Katastrofa kolejowa w babach

Mija 9 lat od katastrofy kolejowej w Babach. To tragicznego wykolejenia się pociągu relacji Warszawa - Katowice doszło 12 sierpnia 2011 roku. Po godz. 16, na wysokości stacji Baby (gm. Moszczenica) z torów wypadła lokomotywa typu EP07 i trzy wagony. Na miejscu zginął 52-letni mężczyzna, a ponad 160 osób zostało rannych, spośród których w szpitalu zmarła 63-letnia kobieta.

Sprawę pamiętnej katastrofy kolejowej w Babach koło Piotrkowa Trybunalskiego rozpatrzy Sąd Apelacyjny w Łodzi.

Po tym, jak semafory na stacji kolejowej w Babach koło Piotrkowa w marcu po raz kolejny wskazały sprzeczne sygnały, prezes Urzędu Transportu Kolejowego stwierdził naruszenie bezpieczeństwa na stacji i wprowadził dla niej ograniczenie eksploatacyjne. Usterkę semaforów zgłosił maszynista pociągu relacji Koluszki - Radomsko, przejeżdżającego przez stację w Babach 21 marca. Jak podkreślali maszyniści, gdyby nie przytomność kolegi, mogło dojść do wykolejenia.

Do 28 czerwca Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie przedłużyła śledztwo w sprawie katastrofy kolejowej w Babach, w której w sierpniu 2011 roku zginęły dwie osoby. Postępowanie zostało wydłużone po raz kolejny, bo śledczy czekają na opinię Instytutu Kolejnictwa w Warszawie. Biegli mieli termin do końca stycznia...

W piątek ok. godz. 16.15 w miejscowości Baby k. Piotrkowa Trybunalskiego wykoleił się pociąg Intercity relacji Warszawa-Katowice. Z torów wypadła lokomotywa typu EP07 i cztery wagony pasażerskie. Pierwszy z nich, podczepiony za lokomotywą, przewrócił się.

Wypadek w Babach. Tuż przed przejazdem kolejowym we wtorek rano zderzyły się dwa samochody osobowe. Kierowcy obu pojazdów zostali przewiezieni do szpitala. Jeden z samochodów uszkodził zapory, ale zdarzenie nie wpłynęło na ruch pociągów.

Sąd Apelacyjny w Łodzi podtrzymał w środę wyrok Sądu Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim i uznał, że apelacja obrońcy maszynisty, 46-letniego Tomasza G., jest bezzasadna. Maszynista został skazany na trzy lata i trzy miesiące więzienia. Wyrok jest prawomocny.

Ruszył proces odwoławczy maszynisty, który, zdaniem sądu pierwszej instancji, nieumyślnie spowodował katastrofę kolejową w Babach pod Piotrkowem Trybunalskim. Tomasz G. usłyszał wówczas wyrok m.in. 3 lat i 3 miesięcy pozbawienia wolności.

Dwoje dzieci zostało rannych w wypadku, do którego doszło w czwartek (10 kwietnia) w Babach na ul. Piotrkowskiej. Ranne dzieci trafiły do łódzkiego szpitala: jedno przetransportowano śmigłowcem, drugie przewieziono karetką.

Gdyby nie przytomność umysłu maszynisty, w czwartek rano w Babach doszłoby do tragedii. To kolejny taki przypadek na stacji, na której w 2011 r. doszło do katastrofy kolejowej.

Według komisji, bezpośrednią przyczyną wypadku kolejowego w Babach było przekroczenie dopuszczalnej prędkości pociągu. Komisja wytknęła też inne rażące zaniedbania maszynisty, które jednak nie miały bezpośredniego wypływu na wykolejenie się pociągu m.in. maszynista podczas jazdy prowadził prywatne rozmowy przez telefon komórkowy, nie nosił zalecanych okularów korekcyjnych, a na pewnym odcinku trasy w kabinie przebywała nieupoważniona do tego osoba, której maszynista robił... pamiątkowe zdjęcia swoim telefonem komórkowym.

Ciągle nieznane są powody, które spowodowały, że wskazania semafora na kolejowej stacji Baby pod Piotrkowem były błędne. Komisja, badająca sprawę zatrzymania pociągu towarowego, nie ma zastrzeżeń do zachowania maszynisty Edwarda Pryczka, który zastopował skład, blokując ruch na kilka godzin.

O nagrodę dla maszynisty, który w środę zatrzymał pociąg pod Piotrkowem Trybunalskim, wnioskował minister transportu Sławomir Nowak. PKP Cargo przyznało nagrodę jeszcze przed wnioskiem ministra.

Kilkanaście minut po godz. 9.15 maszynista pociągu towarowego, jadącego od strony Piotrkowa Trybunalskiego, przed stacją Baby zatrzymał pociąg. Miał wątpliwości co do wskazań semafora, który - jego zdaniem - dawał sprzeczne sygnał. Maszynista nie wiedział, czy może bezpiecznie jechać.

To wielonarządowe obrażenia powstałe podczas katastrofy kolejowej w babach koło Piotrkowa Trybunalskiego były przyczyną śmierci 52-letniego mężczyzny - wynika ze wstępnej opinii biegłego po sekcji zwłok. Do tragicznego wypadku kolejowego doszło 12 sierpnia.

Na wtorek Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie zleciła wykonanie sekcji zwłok 51-letniego mieszkańca Częstochowy, ofiary śmiertelnej katastrofy kolejowej, do której doszło w miniony piątek w Babach niedaleko Piotrkowa Trybunalskiego.

W niedzielę wieczorem miedzy godziną 20 a 21 w Babach przywrócony zostanie ruch na jednym torze w obydwu kierunkach - powiedział Grzegorz Robaszek, dyrektor techniczny PKP PLK w Łodzi.

W związku z wypadkiem pociągu TLK 14101 pociągi dalekobieżne jadące pomiędzy Koluszkami a Częstochową (w obu kierunkach) kierowane są drogą okrężną przez Łódź, Zduńską Wolę, Magistralę Węglową.