Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tarnobrzeg. Jest wyrok sądu w sprawie dotyczącej makabry w Zdziechowicach Drugich. Oskarżony "dostał" tylko 5 lat więzienia. Dlaczego?

Marcin Radzimowski
Marcin Radzimowski
Na karę łączną pięciu lat więzienia Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu skazał w środę, 5 stycznia 34-letniego Romana S. ze Zdziechowic Drugich (powiat stalowowolski). W głównym zarzucie 34-latek oskarżony był o spowodowanie ciężkiego uszczerbku ciała skutkującego śmiercią 66-letniej kobiety, ale sąd nie podzielił argumentacji prokuratury. - Sąd ma podstawy do podejrzeń, że oskarżony mógł spowodować obrażenia skutkujące śmiercią Jadwigi K., a nawet mógł dokonać zabójstwa, jednak nie ma na to żadnych dowodów. Sąd nie może wyrokować opierając się na przypuszczeniach, a wszelkie niedające się usunąć wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego - argumentował w imieniu pięcioosobowego składu orzekającego sędzia Tomasz Turbak, sędzia sprawozdawca. Drugi z oskarżonych, 55-letni Piotr K. został uniewinniony od zarzutu niepowiadomienia organów ścigania o przestępstwie.

Przypomnijmy, że chodziło o głośną sprawę: POĆWIARTOWAŁ CIAŁO KOBIETY SIEKIERAMI I PIŁAMI.

Na ostatnim terminie rozprawy sąd wysłuchał mów końcowych, oskarżycielskiej i obrończych. Z uwagi na wyłączenie jawności procesu w całości, dziennikarze nie mogli również posłuchać argumentacji prokuratora, obrońców oskarżonych oraz samych oskarżonych. Jawna była natomiast sentencja wyroku oraz jego ustne uzasadnienie, dzięki czemu poznaliśmy nieco więcej okoliczności dotyczących makabrycznych wydarzeń sprzed roku i całą ich otoczkę.

Jak ustalono w śledztwie, a co potwierdzono przed sądem, zarówno obaj oskarżeni, jak i pokrzywdzona były osobami nadużywającymi alkoholu. Mimo dużej różnicy wieku 34-letniego obecnie Romana S. i 66-letnią Jadwigę K. łączyły intymne zażyłości, ale kiedy pijany lub pod wpływem środków odurzających wpadał w szał, w ruch szły pięści. Tak było chociażby w czerwcu 2020 roku, kiedy to Roman S. pobił i popchnął swoją kobietę tak, że ta upadła i doznała obrażeń.

Główny zarzut stawiany przez prokuraturę dotyczył jednak wydarzeń z 10 stycznia 2021 roku i kolejnych kilku dni. Dzięki opisowi przedstawionemu przez sędziego referenta - Tomasza Turbaka, znamy chronologię wydarzeń.

Feralnego dnia w domu w Zdziechowicach Drugich, gdzie mieszkał wraz z ojcem Roman S., odbywała się popijawa. Oprócz Romana alkoholem raczył się jego ojciec Marian, Jadwiga K. i obecny współoskarżony Piotr K. Miała nawet miejsce interwencja policjantów, kiedy to po godzinie 15 doszło do awantury ojca z synem. Ostatecznie sprawę udało się załagodzić i mundurowi po sporządzeniu notatki mogli pojechać. Pijany Marian postanowił iść z domu, żeby nie prowokować agresywnego syna. Pozostała trójka nadal raczyła się alkoholem.

Jakiś czas później Piotr K. wyszedł z domu za potrzebą fizjologiczną. Zamroczona alkoholem Jadwiga też powinna iść, ale nawet nie czuła, kiedy oddała mocz na łóżko, co rozsierdziło gospodarza. Roman S. zaczął wyzywać swoją kobietę i uderzył ją nieustalonym tepokrawędziastym narzędziem (być może łopatą) w brzuch i okolice pośladków. Postanowił wygonić Jadwigę K. z domu, w tym celu otworzył drzwi wypchnął 66-latkę, a ta upadając uderzyła głową o schody. Widział to przebywający na zewnątrz Piotr K. Jak relacjonował w prokuraturze i przed sądem, kobieta podniosła się i słaniała się, potem kucała przy domu i płakała zasłaniając twarz.

- Co niezwykle istotne, a co sąd wziął pod uwagę przy wyrokowaniu, Jadwiga K. była w stanie upojenia alkoholowego i miała założoną jedynie koszulę, a na zewnątrz panowała temperatura około jednego stopnia Celsjusza. Pozostawienie więc w takich warunkach nietrzeźwego człowieka, jest niewątpliwie narażeniem go na utratę zdrowia a nawet życia - mówił sędzia Tomasz Turbak.

I taki też kolejny zarzut przypisano Romanowi S.

Ostatecznie pijany Piotr K. postanowił iść do swojego domu, żeby się przespać. Gdy odchodził z podwórka Romana S. widział Jadwigę K. idąca w kierunku stodoły. Nie widział obrażeń na jej twarzy.

Co wydarzyło się później? Nie wszystko udało się niestety odtworzyć. Roman S. twierdził, że jakiś czas później poszedł po Jadwigę i zabrał ja do domu. Kiedy zorientował się, że kobieta nie żyje, wpadł w panikę i postanowił pozbyć się zwłok. Czy tak było rzeczywiście?

Prokuratura w stawianym zarzucie uznała, że Roman S. spowodował śmiertelne obrażenia u Janiny K., jednak sąd uzasadniając wyrok podkreślał, że nie ma na to dowodów.

- Nie można wykluczyć, a nawet jest wysoce prawdopodobne, że Roman S. spowodował u Janiny K. inne obrażenia ciała i doprowadził do jej śmierci, być może nawet zarzut zabójstwa byłby tutaj adekwatny. Zgromadzone dowody nie pozwalają jednak na przypisanie mu w tym przypadku winy. Sąd nie może się opierać na przypuszczeniach, ale wyłącznie na dowodach. Nie zapominajmy, że istnieje zasada domniemania niewinności, a wszelkie niedające się usunąć wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego - mówił sędzia sprawozdawca.

Sędzia Tomasz Turbak podkreślał bardzo dobrą pracę policji i prokuratury w tej sprawie. To jednak niestety nie wystarczyło, ponieważ Roman S. używając pił i siekier poćwiartował ciało Jadwigi K. i częściowo spalił. Spalił między innymi głowę oraz inne kluczowe organy, tym samym uniemożliwił biegłym sądowym wskazanie nie tylko obrażeń, ale nawet wskazanie przyczyny śmierci kobiety.

- Biegli w oparciu o zgromadzone materiały dowodowe nie są w stanie wykluczyć nawet tego, że śmierć nastąpiła z przyczyn naturalnych. Nie można w takim przypadku przypisać oskarżonemu zarzutu spowodowania śmierci Jadwigi K., bo to jedynie przypuszczenia - kontynuował sędzia, mówiąc w imieniu pięcioosobowego składu.

Jak ustalono w śledztwie, część popiołu ze spalonych zwłok nieświadomy niczego ojciec Romana S. rozsypał na podwórzu. Część popiołu oraz niespalone kości 34-latek ukrył w jednym z uli w ogrodzie i tam je znaleziono. Ukryte zamrożone fragmenty ciała czekające na spalenie znaleziono również w kombajnie zbożowym w stodole.

Tarnobrzeg. Jest wyrok sądu w sprawie dotyczącej makabry w Zdziechowicach Drugich. Oskarżony

Sprawa wyszła na jaw, gdy tydzień później Piotr K. odwiedził Romana S. i zapytał go, gdzie podziewa się Jadwiga K. Tamten powiedział mu, że zabił ją - Piotr K. słysząc to poszedł do sklepu i poprosił właścicieli, by zawiadomili policję. Według sądu, nie ma żadnych podstaw do twierdzenia, iż wcześniej Piotr K. mógł przypuszczać, że Jadwidze K. po wydarzeniach 10 stycznia coś złego się stało. Gdy tylko usłyszał od Romana S. o śmierci kobiety, powiadomił właścicieli sklepu. Dlatego też sąd uniewinnił mężczyznę od stawianego mu zarzutu.

Reasumując - gdyby Roman S. nie spalił dowodów (ciała), niewykluczone, że odpowiedziałby za zabójstwo i mógłby dostać nawet dożywocie. Dostał łącznie tylko pięć lat, choć to niemal maksymalny wymiar, zważywszy na przypisane mu zarzuty. Wyrok jest nieprawomocny i strony będą się mogły od niego odwołać do sądu drugiej instancji, Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie. Prokuratura już zapowiada złożenie wniosku o pisemne uzasadnienie wyroku, więc wniesienie apelacji jest niemal pewne.

Zabójstwo kobiety pod Stalową Wolą? Ekipa śledczych pod nadz...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziwne wpisy Jacka Protasiewicz. Wojewoda traci stanowisko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Tarnobrzeg. Jest wyrok sądu w sprawie dotyczącej makabry w Zdziechowicach Drugich. Oskarżony "dostał" tylko 5 lat więzienia. Dlaczego? - Echo Dnia Podkarpackie

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki