Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Talent już mają, teraz potrzebują wsparcia, żeby go rozwijać

Matylda Witkowska, Rafał Klepczarek i Tomasz Piekarski
Małgosia Zory z Łodzi, choć ma dopiero 9 lat, już może się pochwalić tomikiem swoich wierszy. W ciągu trzech lat napisała ich 300
Małgosia Zory z Łodzi, choć ma dopiero 9 lat, już może się pochwalić tomikiem swoich wierszy. W ciągu trzech lat napisała ich 300 fot. Krzysztof Szymczak
Piszą wiersze, malują, komponują muzykę, ogrywają konkurentów w rozgrywkach szachowych. Ich zdolności ujawniły się znienacka, zaskoczyły otoczenie i ich samych. O tym, jak rodzice i dziadkowie pomagają rozwijać młode talenty.

Już w dzieciństwie wyprzedzały rówieśników. Szybciej nauczyły się czytać i liczyć, zadawały dociekliwe pytania, nie lubiły rutyny. Dzieci szczególnie uzdolnione są jednak nie tylko źródłem radości rodziców. Wielu zastanawia się co zrobić, żeby nie zmarnować talentu dziecka. Poezja podczas kąpieli.

Niezwykły talent poetycki 9-letniej Małgosi Zory z Łodzi objawił się nagle trzy lata temu, gdy układała z babcią pasjansa.

- Ułożyłam wierszyk o kotku, a potem o piesku. Tak po prostu przyszedł mi do głowy - opowiada Małgosia. W ciągu trzech lat napisała 300 wierszy, których nie powstydziłby się dorosły poeta. Pisze o przyrodzie, widokach za oknem, rodzinie, ale też o strachach, czających się w mroku nocy. Jeden z ostatnich jej wierszy to ''Chwila''. Napisała go w grudniu 2009 r.: ''Co to jest chwila? /Nikt nie wie/ Może śpiew ptaków na drzewie /Może blask gwiazd i księżyca /Może matczyna spódnica?''.

Małgosia jest za mała i za wolno pisze, by mogła notować wszystkie uciekające myśli. Dlatego dyktowane przez nią w chwili natchnienia wiersze zapisują mama i babcia. - Kiedyś wiersz przyszedł mi do głowy podczas kąpieli. Mama nie miała kartki, by zanotować i wszystko przepadło - przyznaje Małgosia.

Wiersze przychodzą jej do głowy zwykle wieczorem, gdy jest cicho. Najwięcej ma do powiedzenia w wakacje.

- Wtedy trzeba za nią biegać z notesem - śmieje się Agnieszka Tyszkiewicz-Zora, mama Małgosi, która chce zachować dziecięcą poezję na przyszłość.

Przyjaciele rodziny na ósme urodziny Małgosi wydali własnymi środkami książkę z jej utworami pt. ''Koncert świerszczy''. Wydrukowali ją w 30 egzemplarzach. Dwa trafiły aż do Biblioteki Narodowej - na razie do pudeł z książkami Samuela Tyszkiewicza, pradziadka Małgosi, który prowadził drukarnię książki artystycznej we Florencji.

- Ale z nadzieją, że może kiedyś, gdy Małgosia zostanie sławna, trafią na półkę - śmieje się jej mama.

Poza układaniem poezji Małgosia jest zwyczajnym dzieckiem. Bardziej niż język polski lubi matematykę i marzy, by zostać... astronomem. Może godzinami wyglądać przez okno. Ale lubi też dobranocki i zabawę ze starszą siostrą.

- Nie wiemy, skąd wziął się jej talent, bo w rodzinie żadnego poety nigdy nie było - mówi Tyszkiewicz-Zora.

Urodzona w styczniu Małgosia poszła rok wcześniej do szkoły, ale na żadne kursy rozwijające umiejętności nie chodzi.

- Zachęcamy ją do czytania i układania wierszyków, ale nie chcemy z niej zrobić małego geniusza - mówi mama Małgosi. - I mamy nadzieję, że ten rozwinięty nagle talent w pewnej chwili się nie skończy.
Artystyczna trójka

Niepowtarzalne trio artystyczne tworzą siostry Kabzińskie z Radomska. 18-letnia Ania, najstarsza z sióstr - jest właśnie w klasie maturalnej w Ogólnokształcącej Szkole Muzycznej II stopnia w Częstochowie. Jej głównym instrumentem są skrzypce, ale potrafi też grać na gitarze i instrumentach klawiszowych, m.in. organach i fortepianie. Największą frajdę sprawia jej jednak komponowanie własnych utworów.

- Komponuję głównie muzykę smyczkową i kościelną. Zdarza się, że muzyka rodzi się we mnie impulsywnie - mówi kompozytorka.

Kilka miesięcy temu ukończyła pracę nad oratorium do 19 tekstów 16-letniej Kasi, młodszej siostry. Oratorium napisane zostało na potrzeby chóru, małej orkiestry skrzypcowej, z towarzystwem akordeonu i fortepianu. Godzinny utwór, złożony z kilku mniejszych części, grany był już w dziesięciu polskich miastach, m.in. Radomsku, Częstochowie i Bełchatowie.

- Teksty opowiadają o człowieku, jego duszy i potrzebach, więzi z Bogiem - wyjaśnia Ania. - Projekt wieńczy nagranie płyty, która niebawem powinna ujrzeć światło dzienne...

W częstochowskim internacie pokój obok Ani zajmuje młodsza siostra Kasia, uzdolniona także plastycznie. Jest w czwartej klasie w Zespole Szkół Plastycznych im. Jacka Malczewskiego w Częstochowie. Oprócz zamiłowania do plastyki, pisze teksty, recytuje, uczy się śpiewu.

- Z Kasią było od początku wiadomo, że ma zdolności plastyczne. Bardzo lubiła tworzyć, m.in. z plasteliny, dlatego w domu mieliśmy prawdziwe muzeum sztuki, nie wspominając o polepionym plasteliną dywanie - uśmiecha się Paweł Kabziński, tata trzech córek. - Uwagę na jej talent zwróciła też nauczycielka ze szkoły podstawowej, która od razu zauważyła w niej plastyczny potencjał.

Najmłodsza siostra, 14-letnia Kinga też jest uzdolniona muzycznie, uczy się w klasie skrzypiec w POSM II st.

Rodzice Ani, Kasi i Kingi nie ukrywają, że kształcenie uzdolnionych córek, zwłaszcza w innym mieście, to dla nich bardzo duże wyzwanie finansowe. Sporo kosztują - internat, książki, bilety PKP, akcesoria, konserwacja instrumentów.

- Nie sposób tego wszystkiego od razu wyliczyć. Gdybyśmy mieli wymieniać, to lista potrzeb byłaby długa. Na szczęście możemy polegać na wsparciu ze strony Fundacji Inicjatyw Kulturalnych - mówi pan Paweł.

Rodzice drżą jednak o przyszłość córek. Martwią się, czy utalentowane artystycznie dzieci będą miały w przyszłości szansę na rynku pracy.

- To trudny orzech do zgryzienia, często się nad tym zastanawiamy. Ale najważniejszy jest wybór naszych córek - mówią Kabzińscy. -Przecież nie będziemy im bronić rozwijać się. Szkoły artystyczne były od zawsze ich dobrowolnym wyborem...
Przed Anią w październiku stoi szansa na rozpoczęcie studiów w Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie, na Wydziale Kompozycji. Na razie napisała kilka utworów na potrzeby instytucji kościelnych. Na zamówienie jeszcze nie komponuje. Ale wie jedno - na pewno nie chce zostać ''Rubikiem w spódnicy''.

Rośnie mistrz świata

Gdy Kacper Piorun z Łowicza miał zaledwie sześć lat, bez trudu dodawał liczby sześciocyfrowe. Dziś ma 19 lat i jest jest jednym z najlepszych szachistów młodego pokolenia na świecie. Jest świetny nie tylko w szachach klasycznych, ale także w rozwiązywaniu zadań szachowych. Miłością do szachów zaraziła go babcia Wacława.

- Kacper już jako małe dziecko był uzdolniony matematycznie - wspomina Grażyna Piorun, mama Kacpra.

Tata Adam Piorun, gdy Kacper był mały, organizował rodzinne miniturneje szachowe, w których brały udział dwie starsze córki i dwaj synowie. Kacper z zazdrością patrzył na starszą siostrę Agatę, która uczyła się w klasie szachowej w Skierniewicach. Była tak dobra, że początkowo ogrywała brata.

- Kiedy byłem mały, bardzo emocjonalnie podchodziłem do szachów i gdy przegrałem, to zdarzało mi się nawet kopnąć ze złości przeciwnika - opowiada Kacper Piorun.

Młody łowiczanin zaczął piąć się w górę w szachowych rankingach. Tylko w ubiegłym roku zdobył indywidualnie brązowy medal na mistrzostwach świata w szachach klasycznych w Turcji, został drużynowym mistrzem świata w rozwiązywaniu zadań szachowych w brazylijskim Rio de Janeiro, mistrzem Europy juniorów i drużynowym mistrzem Europy seniorów w rozwiązywaniu zadań szachowych w serbskiej Suboticy.

Zdolny łowiczanin jest zawodnikiem Klubu Szachowego Stilon Gorzów Wielkopolski, z którego trafił do reprezentacji Polski. Na co dzień chodzi do III klasy liceum pijarskiego w Łowiczu. W tym roku będzie zdawał maturę. - Szachy nauczyły mnie koncentracji i zdolności logicznego myślenia, które przydają mi się w szkole - opowiada Kacper Piorun.

Zdolny łowiczanin czasem dla treningu gra w szachy w myślach - bez szachownicy, figur i pionków. Są to tzw. szachy na ślepo.

- Raz widziałam go w akcji i do dziś to pamiętam - opowiada mama Kacpra. - Syn siedział tyłem do szachownicy i oglądał w telewizji jakiś program sportowy, jednocześnie grając w szachy z tatą i bratem. Obaj starali się jak mogli, ale partia skończyła się dość szybko zwycięstwem Kacpra.

Swoje nietuzinkowe umiejętności Kacper często prezentuje podczas symultan szachowych. Zdarzało mu się jednocześnie ograć nawet prawie 20 przeciwników.

Pytany o marzenia, odpowiada bez namysłu: - Zdobyć szachowy tytuł mistrza świata.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki