MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pogrzeb Marka Sochackiego w Kielcach. Cenionego terapeutę uzależnień, szefa poradni MONAR żegnało mnóstwo osób. Padły wzruszające słowa

Dorota Kułaga
Dorota Kułaga
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
W czwartek obył się pogrzeb Marka Sochackiego, cenionego terapeuty uzależnień, szefa poradni MONAR w Kielcach, który zmarł 4 maja w wieku 72 lat. Msza święta pogrzebowa została odprawiona w kościele świętego Antoniego w Kielcach. Dalsze uroczystości odbyły się na cmentarzu w Cedzynie.

Pogrzeb Marka Sochackiego, szefa poradni Monar w Kielcach

Marek Sochacki przez wiele lat pomagał ludziom, zawsze miał czas dla tych, którzy pilnie potrzebowali pomocy, byli w bardzo trudnej życiowej sytuacji. Chętnie angażował się też w różnego rodzaju akcje charytatywne. Był bardzo dobrym, wrażliwym Człowiekiem, wspaniałym Mężem i Tatą. Odszedł w sobotę, 4 maja, w jednym z kieleckich szpitali. Miał 72 lata.

W czwartek Marka Sochackiego żegnało mnóstwo osób. Była ukochana rodzina, między innym żona Małgosia, syn Iwo, córka Kasia, przyjaciele, znajomi, współpracownicy z poradni MONAR w Kielcach, pacjenci, którzy dzięki ś.p. Markowi zaczęli nowe życie. Byli przedstawiciele klubów sportowych - Industrii Kielce, KKP Korona i Wichra Miedziana Góra.

Mszy świętej pogrzebowej przewodniczył ksiądz Sławomir Bigaj, proboszcz parafii pod wezwaniem świętego Antoniego w Kielcach. Razem z nim odprawił ją ksiądz Andrzej Drapała, prezes Stowarzyszenia Nadzieja Rodzinie, proboszcz parafii Świętej Rozalii i Świętego Marcina w Zagnańsku.

Zobacz zdjęcia z mszy pogrzebowej

-Świętej pamięci Marek przekroczył już barierę śmierci. Dla Niego wszystko jest już jasne i oczywiste. Możemy pytać, dlaczego już? Przecież mógł jeszcze żyć. Człowiek zawsze będzie pytał. Ale Bóg inaczej patrzy na nasze życie niż my. On ze wszystkiego potrafi wyprowadzić dobro, nawet ze śmierci. Bóg zawsze nas kocha, nigdy nas nie opuszcza. Bóg przebacza i zawsze daje człowiekowi czas, żeby przyjąć przebaczenie, opowiedział się za Bogiem lub przeciwko. Bóg w czasie tej mszy świętej pogrzebowej mówi nam, żebyśmy nie rozpaczali, tylko powierzali się Jego miłości. On przyjął naszego brata, przemienił Jego życie. Stojąc przy trumnie ś.p. Marka zaufajmy Bogu i oddajmy się Jego opiece

- mówił w homilii ksiądz proboszcz Sławomir Bigaj.

W dalszej części homilii podkreślił też dobroć i szlachetność Marka Sochackiego. Był wspaniałym mężem, tatą. Przez wiele lat działał na rzecz drugiego człowieka.

-Drugi człowiek był dla Niego najważniejszy. Zawsze odbierał telefony, w dzień, czy w nocy, bo wiedział, że ktoś może potrzebować pomocy. Czynił dobro, a Bóg dobro wynagradza. Dziękujemy dziś za życie Marka i prosimy Boga, żeby obdarzył Go szczęściem wiecznym

- zakończył homilię ksiądz proboszcz Sławomir Bigaj.

Pod koniec mszy świętej pogrzebowej Marka Sochackiego pożegnali Henryk Długosz, przyjaciel rodziny, były poseł i Wit Chamera, który mówił w imieniu ukochanej rodziny. Padły wzruszające słowa...

- Tak licznie zebraliśmy się tu, żeby towarzyszyć Cudownemu Człowiekowi w Jego ostatniej drodze. Marek większość życia poświęcił pomagając innym, był do dyspozycji w weekendy, święta, dzwonili do Niego podopieczni o różnych porach. Zawsze miał dla nich czas. Należał do elity ludzi MONARU, ciągle się uczył, eksperymentował, wprowadzał nowe treningi dla swoich podopiecznych. Pamiętam jak cieszył się, kiedy nie żyjący już Andrzej Jezierski dał Mu okna do ośrodka w gminie Stąporków. Marek wiedział, jak robi się tynk, cieszył się każdą płytką. Dziś Marka nie ma, ale ten ośrodek jest i pomaga młodzieży wychodzić z życiowych zakrętów

- mówił łamiącym się głosem Henryk Długosz, kielecki przedsiębiorca, przyjaciel rodziny, żegnając Marka i dając piękne świadectwo o Jego życiu. Zwrócił się też do dzieci - Iwo i Kasi, podkreślając, że powinni być dumni z tego, że mieli takiego Tatę.

Oto treść pożegnania odczytanego przez Wita Chamerę
"Odszedłeś cicho, bez słów pożegnania. Tak jakbyś nie chciał swym odejściem smucić. Tak jakbyś wierzył w godzinę rozstania, że masz niebawem z dobrą wieścią wrócić"
Zebraliśmy się, aby pożegnać naszego kochanego Mareczka, bo tak o nim wszyscy mówiliśmy i towarzyszyć Mu w jego ostatniej drodze. Wasza obecność świadczy o tym, że miał wokół siebie wielu serdecznych ludzi i był dla nich ważny. Marka będziemy pamiętać jako osobę uśmiechniętą, pełną życia, radości, ciepła, miłości. Był dla nas wszystkich tu zebranych w jakiś sposób bliską osobą, ale pozwolę sobie na powiedzenie kilka słów o nim. Pochodził ze Skarżyska-Kamiennej, był synem nauczycieli: Wandy i Zdzisława. Niewiele osób pewnie wie, że studiował geografię w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Kielcach.
Wtedy właśnie się poznaliśmy i zaprzyjaźniliśmy. Marek to człowiek instytucja: w swoim życiu robił wiele rzeczy, ale co trzeba podkreślić, do wszystkiego podchodził z pasją i zaangażowaniem. Przez kilkanaście lat aktywnie uczestniczył w życiu politycznym naszego regionu, współpracował m.in. z wieloma parlamentarzystami Ziemi Świętokrzyskiej.

Jednak chyba najbardziej spełniał się jako specjalista terapii uzależnień. Był kierownikiem Poradni MONAR w Kielcach, którą zorganizował i z powodzeniem wraz z gronem współpracowników prowadził. Zawsze znajdował czas dla swoich pacjentów, którzy potrzebowali pomocy, byli w trudnej sytuacji, nieważna była pora dnia czy nocy. Prowadził zajęcia z zakresu profilaktyki uzależnień dla dzieci i młodzieży, rodziców oraz pedagogów z Kielc i województwa świętokrzyskiego. Przyczynił się także do utworzenia Świętokrzyskiego Oddziału Regionalnego Stowarzyszenia MONAR, którego był przewodniczącym. Jego olbrzymie zaangażowanie i determinacja zaowocowały powstaniem Ośrodka Rehabilitacyjno-Readaptacyjnego dla Dzieci i Młodzieży w Lutej, w gminie Stąporków, w którym leczą się młodzi ludzie, uzależnieni od narkotyków i alkoholu. Marek Sochacki był inicjatorem i współorganizatorem wielu akcji społecznych, między innymi imprezy pod hasłem "3 x Nie. Nie narkotykom, Nie alkoholizmowi, Nie przemocy", koncertów, festynów. Zawsze chętnie angażował się w różnego rodzaju akcje charytatywne. W 2008 roku został uhonorowany nagrodą Miasta Kielce. Statuetkę wręczał mu prezydent Wojciech Lubawski, którego Marek niezwykle cenił i szanował.

Prawdziwym oczkiem w głowie Marka był jego syn Iwo, który w tym roku skończy 21 lat. Od najmłodszych lat wspierał jego piłkarskie pasje, razem z mamą Małgosią byli jego najwierniejszymi kibicami. Uwielbiał podróżować, wraz z rodziną i przyjaciółmi zwiedził wiele miejsc, planował kolejne wyjazdy.

Marka żegna żona Małgosia, z którą za miesiąc świętowałby 24. rocznicę ślubu, chciał ponownie odwiedzić Paryż, miejsce, gdzie się poznali. Stratę taty odczuje na pewno córka Katarzyna z Lilianką, która wraz z najbliższymi Marka towarzyszyła mu w ostatnich godzinach życia.
Naszego kochanego Marka żegna wieloletnia przyjaciółka rodziny Ewa Sar, rodzina Sokołów, Lefków, Mirkowskich, Olga Sowa z rodziną, ciocia Jadzia Noga, rodzina Sochackich ze Skarżyska, przyjaciele, z którymi łączyły go wspaniałe wspomnienia, na których zawsze Marek i Jego rodzina mogli liczyć: Państwo Anna i Henryk Długoszowie wraz z dziećmi: Wiktorem, Czarkiem i Pauliną, Państwo Ewa i Andrzej Mikulscy, Kasia Piekarska, Państwo Lachowie, Kaczmarczykowie, Lasakowie, Stradomscy oraz sąsiedzi z Osiedla Sieje, wielu z nich Marek poznał spacerując z psem Szakirką, która bardzo tęskni za swoim panem. Jeszcze dwa tygodnie temu Marek grał w brydża ze swoimi kolegami: Jurkiem, Dominikiem i Czesiem, od wielu lat była to jego pasja, miła forma spędzania wolnego czasu w gronie przyjaciół. Był fanem piłki ręcznej, miał wielu znajomych wśród kibiców, z którymi podróżował po Europie kibicując drużynie Vive Kielce, przez wiele lat nie zdarzyło mu się opuścić meczu w Hali Legionów. Miał to szczęście, że w 2016 roku w Kolonii świętował zdobycie przez żółto-niebieskich Ligi Mistrzów. Działał w Stowarzyszeniu Przyjaciół Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach, jak podkreślał, w gronie wspaniałych ludzi – pasjonatów.

Ostatnie tygodnie nie były łatwe dla rodziny Marka, któremu przyszło zmagać się z chorobą. W tym miejscu rodzina pragnie podziękować Doktorowi Tomaszowi Drążkowi ze Szpitala w Czerwonej Górze za pomoc i zdrowotne wsparcie udzielane Markowi już od wielu lat. Dziękujemy wielu osobom, które zaangażowały się w akcję pozyskania dla Marka bardzo potrzebnej mu krwi, w szczególności Dorotce Kuładze z redakcji Echa Dnia. Żona Marka Małgosia i syn Iwo serdecznie dziękują za wsparcie Pani Marcie Solińskiej-Peli, dyrektor Kancelarii Sejmiku oraz przyjaciołom z Urzędu Marszałkowskiego: Sylwii Kumańskiej, Zosi Mogielskiej, Angelice Kulecie, Dominice Kiesz-Misztal, Agnieszce Piwnik-Piecyk i Iwonie Sinkiewicz-Potaczale. Podziękowania bliscy Marka składają także zarządowi oraz trenerom Kieleckiego Klubu Piłkarskiego Korona a także klubowi Wicher Miedziana Góra, kolegom z boiska i ich rodzicom, z którymi Marek i Małgosia bardzo się zaprzyjaźnili. Długo by można wymieniać osoby i instytucje, którym Marek i jego najbliżsi tak wiele zawdzięczają.

Odszedł od nas wspaniały człowiek, który żył dzieląc się dobrem. Chociaż Marku nie ma Cię już przy nas, zawsze będziemy czuć Twoją obecność oraz wsparcie. Na koniec pragnę wszystkim obecnym przekazać przesłanie, które towarzyszyło naszemu Mareczkowi przez całe życie:
"Trzeba żyć naprawdę, żeby oszukać pędzący czas. Pięknie żyć, w zachwycie. Życie zdarza się raz”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie