- Zamiast oddziału chirurgii możemy stworzyć oddział chirurgii jednego dnia, gdzie pacjentom będą udzielane porady ambulatoryjnie. Oddziały zabiegowe, czyli chirurgia i ortopedia, nie spełniają dziś standardów i wymogów unijnych. Nie ma bloku operacyjnego ani diagnostyki, a szpital nie ma też pieniędzy na tak kosztowną modernizację. Z części oddziałów trzeba będzie zrezygnować lub przenieść je do innego szpitala - mówi Krzysztof Kumański, nowy dyrektor placówki.
Władze chcą też, żeby w "Sonnenbergu" powstał oddział detoksykacji, na którym nie tylko leczono by zatrucia alkoholowe, ale także schorzenia internistyczne. Ta koncepcja nie podoba się jednak pracującym w szpitalu lekarzom i pacjentom. Wraz ze zmianą profilu szpitala z mapy Łodzi miałby zniknąć jeden z trzech dyżurujących oddziałów urazowych. Oddział ortopedyczno-urazowy w "Sonnenbergu" jest jednym z najlepszych w Łodzi. Zamknięcie go stanowiłoby problem dla mieszkańców.
- Dyżury ortopedyczne w Łodzi stale pełnią trzy szpitale: "Jonscher", "Kopernik" i "Sonnenberg". Przez osiem dni w miesiącu dyżurujemy przez całą dobę. Trafiają do nas pacjenci po wypadkach komunikacyjnych, ze złamaniami i urazami. Już dziś mamy bardzo dużo pracy, tak jak inne szpitale. Zamknięcie jednego z trzech dyżurujących w Łodzi szpitali, odbiłoby się na pacjentach. Co roku dochodzi do większej liczby wypadków i mieszkańcy potrzebują pomocy - podkreśla Piotr Krysicki, przewodniczący związku zawodowego lekarzy w szpitalu im. Sonnenberga.
Na oddziale ortopedyczno-urazowym w szpitalu im. Sonnenberga jest 40 łóżek. Ponad 50 łóżek znajduje się na chirurgii. Jeśli oddziały zostaną zlikwidowane, łodzianie stracą prawie sto szpitalnych łóżek, które często są im niezbędne po urazach i wypadkach.
- Na oddziale urazowym wykonuje się około 1300 zabiegów i operacji rocznie. Wielu naszych pacjentów to ludzie starsi i schorowani, których nie chcą przyjąć specjalistyczne kliniki. My ich wszystkich leczymy. Zdarzają się nawet pacjenci stuletni, którzy są u nas operowani z powodzeniem. To oddział, który ma 40-letnią tradycję. Oddziały zabiegowe mają bardzo dobre zespoły, które pracują razem od lat. Dzięki temu udaje się ograniczyć do minimum ilość powikłań, szkoda byłoby stracić taki dorobek - mówi Piotr Krysicki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?