1/4
Pacjent zgierskiego szpitala leżał na sali w sumie cztery...

Pacjent zgierskiego szpitala leżał na sali w sumie cztery godziny obok zmarłych sąsiadów. Szpital tłumaczy, że sytuacja tego dnia była wyjątkowa. A urząd marszałkowski rozpoczął kontrolę.

CZYTAJ >>>

2/4
O koszmarze, który przeżył pacjent oddziału...

O koszmarze, który przeżył pacjent oddziału wewnętrzno-geriatrycznego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Marii Curie - Skłodowskiej w Zgierzu pisaliśmy wczoraj. W ostatnią niedzielę po kolei zmarło dwóch sąsiadów z jego sali.

Ponieważ w szpitalu nie było specjalnego pomieszczenia dla zmarłych, zostali oni na łóżkach. Każdy leżał przez wymagane procedurami dwie godziny, z tego część za parawanem. W tym czasie żywy pacjent musiał m.in. zjeść obiad.

Szpital początkowo nie chciał komentować sprawy, zasłaniając się zgodnością swojego postępowania z przepisami. Jednak wczoraj w piśmie do redakcji wyjaśnił sytuację.

Jak się okazuje zgierski szpital nie dysponuje specjalnym pomieszczeniem „pro morte”. Rolę miejsca, gdzie przez przepisowe dwie godziny mogą być przechowywane ciała zmarłych pełnią izolatki. Jednak feralnej niedzieli wszystkie były zajęte przez żywych pacjentów.

„Na oddziale przebywało 29 pacjentów, w tym pięciu pacjentów jednoosobowo ze względu na zagrożenie epidemiologiczne. A zatem wyjątkowo w tym dniu oddział nie dysponował żadnym wolnym pomieszczeniem do którego mogłyby być przeniesione zwłoki zmarłych” - wyjaśnia Agnieszka Jóźwik, dyrektor szpitala.

3/4
Jak wyliczył szpital pacjent spędził w towarzystwie zmarłych...

Jak wyliczył szpital pacjent spędził w towarzystwie zmarłych sąsiadów w sumie cztery godziny. Z pierwszym zmarłym sąsiadem przebywał od godz. 5.35 do 7.35, z drugim od godz. 12.35 do 14.35. Jak podkreślił dyrektor Jóźwik w czasie, w czasie, gdy na sali przebywał pierwszy zmarły tego dnia pacjent śniadanie nie było serwowane. Do kwestii obiadu szpital się nie odniósł.

Po naszym artykule szpital wyjaśnił też sprawę z mężem pani Jolanty. Jak wynikło z badań szpitala, mimo ciężkich przeżyć jego stan się nie pogorszył.

Jednak urząd marszałkowski po naszej publikacji postanowił przeprowadzić w trybie pilnym kontrolę zgierskiego szpitala. Wczoraj na miejscu był pracownik urzędu. Miał sprawdzać, czy zachowane są procedury postępowania z ciałami zmarłych pacjentów. Wczoraj wyniki kontroli nie były jeszcze znane.

4/4
Tymczasem nasi Czytelnicy i Internauci donoszą, że podobny...

Tymczasem nasi Czytelnicy i Internauci donoszą, że podobny problem występuje innych szpitalach. Nie zawsze są bowiem sale dla zmarłych A godziny bezpośrednio po śmierci bywają horrorem zarówno dla żywych jak i rodziny zmarłego.

Jak relacjonuje jedna z internautek w jednym ze szpitali po śmierci jej ojca przyszły salowe z obiadem. „Stanęły z wózkiem tuż obok łóżka mojego ojca i jego stygnącego ciała, bo akurat łóżko było kolo drzwi. Zeby nie zwymiotować musialam wyjść” - opowiada.

Ale są i dobre wzorce. - W naszym szpitalu dysponujemy wystarczającą ilością sal „pro morte”, by zabezpieczyć wszystkie oddziały - podkreśla Julia Ścigała z biura promocji łódzkiego Kopernika. - Nie zdarza się, by ciała zmarłych pacjentów pozostawały w salach chorych - dodaje.

Kontynuuj przeglądanie galerii
Przejdź na i.pl

Polecamy

Jagiellonia wraca na szczyt. Gładkie zwycięstwo nad Koroną Kielce

Jagiellonia wraca na szczyt. Gładkie zwycięstwo nad Koroną Kielce

Fantastyczny mecz Biało-Czerwonych i pierwszy punkt Polaków w MŚ elity ZDJĘCIA

Fantastyczny mecz Biało-Czerwonych i pierwszy punkt Polaków w MŚ elity ZDJĘCIA

Melancholijny dramat Briana Friela w Teatrze im. S. Jaracza w Łodzi

Melancholijny dramat Briana Friela w Teatrze im. S. Jaracza w Łodzi

Zobacz również

Największa kolekcjonerska uczta na stadionie Startu! ZDJĘCIA

Największa kolekcjonerska uczta na stadionie Startu! ZDJĘCIA

Mityng Otwarcia Sezonu w Sieradzu. Ponad pół tysiąca startujących. Dzieje się! FOTO

Mityng Otwarcia Sezonu w Sieradzu. Ponad pół tysiąca startujących. Dzieje się! FOTO