Telefony w dyspozytorni dzwoniły najczęściej - bo aż 805 razy - w sylwestrową noc. Średnio każdy dyspozytor odebrał niemal 100 połączeń, ale nie wszystkie były uzasadnione. Karetki wyjeżdżały z baz na terenie naszego województwa średnio co dwie minuty, a w sumie 1.417 razy. Niemal co czwarte wezwanie dotyczyło urazów i obrażeń ciała, a w 16 proc. przypadków ratownicy byli wzywani do osób pod wpływem alkoholu.
Tuż po powitaniu nowego roku karetka pojechała na ul. Wojska Polskiego w Łodzi. Została wezwana do 40-letniego łodzianina, któremu w dłoni wybuchała petarda. Mężczyźnie amputowano fragmenty dwóch palców. Mężczyzna został opatrzony przez ratownika medycznego i trafił do szpitala.
- W Nowy Rok największe natężenie wezwań było w godzinach popołudniowych - mówi Adam Stępka, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi. - Aż 11,5 proc. wezwań dotyczyło nudności i wymiotów, nie zawsze wymagało to hospitalizacji.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?