Wierni usłyszeli tylko pisk opon, a mężczyzna próbował jeszcze uciekać razem z dzieckiem.
Dopadło go dwóch osiłków, którzy przyjechali z matką chłopca. Wobec ojca 5-latka użyli siły, a chłopczyka wrzucili do samochodu i szybko odjechali. Doszło do tzw. porwania rodzicielskiego, a świadkowie zdarzenia podkreślają, że czegoś takiego w życiu nie wiedzieli. Na miejscu niemal natychmiast przyjechali policjanci, którzy przesłuchali poszkodowanego mężczyznę. Sprawą zajmie się teraz zawierciańska Prokuratura Rejonowa.
Prokuratura Rejonowa w Zawierciu wyjaśni okoliczności incydentu podczas niedzielnej (22 maja) mszy świętej w kościele pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego w Łazach. Doszło tam do sytuacji, z którą najczęściej mamy do czynienia, oglądając filmy sensacyjne. Tymczasem to wydarzyło się naprawdę. Na oczach wiernych, którzy brali udział w mszy świętej.
Porwanie rodzicielskie
Mężczyzna został zaatakowany gazem, a po chwili porwano jego 5-letniego syna.
Jak udało nam się ustalić, do tzw. porwania rodzicielskiego doszło w kościele w Łazach, podczas mszy świętej, która rozpoczęła się o godzinie 11.
- Ojciec uczestniczył we mszy razem ze swoim dzieckiem. Stali na końcu, drzwi były otwarte. Nagle podjechał samochód. Wierni usłyszeli tylko pisk opon, a ten mężczyzna próbował uciekać razem z dzieckiem. Dopadło go dwóch osiłków, którzy przyjechali z matką chłopca. Ojciec dostał gazem po oczach. Chłopczyka zabrali do auta i odjechali - relacjonuje jeden ze świadków zdarzenia.
Policjanci byli na miejscu kilka minut po zdarzeniu. Funkcjonariusze dementują jednak informacje, że do zdarzenia doszło w środku świątyni. Do porwania miało dojść przed kościołem.
Akcja podczas kazania
Taką wersję wydarzeń potwierdza zresztą ksiądz proboszcz Jarosław Piekarz, który podkreśla jednak, że o szczegółach zajścia dowiedział się już po zakończeniu mszy świętej.
Dodaje, że do zdarzenia doszło akurat w trakcie rocznicy Pierwszej Komunii Świętej. - Akurat odprawiałem mszę świętą, trwało kazanie. Tego dnia było gorąco, więc część wiernych uczestniczących w mszy, stało poza świątynią - podkreśla ks. Jarosław Piekarz. - Dostrzegłem jednak grupę biegających ludzi i jakieś zamieszanie. Dopiero po mszy dowiedziałem się, że to rodzinne sprawy i od razu zapytałem czy poinformowano o tym policję. Do zdarzenia doszło jednak poza murami kościoła. Dziecko biegało poza świątynią, nikt nie wyprowadzał tego chłopca z kościoła - dodaje ks. Jarosław Piekarz.
Z naszych informacji wynika, że rodzice 5-latka rozwodzą się. Zarówno kobieta, jak i mężczyzna mają prawa rodzicielskie. Sąd nie zdecydował jeszcze pod czyją opiekę trafi chłopiec.
- Sprawa ma charakter rodzinny. Policjanci przesłuchali tego mężczyznę. Sporządzili dokumenty i przesłali je do prokuratury - przekazał nadkom. Andrzej Świeboda, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Zawierciu.
Wcześniej było włamanie
Z naszych informacji wynika, że dokumenty jeszcze nie trafiły do prokuratury.
Zostały jednak włączone do postępowania, które dotyczy włamania do domu ojca 5-latka.
Matka chłopca miała włamać się do budynku i zabrać z niego rzeczy.
Kobieta ma przedstawione zarzuty w tej sprawie. Dlatego też uznano, że występuje tzw. łączność podmiotowa między tymi postępowaniami.
*Niesamowite oświadczyny na dachu Spodka w Katowicach ZDJĘCIA
*Takie wyposażenie samochodów naprawdę ułatwia życie
*Słynna restauracja Kryształowa w Katowicach będzie zamknięta
*Nowy abonament RTV, czyli opłata audiowizualna z rachunkiem za prąd ZASADY, KWOTY, ZWOLNIENIA!
*Tak wyglądają nowe biurowce KTW przy rondzie w Katowicach
*WNIOSKI I DOKUMENTY na 500 zł na dziecko w ramach Programu Rodzina 500 PLUS
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?