Rządowa pomoc wyczekiwana przez rolników, którzy ponieśli potężne straty na skutek suszy, już teraz wywołuje na twarzach wielu producentów rolnych grymas złości. Mieszkańcy wsi są poirytowani, bo już wiedzą, że ze skromnych dopłat, które miały stanowić rekompensatę zautracone płody skorzystają nieliczni. Do tego pieniądze niekoniecznie otrzymają ci, którzy naprawdę potrzebują wsparcia.
- U nas dopłaty dostaną ogrodnicy, którzy mają na polach studnie głębinowe, albo dzierżawcy łąk, którzy nie hodują krów, tylko handlują sianem - nie kryje zdenerwowania właściciel 20-hektarowego pola z gminy Goszczanów, który dodatkowo zajmuje się hodowlą trzody chlewnej. - Dla takich, jak ja pomocy nie ma, bo przy hodowli świń, która powiększa dochodowość gospodarstwa, a jednocześnie uniemożliwia wykazanie, że przekroczony został próg 30 procent strat w przeliczeniu na produkcję uzyskiwaną w trzech ostatnich latach. I tak raz już dostałem w łeb przez rosyjskie embargo na wieprzowinę, a teraz nie dostanę pomocy, tylko dlatego, że jestem hodowcą trzody. Z niej i tak nie mam żadnego dochodu, ale korzystając z funduszy PROW biznes plan zobowiązuje mnie do odstawienia 300-400 sztuk tuczników rocznie, bo jak nie to będę musiał oddać 100 tysięcy złotych i wtedy zupełnie będzie już mój koniec. Jest jedna Polska, ale nie ma równego traktowania. Lepiej byłoby dać wszystkim do hektara choćby po kilkanaście złotych i nie byłoby dzielenia ludzi na równych i równiejszych.
Problemy biorą się chociażby stąd, że do wyliczenia progów do produkcji roślinnej dołączono także zwierzęcą. 14 września ministerstwo dało ulgę jedynie hodowcom krów mlecznych
Podobnego zdania jest urzędnik gminny z Pęczniewa, który zajmował się przyjmowaniem wniosków. Kazimierz Gwizdalski uważa, że nigdy nie było tak skomplikowanej procedury szacowania strat oraz niesprawiedliwego traktowania rolników. - 55 lat siedzę w urzędzie i nigdy tak nie było - przyznaje. - Wcześniej brałem dwie kartki protokołu, kalkulator i jechałem do przysłowiowego Kowalskiego. Jak wróciliśmy z pola, to w pięć minut wyliczyłem, na jaką pomoc może liczyć. A teraz każdy rolnik ma segregator papierów, a tam same załączniki i oświadczenia, a na koniec i tak niewielu się zakwalifikuje do pomocy.
Problemy biorą się chociażby stąd, że do wyliczenia progów do produkcji roślinnej dołączono także zwierzęcą. 14 września ministerstwo dało ulgę jedynie hodowcom krów mlecznych.
- Wielu rolników nie złożyło wniosków, bo nie interesowały ich kredyty, a potem nie mogli tego zrobić, bo już było po żniwach - zauważa Zbigniew Dominiak z Żernik.
- Obietnice ministrów Sawickiego i Piechocińskiego okazały się niczym - zżyma się Andrzej Lodziński z Gibaszewa, który jest członkiem Izby Rolniczej w Poddębicach. - Zamiast pomóc, tylko skłócili sąsiadów. Udało im się podzielić nawet bydło. Mamy dwa tygodnie do wyborów. Skoro w jedną noc uchwalili referendum, to może niech wezmą się za prawdziwe wsparcie dla rolników.
Tyle wniosków złożono
Powiat sieradzki
Sieradz: 141 wniosków / 1.500 gospodarstw.
Błaszki: Ok. 1.200/2.000 gospodarstw.
Warta: Ok. 800/3.000 gospodarstw.
Złoczew: 206/1.400gosp.
Burzenin: Ok. 60/1.531 gospodarstw.
Brąszewice : 420/800 gospodarstw.
Brzeźnio: 246/2.748 gospodarstw.
Goszczanów: 513 wniosków/1.200 gospodarstw.
Klonowa: Ok. 320/600 gospodarstw.
Wróblew: Złożono ok. 430 wniosków.
Powiat poddębicki
Poddębice: 400 wniosków / 2.838 gospodarstw.
Uniejów: Złożono 370 wniosków.
Dalików: 344/709 gospodarstw.
Pęczniew: 340/1.100 gospodarstw.
Wartkowice
Ok. 400/1.786 gospodarstw.
Zadzim
Ponad 400/1.200 gospodarstw.
Źródło: Dziennik Łódzki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?