Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szopka z rzeką, karczmą, pałacem Heroda i kilometrami przewodów [ZDJĘCIA]

Dariusz Piekarczyk
Dariusz Piekarczyk
Paweł Stępień to prawie ojciec bernardyn. Buduje szopkę od  ponad 20 lat. Jest też Chrystusem w Misterium Męki Pańskiej
Paweł Stępień to prawie ojciec bernardyn. Buduje szopkę od ponad 20 lat. Jest też Chrystusem w Misterium Męki Pańskiej Dariusz Pawłowski
Od około miesiąca w klasztorze Ojców Bernardynów w Warcie (powiat sieradzki) dziewięciu zapaleńców buduje największą w Polsce centralnej ruchomą szopkę bożonarodzeniową. Premiera na pasterce

Rzeka jest w tym roku największą mordęgą - nie ma wątpliwości Paweł Stępień, który budowaniem szopki u bernardynów w Warcie zajmuje się spokojnie ponad 20 lat. - Dlaczego? Bo w tym roku rzeka będzie po raz pierwszy, ale pracy kosztuje, to ho, ho. Bo to trzeba było specjalny stelaż przygotować, potem rynnę blaszaną na 30 centymetrów szeroką, a jeszcze rynnę pozakręcać wte i wewte, żeby serpentyny były. To nie wszystko. Pompę specjalną tak trzeba wyregulować, żeby woda płynęła nie za szybko, ani nie za mocno. Ot, tak w sam raz, żeby młyn wodny poruszała. Bo młyn wodny też mamy. Boże, żeby to wszystko zadziałało jak trzeba. Kiedy pomyślę, że coś może się zepsuć, to zimny pot mnie oblewa.

Czy wcześniej coś się zepsuło? - Raz, jeden jedyny raz, ale jaka to była awaria, rzec można z fasonem - mówi Paweł Stępień. - Jakieś 10 lat temu, akurat podczas pasterki, nastąpiło zwarcie. Huknęło tak, że wszyscy ludzie w kościele na równe nogi stanęli. Korki wywaliło, ciemność w świątyni. Od tej pory wszystko dwa razy sprawdzamy i żadnych eksperymentów.

Mury szopki pną się do góry

Co do tego, że ruchoma szopka bożonarodzeniowa u bernardynów z Warty jest w województwie łódzkim największa i najbardziej okazała przyzwyczailiśmy się.

W tym roku ma być rekordowa. - To prawda - mówi z dumą ojciec Cecylian Szczepanik. - Takiej jeszcze nie było. Spokojnie zajmie przynajmniej jedną trzecią kościoła. Można rzec wyprowadziliśmy szopkę z bocznej nawy na świątynię. O, proszę tylko popatrzeć, cała konstrukcja zmontowana jest na specjalnych rusztowaniach, które są nawet nad sarkofagiem ojca Rafała. Nie, spokojnie, rusztowania utrzymają wszystko. Mocne są, można nawet podskakiwać. Robił je nasz parafianin Stanisław Łuczak z Bartochowa. On ma wielką wiedzą, zaś wymyślanie nietypowych konstrukcji to jego pasja. Proszę sobie wyobrazić, że produkuje maszyny rolnicze, zaprojektowane przez siebie i sprzedaje w całej Europie. Nie jestem w stanie powiedzieć, ile konkursów racjonalizatorskich wygrał. I co teraz pan wierzy, że rusztowanie wytrzyma?

Szopka pod łódzką katedrą już otwarta [ZDJĘCIA]

- Co roku staramy się coś w szopce zmieniać - wtrąca Paweł Stępień. - Bo kropka w kropkę nie może być. Ludzie są pamiętliwi i wytkną każdą niedoróbkę, każdy błąd, powtórzenie. Bodajże na pierwszym spotkaniu, a to było 15 sierpnia podczas odpustu w klasztorze, padł pomysł, żeby wyjechać z konstrukcją na kościół. Jak szaleć, to szaleć. No i właśnie szalejemy, szopkowe mury pną się do góry.

- Tu będzie pałac Heroda, to całkowita nowość - wtrąca podekscytowany ojciec Cecylian. - Robi go brat Hiacynt, który przyszedł do naszego klasztoru w sierpniu z Kalwarii Zebrzydowskiej. On zmyślny jest, potrafi rzeźbić, no robi po prostu cuda, cudeńka.

- Niech ojciec o karczmie powie, koniecznie, bo karczmy też wcześniej nie było, a będzie - wchodzi w słowo Paweł Stępień.

Okazuje się, że z tą karczmą to był mały kłopot. -Zastanawialiśmy się, jak też ją nazwać, różne propozycje były, a to tak, a to siak. Ktoś tam rzucił, że może by tak dać nazwę baru z Warty, ale to przepadło. Zresztą, bez nazwy też może być - mówi zakonnik.

Szopka to nie tylko figurki, rzeka, to także kilometry kabli, przewodów, przedłużaczy, izolacji. - Proszę sobie wyobrazić, że są tego trzy czubate skrzynki, wielkie skrzynki - twierdzi Paweł Stępień. - Nigdy dokładnie nie liczyliśmy, nie mierzyliśmy, bo i po co. Połapać się w tym wszystkim, to nie lada sztuka. Na szczęście jakoś mi się udaje.

Bożonarodzeniowa szopka powstaje przed łódzką katedrą [ZDJĘCIA]

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Człowiek, który wiesza niebo

Krzysztof Klimaszewski pomaga budować szopkę bodajże od 12 lat. Sam zresztą dokładnie nie wie, od jak dawna.

- W tym roku zacząłem od wieszania nieba - mówi z rozbrajającą szczerością. - Tak, od wieszania nieba, czyli zamontowania wystroju nad całą konstrukcją szopki. Jak już niebo było gotowe, to instalowałem gwiazdy. Pomagałem też przy montowaniu całej konstrukcji, teraz ustawiam figurki. To wyczerpująca praca, ale dająca dużo radości. Spotykamy się dwa, trzy razy w tygodniu, w godzinach popołudniowych i pracujemy do późnej nocy.

Brat Hiacynt jest nową osobą w szopkowym towarzystwie. Do klasztoru w Warcie przybył w sierpniu tego roku z Kalwarii Zebrzydowskiej. To jego czwarta placówka, bo też i staż zakonny ma zaledwie kilkuletni. Wcześniej był w Radecznicy oraz Leżajsku. Pobyt w Warcie bardzo sobie chwali.

Szopka przed katedrą z osłem i owcami

- W porównaniu z poprzednimi klasztorami, to ja mam tutaj wakacje - mówi szczerze. - Do pracy przy szopce włączyłem się z radością, bo to dla mnie nie pierwszyzna. Pracowałem już przy budowie szopki w Kalwarii Zebrzydowskiej. Teraz rzeźbię w styrodurze. To taka odmiana styropianu o jednolitej masie, bardziej trwała od tego nam znanego. Łatwiej daje się taże ukształtować. Rzeźbię pałac Heroda. Myślę, że gdzieś za tydzień będzie gotowy. Byłby szybciej, ale mam w klasztorze także inne obowiązki. Ot, choćby teraz, pracuję także przy roznoszeniu opłatków. W Warcie jest taka tradycja, że brat zakonny roznosi opłatki po domach naszych parafian. A tu parafia rozrzucona. Mamy wsie, więc trzeba się nachodzić. Przy pałacu Heroda mogę więc pracować tylko popołudniami. Czy trudna to praca? Nie, bo to lubię. Staram się odwzorować wiernie pałac.

Ojciec Cecylian od mchu

Szopka bez mchu? Nie, nigdy w życiu, przynajmniej ta w Warcie. Mech być musi, bo poczesne miejsce zajmuje. Nim bowiem wyłożona jest znaczna część powierzchni. Mech musi być pierwszorzędny, nie jakiś byle jaki. Musi być taki, który, podlewany właściwie, przetrwa jak najdłużej. Specjalistą od pozyskiwania mchu wysokiej jakości jest ojciec Cecylian, który we właściwym czasie jedzie do lasu.

Ojciec Sławomir Zaporowski, gwardian klasztoru Ojców Bernardynów w Warcie, nie kryje dumy z szopki. - Bernardyni od wieków propagowali wartości patriotyczne, a szopka bożonarodzeniowa od zawsze z historią Polski jest związana. Jest jednak kłopot. Zaczyna nam brakować miejsca, dlatego też w tym roku konstrukcja zajęła dużą część świątyni. Nasza szopka staje się już szopką regionalną, tu będą pielgrzymki. To atrakcja głównie dla dzieci. Powiem tak, jest to dla mnie powód do dumy.

Premiera w pasterkę

Po raz pierwszy arcydzieło szopkowe oglądać będzie można podczas pasterki.

- Równo z początkiem mszy świętej, kiedy kapłan wejdzie do kościoła, rozbłysną światła szopki, to przez kościół przejdzie takie oooooo - mówi ojciec Cecylian. - I dzieci już nie skupią się na mszy. Szopka przyciągać będzie niczym magnes.

Przy budowie szopki pracują: Paweł Stępień, Piotr Łuczak, Przemysław Świątkiewicz, Krzysztof Klimaszewski, Wiktor Wawrowski, Rafał Iwankiewicz, Sebastian Misiak, ojciec Cecylian, brat Hiacynt. Kwiatami i roślinami dzieło wspomaga Rafał Budziński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki