Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teatr. Czytaj i myśl, nie bądź idiotą. Bo nie zdasz testu na życie - RECENZJA

Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski
Agnieszka Skrzypczak i Kamil Maćkowiak w scenie ze spektaklu „Idiota”. Doskonali aktorsko w reżyserii Waldemara Zawodzińskiego, cyzelującego najdrobniejsze psychologiczne detale
Agnieszka Skrzypczak i Kamil Maćkowiak w scenie ze spektaklu „Idiota”. Doskonali aktorsko w reżyserii Waldemara Zawodzińskiego, cyzelującego najdrobniejsze psychologiczne detale Tomasz Zawadzki
Idiota - jak to chętnie dziś się mówi. Premiera Teatru Fundacji Kamila Maćkowiaka w Scenie Monopolis w Łodzi klarownie wyświetla, jak łatwo na owego idiotę wyjść, będąc przekonanym, iż rozgryziemy każdy system, a idiotami są inni.

W swoim teatrze Kamil Maćkowiak zwykle sięga po repertuar, który nie jest zgrany i nie należy do powszechnie znanego. Dlatego i tym razem „Idiota” nie jest inscenizacją powieści Fiodora Dostojewskiego, lecz tekstu katalońskiego dramaturga. Jordiego Casanovasa. Nie da się ukryć, że „Idiota” z Półwyspu Iberyjskiego nawet się nie otarł o rosyjskie arcydzieło, a główny bohater tej sztuki, Karol, nie tylko Myszkinem nie jest, a pewnie nawet nie wie kto zacz. Jednak sam spektakl jest znakomitą lekcją, jak sztukę, która jest teatralną konfekcją wystawić tak, żeby podczas „ożywiania” na scenie pogłębić ją o liczne niuanse i sensy.

Anegdota zawarta w „Idiocie” Casanovasa to ostrzeżenie przed niezaczytanymi i wizja niezbyt wyrafinowanej manipulacji, jakiej jesteśmy poddawani przez tych, którzy w imię władzy i zysków pragną decydować o naszym losie. Karol chciał być „na swoim”, wziął kredyt na rozkręcenie baru karaoke, ale nie przeczytał dokładnie zapisanej drobnym drukiem umowy, bar upadł, a on ma długi. Niespodziewanie (naprawdę?) nadarzyła się okazja odbicia od dna - udział w wyjątkowo dobrze płatnym eksperymencie, podczas którego wystarczy rozwiązać kilka zagadek, odpowiedzieć na parę pytań. Tak się przynajmniej Karolowi wydawało, bo znowu nie wczytał się w poszczególne paragrafy umowy z firmą prowadzącą badanie. Przedstawicielka odpowiadającego za eksperyment przedsiębiorstwa raz dwa wyprowadza mężczyznę z beztroskiego poczucia, że badanie, jak badanie - jakoś to będzie...

Kolejne etapy doświadczenia to pogłębiający się szantaż emocjonalno-etyczny, a Karol, jak się na początku wydaje - nie grzeszący szczególną bystrością, im większej presji zostaje poddany, im gwałtowniejsze konsekwencje jego błąd może spowodować, tym coraz trudniejsze łamigłówki rozwiązuje z coraz większą łatwością. Subtelniej, a zarazem bardziej dotkliwie niż sam tekst w złożoność sytuacji obserwowanej na scenie wprowadza staranna reżyseria Waldemara Zawodzińskiego, cyzelującego najdrobniejsze psychologiczne detale, zawarte w samej historii i relacji jej bohaterów. Twórca nadaje zestaw niebagatelnych znaczeń każdemu gestowi, spojrzeniu, spotkaniu postaci dramatu. To inteligentna, gęsta od zamyśleń reżyseria, która pomaga widzowi zajrzeć pod powierzchnię zbudowanego z pozorów związku Karola z życiem oraz gry, jaką podejmuje z nim prowadząca badanie lekarka, zarazem zostawiająca obserwatora z mnóstwem pytań, na które sam musi sobie odpowiedzieć. Poczucie niepokoju i zagrożenia wzmagają szybki, filmowy montaż scen, a także lakoniczna scenografia (również Zawodziński), która staje się dla Karola klatką bez wyjścia. Wystarczy jego pierwszy krok w tę przestrzeń, byśmy mieli jasność: oto rozpoczyna się nieświadoma bitwa z systemem, któremu możemy ulec i stać się jego częścią, lub zgodzić się na zajęcie miejsca na marginesie. A ci, którzy rozdają karty, sprawdzą, jak daleko jeszcze mogą się posunąć, jak bardzo zunifikować obywateli, co jeszcze ci pozwolą sobie odebrać i ile upokorzeń będą w stanie znieść, uznając, że to dla ich dobra. Waldemar Zawodziński świetną konstrukcją przedstawienia intensywnie rozpościera przed nami mocną aktualność tekstu Casanovasa.

Błyskotliwie to zadanie podejmują charyzmatyczni Agnieszka Skrzypczak i Kamil Maćkowiak. Na scenie odbywają się magnetyczna sesja silnych aktorskich osobowości, ale też porywający popis współpracy, opierającej się na głębokiej, artystycznej świadomości. Cel jest jeden - zawłaszczyć publiczność. Oboje osiągają to błyskawicznie, bez żadnych wstępów.

Widzowie zaś - co wielu czyni - mogą też po prostu cieszyć się, iż rozwiązali kolejną zagadkę, nim odpowiedź padnie ze sceny. Bawcie się, zdają się mówić autor i realizatorzy spektaklu. Dzięki temu nawet nie zauważycie, jak ktoś będzie sczytywał wasze życia, zamiast was.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki