Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Święci i błogosławieni z regionu łódzkiego. Poznaj ich historie

Anna Gronczewska
Bł. Rafał Chyliński z łódzkich Łagiewnik
Bł. Rafał Chyliński z łódzkich Łagiewnik
W niedzielę w poczet świętych został włączony Jan Paweł II. W gronie wyniesionych na ołtarze nie brakuje też świętych i błogosławionych związanych z naszym regionem. Tych, którzy urodzili się i żyli na łódzkiej ziemi.

Faustyna Kowalska to jedna z najbardziej znanych świętych Kościoła katolickiego. Świat zna ją jako propagatorkę kultu Bożego Miłosierdzia. Katolicy z całego globu odmawiają Koronkę do Miłosierdzia Bożego, czytają jej "Dzienniczek". Przez teologów zaliczana jest do wybitnych mistyków Kościoła katolickiego.

Helena Kowalska, bo tak nazywała się święta, urodziła się w Głogowcu. To niewielka wieś położona blisko Świnic Warckich, w pow. łęczyckim. Świat powitała 25 sierpnia 1905 r. Była jednym z dziesięciorga dzieci rolników, Marianny i Stanisława Kowalskich. Rodzina patronki Łodzi nie należała do bogatych. Mieli trzy hektary ziemi. Ojciec był znanym w okolicy cieślą, matka zajmowała się domem i dziećmi. Kiedy miała 9 lat, przystąpiła do Pierwszej Komunii Świętej. Gdy wracała z kościoła, szła z dala od innych dzieci. Pytana, dlaczego idzie sama, odpowiedziała: - Nie idę sama, Pan Jezus idzie ze mną!

Bardzo lubiła, gdy ojciec czytał jej na głos książki o pielgrzymach, pustelniach. - Tak bym bardzo chciała być pielgrzymem! - marzyła. Kiedyś powiedziała o tym na spowiedzi księdzu. -Ty nie możesz być pielgrzymem - odparł jej ksiądz. - Możesz co najwyżej iść do klasztoru! Ale najpierw musisz nauczyć się czytać i pisać.

Helena do szkoły poszła jako 12-letnia dziewczynka, bo dopiero w 1917 r. założono placówkę w Świnicach. Kiedy już nauczyła się pisać i czytać, zaczęła prosić rodziców, by puścili ją do klasztoru. Nie chcieli się jednak na to zgodzić. A poza tym, by wstąpić do zakonu, trzeba było wnieść 400 zł wiana. Dla Kowalskich była to ogromna suma. Helena postanowiła, że sama zarobi na wiano. Poszła na służbę. Miała 16 lat, gdy ruszyła w świat. Pracowała najpierw w Aleksandrowie Łódzkim u Leokadii Bryszewskiej, właścicielki piekarni. Raz wyszła z wiadrami do obory. Zobaczyła wtedy wielką jasność. Rzuciła wiadra i pobiegła do gospodarzy. - Komórki się palą! - wołała. Jeszcze wtedy nie wiedziała, że ta jasność, to Jezus...

Po tym zdarzeniu gospodarze orzekli, że zwariowała. Po Helenę przyjechali rodzice i zabrali ją do domu. W 1922 roku przyjechała do Łodzi. Zamieszkała u wujostwa Rapackich, w kamienicy przy ul. Krośnieńskiej 9. Pracowała zaś u tercjanek franciszkańskich. W lutym 1923 najęła się na służbę do Marcjanny Sadowskiej, właścicielki sklepu. Marcjanna Sadowska wspominała potem, że pojawiła się u niej bardzo modnie ubrana dziewczyna. Zaoferowała jej bardzo niską płacę, licząc, że dziewczyna zrezygnuje. Helena jednak przyjęła pracę. W jej domu służyła do lipca 1924 roku. - Tak dobrej służącej nigdy potem już nie miałam - opowiadała Sadowska. - Bardzo lubiło ją troje moich dzieci, często opowiadała im bajki.

W Łodzi pracowały też dwie siostry Heleny - Natalia i Gienia. Któregoś dnia wszystkie wybrały się na zabawę do parku Wenecja. To obecny park im. Juliusza Słowackiego. Na zabawie siostry kupiły losy. Helena i Gienia wygrały na loterii gipsowego aniołka. W pewnej chwili do Heleny podszedł student. Poprosił ją do tańca. Początkowo się opierała. Tłumaczyła, że nie umie tańczyć. Ale w końcu się zgodziła. Jedna z jej sióstr, Natalia, w pewnej chwili zauważyła, że Helena siedzi sama na ławce, ze spuszczoną głową. - Chodźmy do kościoła! - prosiła Natalię. Ta jednak nie chciała.

Kupiła przecież bilet na zabawę. Potem w "Dzienniczku" św. Faustyna pisała, że w tańcu ujrzała obok siebie Jezusa. - Jezusa umęczonego, obnażonego z szat, okrytego całego ranami - pisała. - Który powiedział mi te słowa: Dokąd cię cierpiał będę i dokąd mnie zwodzić będziesz? W tej chwili umilkła wdzięczna muzyka, znikło sprzed moich oczu towarzystwo, w którym się znajdowałam. Pozostał Jezus i ja.

Helena pobiegła szybko do łódzkiej katedry. Padła krzyżem przed ołtarzem .- Wtem usłyszałam te słowa: Jedź natychmiast do Warszawy, tam wstąpisz do klasztoru - zapisała w "Dzienniczku". Tak się stało. Zapukała do bram Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosiernej. Do klasztoru wstąpiła jednak dopiero za rok. Przez ten czas pracowała jako służąca w Ostrówku, by zdobyć pieniądze na wiano. Próg zakonu przekroczyła 1 sierpnia 1925 r. Pierwsze miesiące klasztornego życia spędziła w Warszawie. Potem przeniesiono ją do Krakowa. W krakowskich Łagiewnikach dokończyła postulat i po dwóch latach złożyła śluby czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Przyjęła imię Maria Faustyna. Wreszcie 1 maja 1933 r. złożyła śluby wieczyste.

Przez lata klasztornego życia była kucharką, ogrodniczką, furtianką. Przebywała w domach zakonnych w Płocku, Krakowie, Wilnie. Zaczęła pisać "Dzienniczek duchowy". Po latach został przetłumaczony na wiele języków. Ukazał on głębię jej życia duchowego. Jak twierdzą teologowie, właśnie tej prostej, niewykształconej zakonnicy, Pan Jezus powierzył wielką misję: orędzie Miłosierdzia Bożego skierowane do całego świata. Faustyna umarła 5 października 1938 roku w Krakowie. 18 kwietnia 1993 r. została beatyfikowana, 30 kwietnia 2000 r. kanonizowana.

Ceniony kaznodzieja

Ks. Stanisław Papczyński był związany z diecezją łowicką, jest też założycielem zakonu Księży Marianów. - Kilka lat życia spędził w miejscowości Lubocza, położonej na terenie parafii Rzeczyca - mówi ks. Henryk Linarcik, proboszcz rzeczyckiej parafii. - Natomiast zakon Księży Marianów założył w Puszczy Korabiewskiej koło Skierniewic, znanej dziś jako Puszcza Mariańska.

Ks. Stanisław Papczyński żył w XVII wieku. Urodził się w Podegrodziu koło Starego Sącza, ale wykształcenie zdobył m.in w kolegium jezuitów w Rawie Mazowieckiej. Potem wstąpił do zakonu Pijarów. Był kaznodzieją cenionym przez elitę umysłową Warszawy. Po 9 latach opuścił zakon i został kapelanem ma dworze Jakuba Karskiego w Luboczy. Tu m.in napisał regułę zakonu Księży Marianów, który oficjalnie założył w 1673 roku. Był to pierwszy zakon założony na ziemiach polskich i pierwszy, do którego mogli wstępować chłopi. W Luboczy napisał traktat moralny i ascetyczny "Mistyczna świątynia Boża", który miał kilka wydań. W tym traktacie dał wyraz przekonaniu, że także ludzie świeccy, a nie tylko księża i zakonnicy, są wezwani do świętości. Jest to jedno z najwybitniejszych dzieł w polskiej literaturze ascetycznej w XVII wieku.

Ks. Papczyński zmarł w 1701 r. Zaraz po jego śmierci rozpoczęto proces beatyfikacyjny. Rozbiory Polski spowodowały, że został wstrzymany. Wznowiono go po ponadpółtorawiekowej przerwie w 1964 r., a przed Trybunał Apostolski w Rzymie wniesiono go w 1981 r. W 1992 r. papież Jan Paweł II podpisał dekret o heroiczności cnót księdza Stanisława. Ks. Papczyński został beatyfikowany 16 września 2007 r.

Zginął śmiercią męczeńską

Rajmund Kolbe, bo tak brzmi prawdziwe imię św.Maksymiliana, urodził się w Zduńskiej Woli 8 stycznia 1894 r. Gdy miał niecały rok, jego rodzina wyprowadziła się w poszukiwaniu pracy do Łodzi, a potem do Pabianic. Ale był bardzo związany ze Zduńską Wolą. Tu został ochrzczony i bierzmowany. Ojciec Maksymilian miał czterech braci. Józef, tak jak Maksymilian, wstąpił do zakonu. Zmarł na gruźlicę w 1930 roku. Najstarszy z braci, Franciszek, też miał zostać zakonnikiem. Jednak wybuchła wojna i zaciągnął się do wojska. W czasie wojny wrócił do Zduńskiej Woli. Działał w AK. Został aresztowany i wywieziony do obozu koncentracyjnego, gdzie umarł.

Sam Rajmund w 1909 r. wstąpił do niższego seminarium franciszkanów we Lwowie. W zakonie przyjął imię Maksymilian. Potem wyjechał na studia do Rzymu. Gdy wrócił do Polski, założył stowarzyszenie Rycerstwo Niepokalanej. Stworzył klasztor Franciszkanów w Niepokalanowie-Teresinie. W 1930 r. wyjechał na misję do Japonii. Po powrocie znów pracował w Niepokalanowie. Po aresztowaniu w lutym 1941 r. przez Niemców trafił do obozu w Oświęcimiu. Zginął w nim śmiercią męczeńską 18 sierpnia 1941 r., oddając życie za Franciszka Gajowniczka. 17 października 1971 r. został ogłoszony błogosławionym, a 10 października 1982 r. został świętym.

Założyciel szkoły

Przed kościołem Bernardynów w Łodzi stoi pomnik błogosławionego ojca Anastazego Pankiewicza. Pochodził z okolic Sanoka, gdzie urodził się w 1882 r. Miał 18 lat, gdy wstąpił do zakonu Ojców Bernardynów. W 1930 r. wyjechał do Łodzi. Biskup Wincenty Tymieniecki, ordynariusz łódzki, dał mu zgodę na kupienie działki, na której miał stanąć kościół i szkoła. Kilkuhektarowa działka, z małym domkiem, znajdowała się na Dołach. W 1932 r. przy ul. Spornej zostaje erygowana rezydencja zakonna. Jej pierwszym przełożonym zostaje ojciec Anastazy. Przystępuje do budowy klasztoru i szkoły.

W 1937 roku można podziwiać okazały, trzypiętrowy budynek. Na pierwszym piętrze jest klasztor, a na dwóch pozostały pomieszczenia szkolne. We wrześniu 1937 r. w bernardyńskiej szkole rozbrzmiał pierwszy dzwonek. Było to prywatne gimnazjum męskie dla ubogich chłopców. W 1939 r. uczyło się w nim około 200 dzieci, w tym też protestanci. W szkole tej uczyli tylko świeccy nauczyciele. Już wiosną 1932 roku ojciec Anastazy rozpoczął budowę kościoła św. Elżbiety Węgierskiej.

Po wybuchu wojny namawiano ojca Pankiewicza, by zdjął habit i ukrył się. Jednak póki mógł, odprawiał msze w kościele przy ul. Spornej. Potem przeniósł się do tzw. domku grabarza, znajdującego się przy ul. Smutnej. Odprawiał msze w cmentarnej kaplicy św. Wincentego. 1 kwietnia 1940 r. został aresztowany przez Niemców, ale po dwóch tygodniach go zwolnili. Półtora roku później hitlerowcy znów go zatrzymali i wywieźli do obozu w Dachau.

Chorował na reumatyzm, to sprawiło, że Niemcy uznali go za niezdolnego do pracy. 20 maja został zagazowany. 13 czerwca 1999 r. Jan Paweł II ogłosił go błogosławionym. Znalazł się w gronie 108 polskich męczenników II wojny światowej.

Sprowadziła do Łodzi urszulanki

Z Łodzią związana jest też Urszula Ledóchowska. Urodziła się 17 kwietnia 1865 roku w Austrii, w rodzinie znanej z patriotycznych tradycji. Jej dziadek gen. Ignacy Ledóchowski, obrońca Modlina z powstania listopadowego, musiał opuścić kraj. Rodzina Ledóchowskich wróciła do Polski w 1883 roku. Rodzina Urszuli Ledóchowskiej nie była zwykłą rodziną. Brata Włodzimierza wybrano na generała zakonu Jezuitów. Starsza od Urszuli siostra Maria Teresa została też błogosławioną. Założyła zakon misyjny i nazywana jest apostołką Afryki. A najmłodszy brat Ignacy był żołnierzem.

Ledóchowska miała 21 lat, gdy wstąpiła do klasztoru Urszulanek Czarnych w Krakowie i przyjęła imię Urszula. Pracowała jako nauczycielka. Założyła między innymi pierwszy na ziemiach polskich zakonny internat dla studentek. Pracowała w Rosji, Finlandii, Szwecji. W 1920 r. powróciła do Polski. Wtedy założyła Zgromadzenie Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego, nazywane szarymi urszulankami. Niedługo po powrocie do kraju Urszula Ledóchowska otrzymała list od ks. biskupa Wincentego Tymienieckiego, który prosił, by przysłała siostry do fabrycznej Łodzi. Pierwsze urszulanki pojawiły się tu na początku marca 1922 r. Założyły przedszkole, uczyły religii w szkołach. Urszula Ledóchowska bardzo często odwiedzała Łódź. Załatwiła łódzkim dziewczynom pracę w fabryce jedwabiu we Francji.

Umarła 29 maja 1939 r. w Rzymie. W swą ostatnią podróż wyruszyła z Łodzi. Pochowano ją na cmentarzu Campo Verano w Rzymie. Gdy po kilkudziesięciu latach odkopano jej zwłoki, pozostały w nienaruszonym stanie. 20 czerwca 1983 r. Jan Paweł II ogłosił Ledóchowską błogosławioną, a 18 maja 2003 roku - świętą. Jest patronką Sieradza.

"Dziadowski ksiądz"

Błogosławiony Rafał Chyliński nazywany jest perłą łagiewnickiego klasztoru. Pochodził z Wielkopolski, gdzie przyszedł na świat w 1694 r. Jego rodzina była zubożałą szlachtą. Jako 18-latek zaciągnął się do wojska. Były to czasy panowania Augusta II Sasa, wojny domowej między Augustem a narzuconym przez Szwedów królem Stanisławem Leszczyńskim. Jedne źródła podają, że był żołnierzem Augusta II Sasa, a inne, że Stanisława Leszczyńskiego. Wystąpił jednak z wojska i wstąpił do klasztoru Franciszkanów w Krakowie, skąd ze względu na panującą w mieście zarazę przeniesiono go do Piotrkowa. Przyjął zakonne imię Rafał. Święcenia zakonne otrzymał w 1717 r.

Do Łagiewnik pierwszy raz trafił w 1728 roku. Opuścił je w 1736 r., by powrócić po dwóch latach. Tu zmarł w 1741 r. Jak wspominali mu współcześni, zajmował się chorymi, biednym dawał jedzenie, odzież. Wypraszał dla nich posiłki w klasztornej kuchni. Nie podobało się to jego współbraciom, którzy nazywali go "dziadowskim biskupem". 9 czerwca 1991 r. Jan Paweł II ogłosił go błogosławionym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki