Mimo dość sztywnego początku, „Komediant” zaczyna się jak barwny fajerwerk. Szybko okazuje się, że to tylko petarda. W foyer Sali Kameralnej publiczność wita Właściciel Gospody - w tej roli nowy zastępca ds. artystycznych w „Jaraczu”, Sebastian Majewski. Ale reżyser zrezygnowała z metafory Bernharda (gospoda z rzeźnią jako teatr i jako świat), więc Gospodarz jest tylko zarządcą przybytku kultury. Warsztat aktorski Majewskiego jest nikły (z gatunku teatru „alternatywnego”), trochę ratuje go zaangażowanie, ale i tak nie angażuje emocji. Gospodarz klęczy na blacie w szatni, wita ludzi, zapowiada atrakcje, rozdaje plastry kiełbasy. Mówi tekstem skrojonym z motywów „Komedianta”, ale dalekim od logicznego rygoru Bernharda.
Teatr im. Jaracza w Łodzi. Próbują „Komedianta” Berharda w nowej obsadzie
Dodatkowo, podczas piątkowej premiery, już prowadząc widzów na scenę, Majewski rzucił, że wszyscy „widzimy się jutro, na placu Dąbrowskiego”. Wiadomo - w Komitecie Obrony Demokracji. To bardziej niesmaczne niż rozdawane widowni kiszki. Czym innym jest otwarta dyskusja, starcie poglądów, które teatr może generować, a czym innym wypalona nagle agitka, mało elegancka i niepoważna. Czy to fair wobec zespołu Teatru tak naznaczać go swoimi poglądami? Mniejsza ztym, bo intrygujący jest spacer przez garderoby ku scenie. Szybko mijane pokoje obnażają dalekie odwzniosłości (odgrywane) kulisy życia aktorów, którzy zachwilę będą nascenie. Mijamy też pracowników innych pionów Teatru, anawet uśmiechniętą Agnieszkę Olsten.
Teatr jak cep
Scenę obudowano zaś jak metalowy barak. Gospodarz odsłania porozsuwane po scenie krzesła. Scenografka Joanna Kaczyńska odeszła od zwyczajowych rzędów, każdy siedzi w inną stronę. Aktorzy będą poruszać się głównie w wąskiej, podłużnej wolnej przestrzeni, w bliskim kontakcie z widzami, czasem za ich plecami. Nienowy to chwyt i przestrzeń państwowego teatru go nie odświeża. Kameralne przedstawienia w domach to domena np. łódzkiego Teatru „Szwalnia” Marcina Brzozowskiego. Były też przed laty atrakcją prowadzonego przez Pawła Nowackiego Teatru Studyjnego ’83, który ponoć lubił Sebastian „Seb” Majewski.