Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taka była kadencja prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej

Piotr Brzózka, Marcin Darda
Trasa W-Z budzi kontrowersje nie tylko ze względu na utrudnienia w komunikacji, ale i celowość inwestycji
Trasa W-Z budzi kontrowersje nie tylko ze względu na utrudnienia w komunikacji, ale i celowość inwestycji Grzegorz Gałasiński
Skalę inwestycji w czasie kadencji prezydent Hanny Zdanowskiej można porównać z heroicznym okresem PRL, ale niektóre z nich budzą sporo kontrowersji. W sferze czysto politycznej mijająca kadencja uznawana jest często za najbardziej naznaczoną konfliktami

Jest wieczór 5 grudnia 2010 roku, pub Łódź Kaliska. Ręce Hanny Zdanowskiej wędrują w górę, sala wiwatuje. Kandydatka Platformy pokonuje Dariusza Jońskiego z SLD w stosunku 60,65 do 39,35 proc. Dość pewnie, lecz nie miażdżąco. W zestawieniu z porażająco niską frekwencją (22 proc.) nie daje to silnego mandatu do rządzenia, ale jak napiszemy później w podsumowaniu 2010 roku - kalendarz rozpoczynającej się kadencji jest tak korzystny, że nie będzie alibi dla ewentualnej porażki 4 lata później.

Zdanowska wygrywa w specyficznej sytuacji. Przez większą część 2010 r. miastem rządzi komisarz Tomasz Sadzyński. Jerzy Kropiwnicki, który stracił stanowisko w styczniu w wyniku referendum, nie poddaje się wyborczej weryfikacji. Zamiast tego prawicę reprezentują Włodzimierz Tomaszewski i Witold Waszczykowski. Nawzajem odbierają sobie szansę. Zdanowska startuje wskutek niemożności pogodzenia ambicji Cezarego Grabarczyka i Krzysztofa Kwiatkowskiego. Jednak jej kandydatura nie jest symetrycznym rozwiązaniem tego ambicjonalnego konfliktu. Niektórzy do dziś pamiętają symboliczną scenę z wieczoru wyborczego, gdy Grabarczyk prowadził Zdanowską pod rękę, niczym ojciec wiodący córkę do ołtarza. Natomiast w zawiedzionych wtedy nadziejach Krzysztofa Kwiatkowskiego zwykło się z perspektywy lat upatrywać praprzyczyny wydarzeń politycznych, które zajdą w ciągu kadencji.

Rewolucja w magistracie i "zarządzanie menedżerskie"

Pierwsze miesiące kadencji upływają na wykuwaniu nowego porządku. Miało być spokojnie, jest burzliwie. Na dzień dobry leci głowa Macieja Winsche, szefa ZDiT (sam podaje się do dymisji, nie wytrzymuje "niesprzyjającej atmosfery"). W Radzie Miejskiej zawiązuje się koalicja Platformy z PiS - co postrzegane jest w kategoriach polisy ubezpieczeniowej dla Zdanowskiej na wypadek nielojalności pięciu własnych radnych, kojarzonych z Krzysztofem Kwiatkowskim. Rozpoczyna się firmowany przez wiceprezydenta Krzysztofa Piątkowskiego (wówczas jeszcze PiS) proces likwidacji szkół. Dochodzi do politycznej awantury, która staje się pierwszym politycznym sukcesem Zdanowskiej w roli prezydenta, choć sukcesem mimowolnym.

Jarosław Kaczyński nakazał swoim radnym odrzucenie uchwał w sprawie likwidacji szkół, co w dłużej perspektywie poskutkowało przejściem trzech radnych PiS do klubu PO.

Do gry wraca Włodzimierz Tomaszewski, niedawny zastępca Kropiwnickiego. Zostaje prezesem ZWiK, co cały światek łódzkiej polityki zgodnie poczytuje w kategoriach zapłaty za poparcie udzielone Zdanowskiej przed drugą turą. Prezydent Zdanowska po tym oswojeniu Tomaszewskiego, później potrafi zrobić sobie z niego wroga, usuwając ze stanowiska pod zarzutami niezwiązanymi z zarządzaniem spółką.

Tymczasem w gabinetach władzy zaczyna się mówić o "zarządzaniu menedżerskim". Plotki, którymi żyją urzędnicy, szybko się materializują, delegatury dzielnicowe zostają zastąpione punktami obsługi mieszkańca, zorganizowanymi bez związku z podziałem terytorialnym miasta. W samym magistracie pojawia się nowe dodatkowe ogniwo w strukturze - są nim departamenty. Ich szefowie stoją w hierarchii pomiędzy wiceprezydentami i dyrektorami wydziałów.

Na stanowisku wiceprezydenta Łodzi pojawia się Arkadiusz Banaszek. W ramach zarządzania menedżerskiego w jego głowie kiełkuje pomysł oszczędności na miejskich latarniach, a także eksmisji dłużników czynszowych do kontenerów socjalnych.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Pacyfikacja referendum i zwrot ku "zwykłym" łodzianom

Już na początku 2012 r. Hanna Zdanowska musi stawić czoło pierwszej inicjatywie referendalnej. Nie musi czekać na wynik głosowania, bo inicjatorom brakuje podpisów i referendum w ogóle się nie odbywa. Politologowie komentują, że pomysł pozbawiony był szans, bo nie przelała się masa krytyczna, nie stało się nic na tyle oburzającego, by zmieść z fotela prezydent, wybraną zaledwie półtora roku wcześniej. Zdanowska błyska wtedy talentem politycznym, jednocześnie pozostawiając niesmak natury etycznej.

Prezydent rozbija obóz organizujący referendum, powołując ciało o nazwie Rada Mieszkańców, co zaspokaja część oponentów. Gdy jednak prezydent jest już bezpieczna, uchyla swoją decyzję - jak tłumaczy, na wniosek jednego z pomysłodawców Rady... To jeden z tematów, do których prezydent bardzo nie lubi wracać podczas wywiadów. W okresie referendalnej gorączki, powiązanej zresztą w czasie z trudnym tematem prywatyzacji ZWiK, w oczy zaczyna się rzucać zamiłowanie Hanny Zdanowskiej do konsultacji społecznych.

W wyniku takich konsultacji zmienia się nawet założenia strategii rozwoju miasta, które zamiast być tylko dynamicznymi, będą i dynamiczne, i przyjazne... Pani prezydent zaczyna powtarzać, że głos łodzian jest dla niej najważniejszy. Będziemy to słyszeć do końca kadencji. Rok po pierwszej próbie, do Państwowej Komisji Wyborczej wpływa drugi wniosek o organizację referendum. Twarz inicjatywie daje były szef lokalnej Samoobrony Zbigniew Maurer. Referendum ponownie nie dochodzi do skutku. Ale po prezydent lęku widać już nie było. Uspokoiły ją możliwości i talent, jaki pokazała w pierwszej referendalnej próbie.

Zwrot ku "zwykłym" łodzianom widać najlepiej w koncepcji budżetu obywatelskiego. W 2013 roku w Łodzi startuje jego pierwsza edycja. Zostaje przyjęta niemal euforycznie. Mieszkańcy w głosowaniu dzielą 20 milionów złotych, z tych pieniędzy sfinansowany jest m.in. słynny woonerf na ul. 6 Sierpnia. Hanna Zdanowska idzie za ciosem. W głosowaniu, które odbywa się jesienią 2014 r., do rozdysponowania jest 40 milionów zł. Tyle że po ogłoszeniu wyników idealistyczny czar pryska. Okazuje się, że przeszło 80 proc. puli ogólnołódzkiej zgarnia konsorcjum zawiązane przez 15 szkół. Okazuje się, że budżetem rządzi brutalna mechanika - ten, kto ją pozna, pozbawia konkurencję szans. Stąd tak wiele postulatów zmian po ostatniej edycji i niewielki entuzjazm po słowach Hanny Zdanowskiej, która w kampanii obiecuje zwiększenie puli budżetu do 100 mln zł w 2018 r.

Na sztandarach program "Mia100 kamienic" i wystawa Expo

Jednym ze sztandarowych przedsięwzięć swojej kadencji Hanna Zdanowska czyni program "Mia100 kamienic", podpatrzony we Wrocławiu. W jego ramach Łódź wydaje ok. 300 mln zł na remonty 100 nieruchomości w centrum miasta. Efektem ubocznym jest wzrost czynszów - np. w famułach przy ul. Ogrodowej stawki mają wzrosnąć ok. 60 proc. Jak podawaliśmy niedawno, po zakończeniu remontu 39 i rozpoczęciu 35 kolejnych kamienic, na stare śmieci zdecydowało się wrócić 38 proc. wykwaterowanych lokatorów. Nieoficjalnie wiadomo - choć prezydent Zdanowska zaprzecza - że remonty, oprócz aspektu czysto budowlanego, wpisują się w szerszy plan zmiany struktury społecznej biednego śródmieścia. Ma się ono stać naturalnym środowiskiem klasy średniej.

"Mia100 kamienic" to jednak tylko przygrywka do "prawdziwego planu modernizacji Łodzi", a tym ma być wystawa EXPO, która przyciągnie do Łodzi miliardy na rewitalizację całych kwartałów kamienic. Plan ten w Łodzi ogłosił osobiście ówczesny premier Donald Tusk. Nie pozostaje to bez związku z planami głównego architekta miasta Marka Janiaka, który chce rozwijać miasto do wewnątrz. Stawia na piedestale śródmieście, peryferia Łodzi nazywa "terenami uzupełniającymi", co irytuje nawet wpływowych radnych PO. Na razie droga do realizacji tych zamiarów jest daleka.

Symboliczny jest tu los ul. Zachodniej. Ekipa Zdanowskiej robi pierwszy od kilkudziesięciu lat krok zmierzający do ucywilizowania tego ponurego zakątka. Tyle że po wyburzeniu pierwszych ruin, tzw. Hiroszimy, miasto nie jest w stanie znaleźć nabywcy na potencjalnie atrakcyjną działkę, choć wciąż odbieramy propagandowe komunikaty o zainteresowanych niemal po każdym powrocie prezydent z kolejnych prestiżowych targów.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Od ścieżek rowerowych do kontrowersyjnej trasy W-Z

Magistrat implementuje zachodnie trendy dotyczące komunikacji w mieście. Ścieżki rowerowe (magistrat podaje, że jest ich obecnie ok. 100 km), buspasy, poszerzanie chodników, budowa woonerfów (na razie jest jeden). W oficjalnej nomenklaturze pochodną tych trendów jest przebudowa trasy W-Z. W ramach inwestycji powstaną 4 km nowego torowiska na Widzewie i dworzec przesiadkowy dla pasażerów tramwajów w centrum. Mimo to niełatwo znaleźć entuzjastów tego przedsięwzięcia, czego najdobitniejszym wyrazem jest przerzucanie się przez Hannę Zdanowską i Dariusza Jońskiego "ojcostwem" wuzetki. Jednym z argumentów "za" są wyniki konsultacji społecznych, a więc "tak chcieli łodzianie". Tyle że to, co przedstawiano do konsultacji, znacznie różni się od tego, co jest budowane, na przykład w sprawie zastosowania tuneli. Inwestycja, która miała kosztować przeszło 600 milionów, pochłonie grubo ponad 700 mln zł.

Środowisko architektów i urbanistów porusza kwestia przyjętych rozwiązań, w myśl których centralna część miasta zostanie przecięta głębokim rowem, niwecząc plany "zszycia" dwóch części ul. Piotrkowskiej. Bo prawdziwy tunel okazał się zbyt drogi.

Przebudowa wuzetki powoduje ogromne uciążliwości dla kierowców. Ich nerwów nie koją takie informacje, jak ta, że modernizacja trasy przyspieszy ruch tramwajów o... 0,06 minuty. Mimo to Hanna Zdanowska przekonuje, że korki w mieście to cena, którą musimy zapłacić za szybki postęp. Korki według niej są "symbolem transformacji Łodzi".

Podobne emocje, jak modernizacja trasy W-Z, budzi w mieście budowa dwóch stadionów i ich ceny. Faktem jest, że w Łodzi się buduje i remontuje na skalę niespotykaną od czasów PRL. Trasa Górna to największa inwestycja drogowa w mieście od lat, nową nawierzchnię zyskały ul. Inflancka, Rojna, Kopernika i dziesiątki innych.

Czarne chmury nad Nowym Centrum Łodzi

Najbardziej pechową inwestycją jest NCŁ. Nad pierwotną wizją Nowego Centrum Łodzi czarne chmury zbierają się już w czasach zarządu komisarycznego, jednak to Hanna Zdanowska zadaje ostateczny cios. Rok po rozpoczęciu kadencji, Błażej Moder, pełnomocnik prezydenta ds. NCŁ, kreśli na łamach "DŁ" obraz kolosa na glinianych nogach. Moder zauważa, że miasto nie ma nawet dokładnego rozpoznania co do intencji właścicieli wszystkich 542 nieruchomości na terenie NCŁ. Okazuje się, że to jedynie preludium. W połowie 2012 roku upubli-cznione zostają wyniki audytu zamówionego przez magistrat - odwołując się do nich, Hanna Zdanowska definitywnie ogłasza odejście od koncepcji budowy Specjalnej Strefy Sztuki oraz centrum festiwalowego Camerimage.

Z wielką mocą rozpala się destrukcyjny konflikt między Zdanowską a Markiem Żydowiczem, organizatorem odbywającego się już wtedy w Bydgoszczy Camerimage. Zaczynają się prace nad skrojeniem Nowego Centrum Łodzi do skromniejszych rozmiarów. Lekko nie jest. Plan zagospodarowania przestrzennego dla NCŁ, choć powstał, do dziś nie został przyjęty. Do dziś miasto baruje się z holenderską firmą Enkev, która działa na "placu budowy" NCŁ. Nie udaje się też rozpocząć inwestycji, która miała być sztandarowym przedsięwzięciem nowego NCŁ. W niewyjaśnionych do dziś okolicznościach z budowy rezygnuje spółka LDZ Brama, której udziałowcami są Atlas i Budomal.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Skala inwestycji porównywalna ze skalą zadłużenia

W latach 2011-2014 łączne wydatki majątkowe miasta sięgają 3 mld 180 mln złotych. Nigdy dotąd Łódź nie wydawała na inwestycje tak dużo. Ale nie ma nic za darmo. W roku 2009, a więc ostatnim pełnym roku urzędowania Jerzego Kropiwnickiego, za-dłużenie Łodzi wynosiło 42 procent wysokości budżetu miasta. Już 2 lata później poziom długu rośnie do 54 procent i na tym nie koniec. 17 października Regionalna Izba Obrachunkowa podaje, że 30 czerwca 2014r. zadłużenie Łodzi osiągnęło 2,15 mld zł, to jest 60,6 procent planowanych dochodów gminy. RIO podaje też, że na koniec 2015 r. zadłużenie ma osiągnąć poziom 2,84 mld zł, co będzie stanowić 77,3. proc. budżetu.

W kolejnych uchwałach RIO pisze, że możliwość spłaty długu w latach 2015-23 obciążona jest dużym ryzykiem. W październiku RIO dodaje tłustym drukiem, że prognozowana kwota długu nie powinna podlegać dalszemu zwiększaniu. Opiniami RIO uwielbia fechtować opozycja. Magistrat woli posługiwać się ratingową oceną agencji Standard&Poor's. Ocena BBB+ oznacza zadowalającą zdolność Łodzi do obsługi zobowiązań. Ostatnio wycinki z tej opinii magistrat serwuje łodzianom w formie reklamy prasowej. "Płynność finansowa Łodzi wykazuje stopniową poprawę oraz wyższy niż uprzednio stan kasy".
"Realizowane przez miasto zarządzanie finansami jest w naszej opinii satysfakcjonujące".

Prezydent coraz bardziej politycznie osamotniona

Zaczęliśmy od polityki i kończymy na polityce. Ostatni rok politycznie dla prezydent Łodzi najlepszy nie był. Co prawda jest autorką koncepcji, wedle której "opozycja zachłysnęła się nieoczekiwanie zdobytą większością", jednak to raczej sama prezydent tę większość opozycji zbudowała. Ten Frankenstein to klub Łódź 2020, zbudowany w całości z radnych wyrzuconych z PO, który dziś jest satelickim klubem PiS. Radni, kojarzeni z Krzysztofem Kwiatkowskim, wylecieli za poparcie Joanny Kopcińskiej na szefową RM, wbrew woli klubu.

Ale już wcześniej Zdanowska, jako szefowa PO, podpisała wnioski o ukaranie całej siódemki. Oczywiście w taki sposób, by utrzymać większość, co się nie udało. Prezydent pytana zawczasu, co by jednak było, gdyby straciła większość, spokojnie odparła, że "wszystkie ważne decyzje tej kadencji już zostały podjęte", a poza tym "prezydent Kropiwnicki też rządził bez większości". Ostatni rok pokazał jednak, że spokój Zdanowskiej podówczas był zupełnie nieuzasadniony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki