Jak twierdzi Miłosz Wika, rzecznik ZWiK w Łodzi, podziemne fabryczne kanały to jedna z ostatnich nieodkrytych tajemnic z czasów Ziemi Obiecanej. Wiele z nich znajduje się pod fabrycznym imperium Grohmanów i Scheiblerów.
- Zachowały się do dziś i przebiegają pod dawnymi, zabytkowymi przędzalniami czy tkalniami – mówi Miłosz Wika. - Z krajobrazu miasta zniknęło wiele fabrycznych hal z szedowymi dachami, ale pod ziemią są nadal ukryte setki metrów ceglanych kanałów.
Większość z nich zachowała się w dobrym stanie technicznym. Są elementem dziedzictwa przemysłowej Łodzi. Inwestorzy, którzy rewitalizują pofabryczne obiekty, na nowo odkrywają te zapomniane podziemne budowle z czasów Ziemi Obiecanej.
Kanały fabryczne były wznoszone na przełomie XIX i XX wieku. Trudno odnaleźć je jednak na starych mapach. Właściciele fabryk włókienniczych nie chwalili się ich budową, raczej ukrywali ich przebieg przed ówczesnymi władzami.
- Służyły przecież do odprowadzania przemysłowych ścieków do łódzkich rzek – dodaje Miłosz Wika. - Scheiblerowie i Grohmanowie zbudowali swoje zakłady nad rzeką Jasień i jej niewielkim dopływem zwanym Lamusem. Energia uzyskiwana z bystrych rzeczek napędzała pierwsze włókiennicze maszyny, miękka woda z lokalnych strug była też niezbędna do płukania przędzy, bielenia czy farbowania tkanin. Z czasem Jasień i Lamus służyły tylko do obioru fabrycznych ścieków, kierowanych do nich krytymi ceglanymi kanałami. Woda z rzek była tak zanieczyszczona, że w produkcji włókienniczej zastąpiono ją wodą ze studni głębinowych.
W 1898 roku przy obecnej ulicy Kilińskiego 187 Karol Scheibler zbudował tak zwaną „Nową Tkalnię” (zwaną dzisiaj „papieską”).