Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Święty Mikołaj istnieje. Buduje domek w... Adamowie Starym. Zamieszkają w nim repatrianci z Kazachstanu

Jacek Pająk
Jacek Pająk
Politycy - szczególnie w kampaniach wyborczych - zachęcali Polaków z zagranicy, żeby wracali do kraju. A prawdziwą „robotę” za nich robią zwykli ludzie i to dosłownie, czyli własnoręcznie.

Tak naprawdę ten „Mikołaj” ma na imię Robert. Ma działkę nie gdzieś tam w dalekiej zimnej Laponii, ale znacznie bliżej nas, bo w Adamowie Starym, czyli we wsi w pobliżu Aleksandrowa Łódzkiego.

Przyznaję się, że nawet nie wiem, czy pan Robert ma siwe długie włosy i równie jasną i długą brodę, ale - z tego, co słyszałem - to raczej młody, skromny człowiek. Ale akurat w tym przypadku wygląd nie jest najistotniejszy.

Pan Robert w internecie poznał rodzinę, która mieszka w Kazachstanie. To młodzi ludzie, którzy mają polskie korzenie i dwuletnie dziecko.

Po roku tej „komputerowej znajomości” postanowił im postawić domek na swojej działce i robi to za własne pieniądze oraz własnymi rękami. Domek wprawdzie jest niewielki, bo tak zwany modułowy, ale ma być ciepły i ma spełniać podstawowe europejskie standardy. Dlaczego taki mały i „modułowy”?

Ano dlatego, że pan Robert wyszedł z założenia, że to tylko taki przystanek przed kolejną drogą rodziny z Kazachstanu do Polski, ale już prawdopodobnie do normalnego życia w kraju przodków.

Ale zanim to nastąpi, pan Robert zarezerwował miejsce w aleksandrowskim żłobku dla dzieciątka z Kazachstanu, a lokalny samorząd zadeklarował, że będzie pomagał w miare możliwości.

Na przykład radni zwrócili się z apelem do mieszkańców o pomoc finansową dla wspomnianej rodziny.

Ale również zapelowali o wsparcie dla pana Roberta, żeby na przykład miał za co kupić brakujące materiały budowlane.

„Nie wiem, dlaczego to robię” - stwierdził, rozbrajająco, w wypowiedzi dla łódzkiego radia tenże „Mikołaj” spod Aleksandrowa Łódzkiego.

Powiedział, że po prostu poczuł taką potrzebę, żeby pomóc rodakom, których przed laty nasi okupanci, oprawcy, zaborcy (tu można mnożyć określenia) często „na mróz” wyrzucali z pociągów obok torów, czyli na przykład w Kazachstanie czy na Syberii.

Dla Polaków były to wtedy obrzeża ówczesnego znanego im cywilizowanego świata. Cóż... Nie mieli wyjścia. Musieli jakoś tam przetrwać i niektórym się, na szczęście, udało. A teraz, tak jak wspomniana rodzina, która ma zamieszkać w pobliżu Aleksandrowa Łódzkiego, będą pewnie musieli jakoś zadomowić się w Polsce.

To może być przyczynek do dyskusji o tym, co nasze państwo robi dla tych, którzy albo niedawno wyemigrowali, na przykład „za chlebem” do Wielkiej Brytanii, albo zostali przymusowo wysiedleni i musieli szukać tego chleba na przykład na stepach, w tajdze czy tundrze.

W ostatnich latach część repatriantów ze Wschodu już znalazła dom w ojczyźnie przodków. Ale - według ostatnich szacunków - z samego tylko Kazachstanu chce do nas wrócić od 15 do 20 tysięcy potomków polskich zesłańców.

Dla wielu ojczysta Polska to „ziemia obiecana”.

W Sieradzu zadomowiła się trzyosobowa rodzina z Kazachstanu z 7-letnim dzieckiem. Dostali urządzone mieszkanie i przy okazji usłyszeli życzliwe słowa. Podobnie było w Łowiczu i innych miejscowościach naszego regionu.

Politycy, w tym niedawno prezydent Andrzej Duda, odznaczali „pracujących dla Polaków za granicą”. Często jednak kończyło się to na podaniu ręki. A bardziej przydałaby się kasa - na przykład dla pana Roberta spod Aleksandrowa...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki