Samolot jest ulubionym środkiem dojazdu posłów, o czym na własne oczy przekonałem się na linii Warszawa-Kraków. Tuż przed startem do maszyny wsiadło kilku wybrańców. Tylko jeden miał teczkę. Pozostali podróżowali "goło", tak jak się jeździ tramwajem do roboty.
Na doloty posłów rocznie wydajemy 7 milionów. Drogo też kosztuje nas tani premier z Gdańska. Nie on jeden. Godzina lotu embraera 175 to koszt 36 tys. zł - wyliczył dwa lata temu "Wprost". Na szczęście w pobliżu prezydenckiej Budy Ruskiej jeszcze nie ma lotniska.
Biedni są posłowie i inni władcy wyższej lub niższej rangi, którzy nie mają lotniska w pobliżu domu. Tacy są skazani na PKP lub dowożenie, jak na przykład słynny absolwent łódzkiej Akademii Medycznej marszałek Mazowsza Adam Struzik.
Ale co szukać daleko, aż w stolicy, skoro przykłady mamy blisko - naszym też codziennie wożą tyłki służbowymi limuzynami. Jak by nie mogli wstać rano o 4, żeby zdążyć na PKS o 6 i być w pracy przy biurku o 8, jak normalny Kowalski czy inny Nowak. No, ale ten normalny Kowalski czy inny Nowak sami płacą za bilety i jeszcze są szczęśliwi, że mają do czego dojeżdżać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?