- Większość życia, tam wychowały się moje dzieci – mówi pani Zofia. - Jednak warunki były fatalne. Mieszkałam na trzecim piętrze, a paliłam w piecu węglem. Za czynsz płaciłam 270 złotych, ale trzeba było zapłacić za węgiel, drzewo.
Najważniejsze, że mieszkam po ludzku! Mam wszystkie wygody, centralne ogrzewanie i nawet balkon wychodzący na ulicę. Za mieszkanie płacę ponad 600 zł miesięcznie. Ma 30 metrów! Jestem bardzo zadowolona!
Na ul. Włókienniczej mieszka teraz pan Rysiek. Jest na emeryturze, przeprowadził się tu 2 lata temu z famuł przy ul. Ogrodowej, które teraz też są rewitalizowane.
- Za nic nie wróciłby na ul. Ogrodową! - twierdzi pan Rysiek. - Miałem tam pokój z kuchnią. Musiałem palić w piecu. A tu mam wszystkie wygody, dwa pokoje, kuchnie. Na Ogrodowej łazienkę miał tylko ten, kto sam sobie zrobił.