Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tadeusz Bogalecki: Bitwa Warszawska ocaliła niepodległość Polski

Anna Gronczewska
Tadeusz Bogalecki
Tadeusz Bogalecki Krzysztof Szymczak
Z dr Tadeuszem Bogaleckim, łódzkim historykiem, autorem wielu publikacji i książek historycznych, rozmawia Anna Gronczewska

W tym roku obchodzimy 95. rocznicę Bitwy Warszawskiej. Jakie miała ona znaczenie w historii naszego kraju, Europy?
Nawet wybitni francuscy dowódcy uważają, że była to jedna z 20 największych bitew w dziejach świata. Trzeba więc zgodzić się z wybitnymi specjalistami. Polsce uratowała ona ledwie co odzyskaną niepodległość. A jeśli chodzi o Europę, to są różne koncepcje. Niektórzy twierdzą, że Rosjanie chcieli maszerować na zachód, w stronę Niemiec i wywołać tam rewolucję. Uważam, że to taka alternatywna historia. Rosjanie doszli do Warszawy. Nie mieli tu za dużo sił. Mieli dowódców z armii carskiej i słabsze uzbrojenie niż Polacy. Tak więc ta koncepcja bolszewicka wzniecenia rewolucji w Europie Zachodniej była tylko szaloną wizją.

Ale przetrwała legenda o tym, że Polacy uratowali zachód przed bolszewikami...
Legenda przetrwała i niech tak zostanie. Dla naszej chwały. Polska obroniła niepodległość. Uważam, że znaczenie tej bitwy dla naszego kraju jest ogromne. Nie toczyła się zresztą tylko w rejonie samej Warszawy, a sięgała pod granice z Prusami Wschodnimi. Była jedną z głównych kampanii wojny polsko-bolszewickiej.

Kiedy rozpoczęła się ta wojna?
Po podpisaniu rozejmu, a potem porozumienia z państwami Ententy, Niemcy wycofywali się ze wschodu. Natomiast Polacy po ich odejściu zaczynali się kierować w stronę wchodu. Zajmowali opuszczone przez nich tereny. Musiało więc dojść do starcia z bolszewikami. Na naszych Kresach Wschodnich doszło do pierwszych walk polsko-bolszewickich. Było to pod koniec 1918 i na początku 1919 roku. Te pierwsze starcia miały charakter lokalny. Potem pojawiła się koncepcja Józefa Piłsudskiego, który próbował stworzyć sojusz z państwami Europy Wschodniej, przede wszystkim z Litwą i Ukrainą. Doprowadziło to do kampanii kijowskiej, zajęcia Kijowa. Potem wycofywania się, aż do linii Wisły, do Warszawy. Wojna ma swoje koleje losu. Mieliśmy glorię w Kijowie. Potem musieliśmy się wycofywać. Wojsko się rozproszyło. Niektórzy uważali, że trzeba negocjować z bolszewikami i nawet oddać ziemie wschodnie. Ale Piłsudski uznał, że trzeba wykorzystać wszystkie możliwości narodu polskiego i nie poddawać się. Doszło do "Cudu nad Wisłą", który miał przejaw szczęścia wojskowego. Nie da się tego ukryć. W wojsku szczęście jest pomyłką nieprzyjaciela. Na przykład w rejonie Lwowa armia Budionnego dostała od Lenina rozkaz, by nacierać w kierunku Warszawy, wspomóc Tuchaczewskiego. Wtedy Stalin, który był zastępcą dowódcy frontu lwowskiego, nie pozwolił na to. Te różne działania spowodowały, że linia wojsk Tuchaczewskiego rozciągnęła się. Doszło do rozrzedzenia sił rosyjskich. Polscy kryptolodzy, na czele z łodzianinem Janem Kowalewskim, złamali szyfr rosyjski. Dzięki temu w rękach Piłsudskiego znalazły się wszystkie nici do sukcesu. I uderzył w najbardziej dogodnym momencie. Niektórzy uważają, że twórcą kontruderzenia był gen. Tadeusz Rozwadowski, szef sztabu generalnego. Tak jednak twierdzą ci, którzy nie byli w wojsku.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Dlaczego?
W wojsku dowódca podaje co należy zrobić. Potem poleca to rozpracować w detalach szefowi sztabu generalnego, a następnie to zatwierdza. Tak więc inicjatorem i realizatorem tego kontruderzenia był Piłsudski. Nie ma najmniejszych wątpliwości.

Wspomniał Pan o Janie Kowalewskim. Odegrał dużą rolę w zwycięstwie nad bolszewikami w Bitwie Warszawskiej?
Był jednym z grupy kryptologów, która łamała zarówno szyfry rosyjskie, jak i niemieckie. Tak to jest, że jedna strona wie o słabościach przeciwnika dużo, a druga nic. Wiadomo, że ta która wie więcej może tak skoncentrować swoje siły, by uderzyć w najbardziej czułe miejsce. To odegrało na pewno wielką rolę. Do tego potrzebna była jeszcze myśl naczelnego wodza Józefa Piłsudskiego i żołnierzy, którzy to zrealizowali. Tak więc w sierpniu 1920 roku to wszystko skoncentrowało się na linii rzeki Wieprz. I Polakom się udało.

Wielu mieszkańców regionu łódzkiego brało udział w Bitwie Warszawskiej?
Oblicza się, że w oddziałach Wojska Polskiego, w okresie bitwy pod Warszawą walczyło około 6 tysięcy łodzian. W samym lipcu i sierpniu 1920 roku zgłosiło się do tzw. armii ochotniczej 4 tysiące łodzian. Większość z nich działała w 28. Pułku Strzelców Kaniowskich. Ten pułk był nazywany "Pułkiem Dzieci Łodzi". Wstąpili tam głównie ci, którzy rozbrajali Niemców 10 i 11 listopada 1918 roku. Przejęli wtedy około 38 ciężkich karabinów maszynowych, około 5 tysięcy zwykłych karabinów, 160 samochodów. Pułk był naprawdę dobrze wyposażony. Walczył potem z Ukraińcami, Litwinami. W końcu brał udział w Bitwie Warszawskiej. Dziś nie da ustalić się liczby łodzian i mieszkańców regionu biorących w niej udział.

Źródło x-news: Ogień pamięci zapłonął na Kopcu Powstania Warszawskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki