Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szybcy i martwi łódzkich dróg

Piotr Brzózka
Przekroczenie prędkości jest najczęstszą przyczyną wypadków drogowych.
Przekroczenie prędkości jest najczęstszą przyczyną wypadków drogowych. archiwum
Polacy kochają prędkość, która zabija - taką szokującą tezę stawia Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego w najnowszym raporcie. Z badań wynika, że nie widzimy niczego złego w przekraczaniu dozwolonej prędkości, a poza tym - jak to Polacy - uważamy, że limity szybkości są za niskie, zaś znaki z ograniczeniami źle ustawione.

Rekordzistą ostatniego roku w regionie łódzkim jest prawdopodobnie kierowca, który jechał 240 km/h. Nie na torze wyścigowym, lecz na autostradzie A2. Przy czym jest to rekordzista - zaznaczmy - złapany i ukarany mandatem przez policję autostradową. Ilu było takich, którzy jechali szybciej, a nie wpadli?

Marek, przedstawiciel handlowy z Łodzi, przejechał w jeden dzień 1.200 kilometrów po dziurawych, polskich drogach. Był akurat we Wrocławiu, o godz. 8 rano dostał telefon od szefa, że o godz. 16 ma się stawić w Słupsku, a na wieczór wrócić do Łodzi. Udało mu się, bo jechał ze średnią prędkością 140 km/h, na prostych odcinkach dochodząc do 180 km/h. Nie, nie jechał autostradami. Bywało, że dozwoloną prędkość przekraczał o 130 km/h. W pewnym momencie o milimetry uniknął czołowego zderzenia. Długimi odcinkami nie zjeżdżał z lewego pasa...

To historia prawdziwa. Marka od wielu polskich kierowców różni to, że po zakończeniu wariackiego kursu i odebraniu wypłaty zwolnił się z pracy. Postanowił, że nigdy więcej czegoś podobnego nie zrobi.

Tymczasem, jak wynika z badań KRBRD, większość Polaków lubi prędkość, nie widzi niczego nagannego w jej przekraczaniu. Znamienne, że zaledwie 17 procent ankietowanych z całą surowością skrytykowało przekraczanie dozwolonej prędkości o 50 km/h. A połowa z nas w ogóle nie widzi niczego złego w naginaniu przepisów o 10 - 30 km/h. Okazuje się, że przez małe miejscowości przejeżdżamy ze średnią prędkością 75 km/h.

Na konferencji, zorganizowanej przez Ministerstwo Infrastruktur, ekspert ds. bezpieczeństwa Jerzy Szymłowski mówił, że szybką jazdę usprawiedliwia w naszych oczach każdy powód. Pośpiech, presja innych kierowców albo po prostu posiadanie dobrego samochodu. A wielu kierowców jest przekonanych, że nic im nie grozi, bo ich auto jest wyposażone we wszystkie systemy bezpieczeństwa.

- Nawet najlepsze zabezpieczenia nie ochronią nas przed nadmierną prędkością - mówił Szymłowski, podważając przy okazji sens szaleńczej jazdy w mieście, bo w większości przypadków kierowca przekraczający prędkość i tak spotka się z tym jadącym przepisowo pod następnym czerwonym światłem.

Ale co tam racjonalne argumenty, skoro u 70 procent polskich kierowców prędkość wywołuje pozytywne emocje. U mężczyzn wiąże się ona z podnieceniem, wzrostem adrenaliny, kojarzy się z męskością, siłą, odwagą. Uważają, że dużą prędkością są w stanie zaimponować innym. U kobiet częściej wprawdzie występują skojarzenia z tragedią, przerażeniem, wzrostem tętna, biciem serca, ale też dla wielu pań szybkość to przyjemność, odpoczynek, niezależność, wolność.

Co ciekawe, szybka jazda sprawia polskim kierowcom największą przyjemność spośród wszystkich mieszkańców Europy. Lubi ją 45 procent Polaków. Kolejne miejsca zajmują Niemcy, Słowacy i Szwedzi (po 43 proc. ). Dla porównania - do podobnych fascynacji przyznaje się tylko 13 procent Irlandczyków, którzy stereotypowo uchodzą przecież za krewki naród. Nie mówiąc o Chorwatach, którzy mają powszechną opinię drogowych wariatów, tymczasem zamiłowanie do dużej prędkości deklaruje jedynie 28 proc. tamtejszych kierowców.

Być może dlatego Polska ma najgorsze w całej Europie statystyki, jeśli chodzi o liczby zabitych. Np. w 2009 r. na naszych drogach zginęły 4.572 osoby. Drugie miejsce zajęła Francja (4.273), ale ten kraj liczy aż 63 miliony mieszkańców. Zresztą więcej prawdy mówi wskaźnik: liczba zabitych na sto wypadków. W Polsce jest on najwyższy i wynosi 10,3. Drugie miejsce zajmuje Litwa (9,9). To ciekawe, że przodują dwa kraje, które kiedyś były jednym państwem, mają podobną kulturę i... zapewne podobnie lekceważący stosunek do przepisów. Warto dodać, że najbezpieczniejszym krajem są Niemcy, gdzie wskaźnik zabitych na sto wypadków wynosi zaledwie 1,4.

Oczywiście polscy kierowcy lepiej od specjalistów wiedzą, jakie powinny być ograniczenia prędkości. Aż 62 proc. z nas uważa, że znaki z limitami są ustawiane niewłaściwie i za bardzo ograniczają swobodę...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki