju występuje bardzo duży deficyt wody. Wystąpienie krytycznej wartości KBW oznacza przeciętne obniżenie plonów w skali gminy o 20 proc. w danym roku w stosunku do plonów uzyskiwanych przy średnich wieloletnich warunkach pogodowych.
Według ministerstwa rolnictwa, susza objęła już cały kraj. Wiadomo, że problem dotyczy co trzeciej gminy i około 350 tys. hektarów upraw. Minister Marek Sawicki twierdzi, że będzie rozważana pomoc socjalna, ale nie ma możliwości, aby zrekompensować rolnikom obniżkę wartości zbiorów wskutek suszy.
Źródło: Dziennik Łódzki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?