Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świadka koronnego trzeba sprawdzać

Joanna Leszczyńska
Dariusz Barski, były prokurator krajowy, obecnie w stanie spoczynku
Dariusz Barski, były prokurator krajowy, obecnie w stanie spoczynku Polskapresse/archiwum
Zeznania świadka koronnego trzeba weryfikować, i to zanim nada mu się taki status, bo podejrzany, który się o to ubiega, ma ewidentny interes, aby go otrzymać. To, co on mówi, musi znaleźć potwierdzenie w innych dowodach - mówi Dariusz Barski, były prokurator krajowy, w odniesieniu do wyroku sądu w sprawie gangu pruszkowskiego.

Jeden z adwokatów po wysłuchaniu wyroku sądu w sprawie gangu pruszkowskiego, stwierdził, że "takiej kompromitacji prokuratury jeszcze nie było". Czy taka opinia jest zasadna?

Myślę, że to demagogia.

Ten adwokat miał na myśli to, że w żadnym z gangsterskich procesów w Polsce nie było tak dużego odsetka uniewinnień. Oskarżonych uniewinniono aż od 40 procent zarzutów...

Powiem szczerze, że nie znam dobrze tej sprawy. Kiedy byłem prokuratorem krajowym, sprawa była już na etapie sądowym. Jej gospodarzem był wtedy sąd. Nie nadzorowałem tego postępowania. Nie mam zatem szerszej wiedzy o tym, na jakich dowodach ono się opierało. Trudno mi zatem ocenić, czy materiał dowodowy był mocny, czy słaby.
Zauważyłem natomiast, że cały czas podnosi się, iż sprawę zbudowano w oparciu o relacje świadków koronnych, które później nie wybroniły się w sądzie. Jest to pewne uproszczenie, dlatego że relacja świadka koronnego jest dowodem, jak każdy inny i podlega tym samym regułom oceny. Mówiąc potocznie, żaden dowód nie waży z góry więcej niż inny. Nie można dyskwalifikować dowodu z zeznań świadka koronnego tylko z tego powodu, że jest to świadek, który ma określone interesy, żeby współpracować z organami ścigania. To istota tej instytucji. Jest szerokie orzecznictwo Sądu Najwyższego wskazujące na szczególną ostrożność, z jaką należy podchodzić do zeznań świadków koronnych. Nie oznacza to jednak, że jest to dowód "gorszego gatunku", powinien jednak znaleźć potwierdzenie w innych dowodach.

Sędzia twierdziła, że słabością tego postępowania prokuratorskiego było to, że zeznań świadka koronnego nie poparły inne dowody i że to świadczy o wypaczeniach tej instytucji...

Ja sam nigdy nie zdecydowałbym się oskarżać tylko na podstawie relacji świadka koronnego. To o czym mówiła sędzia to elementarna rzecz. Oczywiście, że trzeba weryfikować zeznania świadka i to już zanim nada mu się taki status, bo podejrzany, który się o to ubiega, ma ewidentny interes, aby go otrzymać. To, co on mówi, musi znaleźć potwierdzenie w innych dowodach, zanim prokurator zdecyduje się wystąpić z wnioskiem o nadanie podejrzanemu statusu świadka koronnego, prokurator musi zweryfikować jego wiarygodność. Na przykład sięga do starej, umorzonej sprawy i sprawdza, czy relacje kandydata na świadka znajdują potwierdzenie w dowodach tam zebranych. Przesłuchuje inne osoby na te same okoliczności. Ten proces uwiarygodniania się kandydata na świadka koronnego trwa nieraz bardzo długo.

Ale może w sprawie gangu pruszkowskiego prokurator poszedł na skróty, zwyczajnie nie przyłożył się?

To nie do końca tak. Przecież prokurator sam nie podejmuje decyzji o nadaniu komuś statusu świadka koronnego. On składa taki wniosek do prokuratora generalnego, który następnie występuje z nim do sądu okręgowego. Ostatecznie to sąd przyznaje świadkowi status świadka koronnego. To sądy podejmowały decyzję o aresztowaniu podejrzanych o udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Gdyby nie było dowodów, sąd nie powinien stosować aresztów lub uchylić je niezwłocznie, gdy uznał, że dowody nie uprawdopodabniają jednak w wysokim stopniu popełnienia przestępstwa. Sąd mógł też zwrócić sprawę do prokuratury.

Ostatecznie uniewinnień w tym procesie było sporo...

Być może w tej sprawie było tak, że po wielu latach trwania procesu, część oskarżonych opuściła areszty, może świadkowie zmienili w sądzie swoje zeznania z obawy przed oskarżonymi. Ale to są tylko moje hipotezy, bo jak zaznaczyłem, nie znam akt tej sprawy.

Jeden z polityków PO uważa, że "postępowania powinny być prowadzone wobec poszczególnych sprawców, trzech maksymalnie i wtedy mamy szansę zakończyć je w rozsądnym terminie". Tymczasem to postępowanie trwało ponad 6 lat.

Reguły procesowe są takie, że jeżeli te czyny są wzajemnie powiązane, jeżeli sprawcy działają wspólnie i w porozumieniu czy w ramach grupy przestępczej, to wszyscy muszą, a przynajmniej powinni razem odpowiadać. Do takiego postępowania obligują zapisy kodeksu postępowania karnego. Takie wielkie postępowania nawet z przyczyn logistycznych jest jednak trudno osądzić. Byłem kiedyś oskarżycielem grupy przestępczej, akt oskarżenia obejmował 30 osób. Sąd w Sieradzu nie był przystosowany do tak dużego procesu ze względów logistycznych i bezpieczeństwa. Proces musiał toczyć się w wynajętej sali na terenie Komendy Wojewódzkiej Policji. Mimo to w tym przypadku toczył się nadzwyczaj sprawnie. Oczywiście, że szybkość w postępowaniu jest niezwykle istotna. Szybki wyrok działa odstraszająco na sprawców. Jeśli sprawa wlecze się latami, w pamięci świadków wiele rzeczy się zaciera. A w tym procesie niektóre zdarzenia dotyczyły, jeżeli dobrze pamiętam, 1994 roku. Czas pracuje zawsze na korzyść oskarżonych. Ma on też wpływ na wymiar kary, bo skoro to było tak dawno... Oskarżonym opłaca się przeciągać takie procesy, a wielkość sprawy niewątpliwie to z wielu powodów ułatwia.

Sylwester Latkowski, dziennikarz śledczy, twierdzi, że to służby specjalne wykreowały w Polsce mafię, która rozrosła się za ich przyzwoleniem. Niektórzy przestępcy byli wcześniej współpracownikami milicji i UOP.

To, że organy państwa wykreowały przestępców, to zbyt daleko idąca teza, nieznajdująca odzwierciedlenia w ustaleniach prokuratury. To, że ktoś kiedyś był w tzw. służbach i zszedł na złą drogę zdarza się na całym świecie. Funkcjonariusze operacyjni, inwigilujący środowiska przestępcze, czasem stoją w tzw. rozkroku i mogły takie sytuacje mieć miejsce, ale to nie znaczy, że służby świadomie kreują mafię.

Jakie wnioski ze sprawy gangu pruszkowskiego powinien wyciągnąć prokurator generalny?

Poczekajmy na uzasadnienie wyroku, potem ewentualną apelację prokuratury i wyrok II instancji. Ta sprawa jeszcze nie jest zamknięta.

Rozmawiała Joanna Leszczyńska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki