Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sylwester Cacek się buntuje

Marcin Kuczmera
Prezes Widzewa Sylwester Cacek nie zamierza bezradnie rozkładać rąk, tylko walczyć o powrót łódzkiego zasłużonego klubu na należne mu miejsce w ekstraklasie
Prezes Widzewa Sylwester Cacek nie zamierza bezradnie rozkładać rąk, tylko walczyć o powrót łódzkiego zasłużonego klubu na należne mu miejsce w ekstraklasie Krzysztof Szymczak
W środę w Telewizji Toya gościem specjalnym był prezes Widzewa Sylwester Cacek. Prezes stwierdził m.in., że o zmianie na stanowisku trenera drużyny nie zdecydowały słabe wyniki zespołu, a trener Włodzimierz Tylak od samego początku nie miał wsparcia kibiców.

Prezes Sylwester Cacek mówił: - Nie zdymisjonowałem trenera Włodzimierza Tylaka, to chyba bardziej zdecydowało to, że nie może najbliższa rodzina cierpieć dlatego, że ktoś jest trenerem Widzewa. Nie można tolerować ataków osobistych. Dlatego rozmawialiśmy, czy warto kontynuować taką sytuację, która też źle wpływa na zawodników.

O decyzji zmiany na stanowisku trenera drużyny nie decydowały słabe wyniki zespołu. Gdyby nie zachowanie kibiców, może podejmowalibyśmy inne decyzje. Ja mam charakter wredny, że ja ktoś mnie straszy, to mnie się broń odbezpiecza. Mogliśmy się dogadać z kibicami.

Trener Włodzimierz Tylak musiał w krótkim czasie przebudować zespół na dużo młodszy. Nie miał wsparcia. Jak przychodził trener Radosław Mroczkowski też wszyscy byli przeciwko niemu na początku. Też musiał mieć wsparcie zarządu.

Zgadzam się z tezą, że wyniki bronią trenera. Tylko też trzeba brać pod uwagę, w jakich warunkach kto pracuje. Trener Włodzimierz Tylak był zaproszony na rozmowę z kibicami już przed pierwszym meczem. I już wtedy kibice żądali jego ustąpienia. Nikt nie dał mu najmniejszych szans. Nikt nie czekał na wyniki. Ja się buntuję przeciwko takim zachowaniom kibiców. Bo każdemu trzeba dać szansę.

Od początku kibice zarzucali trenerowi Włodzimierzowi Tylakowi różne problemy i mówili głośno, że my kibice go nie poprzemy. Może to zbyt duże porównanie, ale tak samo można powiedzieć, w stosunku do kadry siatkarzy, że Antiga nie może być trenerem.

Osiem punktów to mało. Ale nie spałem spokojnie. Liga trwa bardzo długo. Uważam, że gdyby zawodnicy mentalnie wytrzymali, co było widać w meczu z drużyną wrocławskiego Śląska, to byliby mistrzami świata. To znaczy, że nic by ich nie zabiło. Jest takie powiedzenie, co nas nie zabije, to nas wzmocni.

Rafał Pawlak jest nowym trenerem. Można powiedzieć tak. Można wybierać wśród różnych trenerów, pod warunkiem, że ktoś będzie się nadawał. Trenerzy lubią krótkoterminowe umowy, nikt nie chce podejmować długofalowej pracy z klubem. Dam przykład awansu z naszej pierwszej ligi, kiedy ogrywaliśmy Górnika Zabrze, z dużą przewagą, awansowaliśmy do ekstraklasy i w niej Górnik robił z nami co chciał. Bo inaczej budował zespół.

Nie potrafię dzisiaj powiedzieć, czy któryś trener zrobił coś w dłuższej perspektywie dla klubu.

Wielu trenerów chciało zostać w klubie, ale z całym swoim kosztotwórczym sztabem, którego klub nie był w stanie utrzymać. Sprawa rozbiła się o budżet.

Sport, a w szczególności piłka nożna, sprawia, że jesteśmy mądrzy, jak w przypadku medycyny. Nie da się niestety rozerwać w piłce pewnych elementów. Jeśli projektuję cokolwiek, rozpoznaję mocne i słabe strony. Pracuję w spokoju.

W piłce wszystko jest bardzo medialne. Jak przychodziłem do klubu, pytałem Władysława Puchalskiego, jak to jest, że klub jest otwarty jak księga i może nawet dziennikarz pisać o skarpetkach. Jak może dziennikarz wchodzić do szatni? U was w telewizji też tak nie ma. Władek tłumaczył, że dzień bez informacji o Widzewie, to dzień stracony. Założyłem się wtedy z Władkiem, że przez tydzień dziennikarze nic nie napiszą o Widzewie. Niestety, nie udało się. Bo w odróżnieniu od biznesu, sport to są emocje wielu ludzi. Nie ma prostej recepty na to wszystko.

Przed moim przyjściem wiele spraw było nie załatwionych. Nikt mi nie powiedział, że klub będzie uwikłany w korupcję. Z tego powodu dwa lata spędziliśmy na zapleczu ekstraklasy.

Nie mogliśmy wziąć wtedy żadnego zawodnika, który by nas wzmocnił. Jedynie przyszedł Wojciech Szymanek, jedyny z którym udało nam się dogadać, ale zaraz złapał kontuzję. Praktycznie graliśmy spadkowy sezon drużyną, której ja nie budowałem, to był zespół Michała Probierza i Zbyszka Bońka. Nienawidzony Michał Zub nie miał wsparcia. Dodatkowo cały czas wokół klubu mówiono o korupcji. Ponadto każdy zawodnik w tamtych czasach rozpoczynał rozmowy od zarobków na poziomie 10-15 tys. zł miesięcznie.

Pamiętajmy, że gdybym nie walczył wtedy o klub, Widzew dzisiaj byłby w niebycie. Po degradacji za korupcję, mogłem odejść i wtedy Widzew nie rozpocząłby rozgrywek i spadł do trzeciej ligi. Czy ktokolwiek wtedy pomógłby Widzewowi? Wtedy wszystkie miejskie pieniądze poszłyby na ŁKS, który dziś byłby w ekstraklasie - tyle, niekiedy chaotycznie i nie na temat mówił w środę Sylwester Cacek w telewizji Toya.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki