1/10
Deski sedesowe, żarówki, fragmenty baterii - to najczęstsze...
fot. pixabay.com

Kradzieże w szpitalach

Deski sedesowe, żarówki, fragmenty baterii - to najczęstsze łupy szpitalnych złodziei. Na szczęście zdarzają się coraz rzadziej. Powód? Szpitale są coraz bardziej nowoczesne. I to nie chodzi tylko o aparaturę medyczną. W przypadku kradzieży na ratunek przychodzi monitoring. To dzięki niemu wandale i złodzieje nie czują się aż tak bezkarni. Ale jeszcze kilka lat temu złodzieje byli po prostu bezczelni. Z łazienek w przyszpitalnych poradniach złodzieje wynosili deski sedesowe, podajniki papieru toaletowego, dozowniki mydła, dające się odkręcić fragmenty armatury, metalowe odbojniki do drzwi. Kradli też portfele, telefony komórkowe, karty kredytowe...

2/10
Ze szpitalnej skarbonki...

Ze szpitalnej skarbonki

Jednak ci najbardziej bezczelni złodzieje działają nadal. Pod koniec ubiegłego roku, w samą Wigilię, policja dostała zgłoszenie ze szpitala. Złodzieje próbowali dostać się do skarbonki, gdzie były zbierane datki na hospicjum.

Wezwani policjanci tuż przed wejściem do szpitala zauważyli dwóch uciekających mężczyzn. Okazali się nimi: 19 i 29-letni mieszkańcy miasta, dobrze znani mundurowym ze swojej kryminalnej przeszłości. Wcześniej starszy z nich stał na czatach, a młodszy próbował dostać się do znajdujących się w skarbonce datków. Spłoszył ich dźwięk sygnałów zbliżającego się radiowozu. Na szczęście zadziałał monitoring.

3/10
Szpitalna kasa? Moja kasa!...
fot. pixabay.com

Szpitalna kasa? Moja kasa!

Jak się okazuje, szpitalnym złodziejem może być również pracownik szpitala. Tak było w czerwcu 2016 roku w Łapach. W czasie kontroli finansowej okazało się, że ze szpitalnej kasy zginęło 19 tys. zł. Gdy sprawa wyszła na jaw – zawiadomiono prokuraturę. Jednak ta nie musiała ustalać sprawców. Bo pieniądze szybciutko oddała jedna z pracownic. I od razu zwolniła się z pracy.

4/10
W portfelach pacjentów szukał źródła dochodu...
fot. pixabay.com

W portfelach pacjentów szukał źródła dochodu

Niezamykane szafki przy łóżkach? Zaufanie? Czasem niestety to się źle kończy. W 2011 roku w ówczesnym szpitalu zakaźnym i szpitalu wojewódzkim niefrasobliwość pacjentów i personelu postanowił wykorzystać Marcin K. - Czyny, których się dopuścił, były szczególnie dotkliwe dla pokrzywdzonych. Byli to pacjenci szpitali, osoby chore, wymagające opieki i spokoju. Pan ten spokój zakłócił. Doszło do tego, że w obawie przed dalszymi kradzieżami, pokrzywdzeni musieli barykadować się szafkami - podkreślała w uzasadnieniu wyroku sędzia. Bo – na szczęście – Marcin K. został złapany. I skazany na cztery lata bezwzględnego pozbawienia wolności za szereg kradzieży w białostockich szpitalach: zakaźnym i wojewódzkim.
W szafkach pacjentów oskarżony szukał głównie pieniędzy i telefonów komórkowych. Ukradł też dokumenty i karty bankomatowe. Zabierał też rzeczy przypadkowe. Przeszukiwał ubrania. Wyniósł na przykład laptop. - Przez rok chodził do szpitali i polował na cenne przedmioty, pozostawione przez pacjentów. Można powiedzieć, że uczynił sobie źródło dorabiania - mówiła sędzia w uzasadnieniu.

Kontynuuj przeglądanie galerii
Dalej

Polecamy

Polska Miss 30+. Wśród finalistek znalazła się bizneswoman z Białegostoku. Zdjęcia!

Polska Miss 30+. Wśród finalistek znalazła się bizneswoman z Białegostoku. Zdjęcia!

Studenci Politechniki Białostockiej zaprezentowali nowy bolid wyścigowy

Studenci Politechniki Białostockiej zaprezentowali nowy bolid wyścigowy

W całym regionie ruszyło wiosenne sadzenie drzew

W całym regionie ruszyło wiosenne sadzenie drzew

Zobacz również

Teatr Dramatyczny świętował dzień teatru z białostoczanami

Teatr Dramatyczny świętował dzień teatru z białostoczanami

Centralna Liga Juniorów. Remis Jagiellonii z Białą Gwiazdą

Centralna Liga Juniorów. Remis Jagiellonii z Białą Gwiazdą