1/5
Szyfrowane komunikatory, czyli rozmowy prawie bez kontroli
fot. Sputnik/EAST NEWS
2/5
Wciąż raczej ciekawostka niż poważny konkurent Signala czy...
fot. MP

UseCrypt

Wciąż raczej ciekawostka niż poważny konkurent Signala czy Telegrama. Polski komunikator szyfrowany umożliwiający połączenia głosowe, konwersacje tekstowe i wymianę plików. Według twórców ma być krewnym wojskowych systemów łączności. Do szyfrowania wykorzystywana jest w nim metoda AES. Twórcy UseCrypt szczycą się tym, jakoby ich aplikacja tuż po zainstalowaniu (a następnie regularnie w trakcie użytkowania) była w stanie przetestować urządzenie pod kątem ewentualnej obecności oprogramowania pozwalającego na przechwytywanie danych z kamery, mikrofonu czy klawiatury. Im bliższe rzeczywistości jest to twierdzenie, tym większy to atut UseCrypta - bo przecież nawet najtajniejsza i najnowocześniejsza metoda szyfrowania prosto z najgłębszego bunkra pod Pentagonem nie uchroni nas przed ujawnieniem korespondencji, jeśli ktoś jest w stanie po prostu przechwytywać zdalnie to, co wpisujemy na klawiaturze albo mówimy do słuchawki.

Według twórców UseCrypt zabezpiecza nas też przed atakiem typu „Man-inthe-middle” - czyli „wpięciem” się do naszej konwersacji przez stronę trzecią. Ma do tego służyć mechanizm weryfikacji rozmówcy przez wyświetlenie dwóch unikalnych słów na początku konwersacji. W odróżnieniu od większości szyfrowanych komunikatorów UseCrypt jest płatny - i to nie symbolicznie. Korzystanie z aplikacji wymaga aktywnej subskrypcji za 60 zł miesięcznie. Właściwie powinien być to argument znacząco zwiększający zaufanie do twórców aplikacji, ale oparcie się tylko na nim byłoby jednak lekkomyślne. Nieco ambiwalentny - na przykład dla polityków opozycji - może też być fakt, że serwery UseCrypta znajdują się na terenie Unii Europejskiej. Z jednej strony nie podlegają amerykańskiemu - a tym bardziej rosyjskiemu - ustawodawstwu. Z drugiej, polskie władze i służby mają tu znacznie łatwiejsze pole do ewentualnego działania.

3/5
Ma ponad 100 milionów użytkowników  na całym świecie. Chyba...
fot. MP

Telegram

Ma ponad 100 milionów użytkowników na całym świecie. Chyba najpoważniejszy dziś konkurent Signala w roli „profesjonalnego” komunikatora szyfrowanego - choć ta akurat aplikacja powstała nie jako tajny kanał komunikacji tylko jako konkurent dla Facebookowego Mesengera. Pamiętajmy przy tym, że tak jak i Signal, aplikacja jest powszechnie dostępna, do tego bezpłatna, a model biznesowy przyjęty przez jej twórców pozostaje nie do końca jasny. Dlatego słowo „profesjonalne” pozostawiamy w cudzysłowie.

Za pomocą Telegrama nie porozmawiamy głosowo, mamy jednak możliwość przesyłania krótkich nagrań - coś jak poczta głosowa. Uwaga - szyfrowanie wiadomości nie jest tam domyślnie włączone, trzeba to zrobić samodzielnie w ustawieniach. Twórcy Telegrama nigdy nie ujawnili, jak działa ich autorski system szyfrowania o nazwie MTProto stosowany w komunikatorze. Wiadomo, że jest hybrydą kilku metod szyfrowania stosowanych we współczesnej kryptografii, niektóre z nich zaś mocno modyfikuje. Nie ma jednak stuprocentowej pewności co do tego, jak wysoki jest stopień skuteczności tego rozwiązania. Zdarzało się też wykrycie luk w całym systemie - okazało się na przykład, że za pomocą jednej z nich można sprawdzać, czy dany użytkownik Telegrama jest akurat dostępny on-line. A to już oznacza naprawdę sporą lukę w zakresie bezpieczeństwa.

Telegram ma przy tym mocno nieprzejrzyste zasady dotyczące zbierania informacji o użytkownikach. Twórcy aplikacji nie ujawniają, jakie dokładnie dane są zbierane. Jedyna dostępna odpowiedź to ta, że chodzi o ich „niezbędne minimum”. Mówiąc szczerze, może to znaczyć wszystko - i nic. Warto tez pamiętać, że serwery Telegrama zlokalizowane zostały w Rosji.

4/5
Komunikator wciąż uważany za jeden z tych...
fot. MP

Signal

Komunikator wciąż uważany za jeden z tych najbezpieczniejszych (przynajmniej wśród tych powszechnie dostępnych). Służy tylko i wyłącznie do szyfrowanej komunikacji - zarówno tekstowej, jak i głosowej. Dostępny jest w wersjach na Androida, iOS i desktopowej (w przeglądarce). Signala - opracowanego przez firmę Open Whisper Systems z Kalifornii - cechuje prostota interfejsu. Na pierwszy rzut oka nie różni się od innych aplikacji używanych do wysyłania i odbierania wiadomości tekstowych, sam zresztą (jeśli tylko zechcemy) może stać się w naszym smartfonie domyślną aplikacją SMS.

Jednocześnie jednak Signal umożliwia szyfrowaną komunikację między nami a innymi użytkownikami aplikacji. Możliwe są konwersacje grupowe (jak, dajmy na to, w Messengerze Facebooka ) i nawiązywanie połączeń grupowych. W momencie rejestracji Signal przyznaje nam indywidualny klucz szyfrowania będący jednocześnie identyfikatorem użytkownika. Kolejne połączenia będą nawiązywane na jego podstawie na serwerach Signala i szyfrowane autorską, łączącą kilka zaawansowanych typów szyfrowania, metodą point-to-point. Twórcy aplikacji udostępnili jej kod źródłowy jako open source, od tego czasu został przeanalizowany przez setki specjalistów i dość powszechnie uznany za bardzo, bardzo dobry. Metoda szyfrowania Signala została też z czasem przejęta przez inżynierów odpowiadających m.in. za szyfrowanie wiadomości w Facebookowym Messen-gerze, jak i w aplikacji WhatsApp.

Dodatkową zaletą Signala ma być fakt, że na jego serwerach zostaje ślad tylko po samym nawiązaniu połączenia - po tym, z kim było przeprowadzone, jak długo trwało i jakie zostały w jego trakcie przesłane treści żadnych śladów ma już nie być. Dodatkowo Signal domyślnie blokuje nam możliwość wykonania zrzutu ekranu z aplikacji (co też może być jedną z technik zdalnego przechwytywania danych) - tę opcję można jednak samodzielnie wyłączyć.

W 2017 roku Signal został dopuszczony jako jeden ze środków bezpiecznej komunikacji dla członków Senatu USA. Zarazem z aplikacją jest jednak pewien zasadniczych problem. Swego czasu bardzo głośno zachwalał go Edward Snowden, były pracownik CIA i wykonawca zleceń dla NSA, który ujawnił dziesiątki tysięcy tajnych dokumentów amerykańskich służb, od 2013 roku azylant w Rosji. Odkąd zaś aplikacja pojawiła się na rynku, po świecie krąży plotka o rzekomym „tylnym wejściu” w aplikacji otwartym tylko dla rosyjskich służb. Nikt nigdy tej teorii nie potwierdził, ani nawet nie uprawdopodobnił, ale nadal nie wiadomo, czy twórcy aplikacji chcieli się rzeczywiście przyczynić do obrony wolności komunikacji - czy jednak do czegoś innego. Zupełnie jak w wypadku samego Snowdena. Pewnym plusem w wypadku Signala jest natomiast to, że jego serwery pośredniczące w komunikacji zlokalizowane są na terytorium USA. Mimo że tamtejsze prawo dotyczące prywatności pozostawia wiele do życzenia, to jednak oznacza to przynajmniej względną wiarygodność samej firmy. Zaznaczmy jednak, że polityka prywatności Signala dopuszcza udostępnianie danych użytkownika na żądanie służb - o ile tylko istnieją do tego wystarczające podstawy prawne w danym kraju, lub tak stanowi wyrok sądu. Signal przekaże też dane na „prawomocne żądanie instytucji państwowej” - co jednak dotyczy przede wszystkim Stanów Zjednoczonych. Raczej mało prawdopodobne, by Signal przekazał dane jakiemuś krwawemu dyktatorowi. Ale demokratycznie wybranemu rządowi jednego z większych państw Unii Europejskiej lub jego służbom - właściwie czemuż by nie?

Kontynuuj przeglądanie galerii
Dalej

Polecamy

Horoskop na weekend od piątku do niedzieli

Horoskop na weekend od piątku do niedzieli

Kto może liczyć na strzałę amora? Oto prawdziwy horoskop miłosny na maj

Kto może liczyć na strzałę amora? Oto prawdziwy horoskop miłosny na maj

Wypadek na ul. Broniewskiego. Zabił kolegów i uciekł. Zatrzymano Wiktora K.!

Wypadek na ul. Broniewskiego. Zabił kolegów i uciekł. Zatrzymano Wiktora K.!

Zobacz również

Wypadek na ul. Broniewskiego. Zabił kolegów i uciekł. Zatrzymano Wiktora K.!

Wypadek na ul. Broniewskiego. Zabił kolegów i uciekł. Zatrzymano Wiktora K.!

Nowy Renault Symbioz. Rodzinne auto w segmencie C

Nowy Renault Symbioz. Rodzinne auto w segmencie C