Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teatr Jaracza: "Kapliczka.pl, czyli wszystko dawniej szło lepiej jak teraz" [RECENZJA]

Łukasz Kaczyński
W wielobarwnym zespole każdy z aktorskich temperamentów ma własną temperaturę
W wielobarwnym zespole każdy z aktorskich temperamentów ma własną temperaturę Paweł Łacheta
Trudno wskazać lepszego reżysera dla prapremiery przygotowanej z myślą o jubileuszu 125-lecia istnienia w Łodzi Teatru im. S. Jaracza. Mikołaj Grabowski (przed laty jako etatowy reżyser) nie tylko przydał scenie splendoru choćby słynnym "Trans-Atlantykiem", ale tu "Pamiątkami Soplicy" rozpoczął przygodę z literaturą XVIII wieku.

Przede wszystkim jest Grabowski rzadkim typem reżysera (i aktora), który łączy doświadczenia teatru awangardowego z teatrem, którego estetyka jest przystępna widzowi, a głęboką refleksję nad tematem łączy z szacunkiem dla autora sztuki, tekstu. Jak powtarza: pierwszeństwo na scenie daje literaturze lepszej, także jeśli jest ona lepsza po modyfikacji. Do "Jaracza" pasuje jak ulał. Choć wcale nie do końca...

Jak w "Kapliczce.pl" zmaga się Grabowski z Polską i polskością? W scenariuszu zderzył teksty oddające dwa punkty widzenia epoki saskiej: ks. Jędrzeja Kitowicza - wielbiciela Augusta III Sasa, dostrzegającego wszak paraliż państwa za jego panowania i Henryka Rzewuskiego, piewcę polskich cnót, które dałyby nam przewodnictwo w Europie, gdyby nie "zagraniczne rozumy" mieszające nam w głowach.

Ale dwugłos staje się monologiem, bo "cnoty i niecnoty" łączą się i w sobie przeglądają. Więcej, interpretowane przez aktorów stają się lustrem dla publiczności. Na ile myślowe archetypy wciąż są Ci, widzu, bliskie? Czy naprawdę "wszystko dawniej szło lepiej jak teraz"? Może nie wszystko? Czy takimi nieśmiertelnymi frazesami nie próbujesz po prostu okiełznać przeszłości, z intelektualnego lenistwa lub z lęku przed poznaniem prawdy o sobie? I dlaczego tak chichoczesz?

Spektakl zaczyna się przy zapalonych światłach. Aktorzy wchodzą na scenę pojedynczo, nieśmiało, bocznymi schodkami. Wchodzą "z widowni" jako jej delegaci: we współczesnych płaszczach, kieckach, halkach, dobranych raz bez gustu, a raz z "sarmacką" fantazją. Na ławie pod kapliczką, gdzie spotykają się pobożność i ślepy kult przeszłości, zlepią się w jedno ciało. A przeszłość ożyje.

"Kapliczka.pl" to najbardziej zespołowy spektakl ostatnich lat w "Jaraczu", ale nie z racji licznej obsady, tylko roli i typu aktorstwa. Aktorzy nie budują złożonych, jednorodnych postaci, ale jak to w trzech częściach "Opisu obyczajów" Grabowskiego, stają się zawieszonymi między dwoma czasami opowiadaczami: prowadzą narrację i dogrywają do niej sceny. Historia polska ma kolisty charakter (spektakl go powtarza), więc gawęda, ta jedyna rozrywka gardzącej książkami szlachty, nie jest i dzisiejszemu Polakowi obca: wszyscy mówią, nikt nie słucha, "sejmy" padają, "trybunały" służą interesom możnych i... lobbystów.

Tworząc tego zbiorowego oratora Mikołaj Grabowski sięgnął w części po aktorów, których już znał (Andrzeja i Ewę Wichrowskich, Zofię Uzelac, Mariusza Saniternika), część dobrał ze średniego i młodego pokolenia. Zestawił różne aktorskie temperamenty, które podobnie jak barwy, mają właściwą sobie temperaturę. Powstał świetny, spójny zespół, "drużyna pierścienia" (raczej "kontusza"), która nie mogąc schować się za "nastrojem", "aurą" scenicznego świata, z animuszem gra także przy rozświetlonej sali.

Nie ma ról dominujących, każdy dostaje okazję, by zabłysnąć, jak Michał Staszczak, upozowany trochę na peerelowskiego żigolo, nieco na dekadenta w duchu filmów Felliniego. Tym większe uznanie budzi różnorodność i świadomość w stopniowaniu środków aktorskich. Świetne są Zofia Uzelac, Dorota Kiełkowicz i Matylda Paszczenko, a to rozpijające kawalerów, a to próbujące poddać ich dyscyplinie, czy nonszalancko łamiąca sejm Ewa Wichrowska. Jako "wstrzemięźliwy" mnich daje też popis po kumotersku traktująca publiczność Izabela Noszczyk.

Dziwi zaś, że przy tak pełnym subtelności spektaklu z taką radykalnością poprowadzona została Agnieszka Skrzypczak. Jej wyrazistość staje się chwilami niemal ordynarna, co przykrywa inne walory gry. Dezynwoltura i sobiepaństwo, które gra Marcin Łuczak, ukryte pod obojętnością, same skrywają coś niepokojącego - zalążki jednostkowej anarchii, która zebrana w siłę rozleje się z czasem na cały kraj. Zwłaszcza, jeśli podeprze się bezmyślną siłą, którą na scenie uosabia dobitnie Marek Nędza. Skąd anarchia? Może z "obywatelskiego" wychowania przez obijanie pośladków, zgodnie z prawem ojca - ale czy zgodnie z dobrem kraju?

Smagającym ojcem jest Andrzej Wichrowski, który w dalszej części spektaklu, podobnie jak i Mariusz Saniternik, bawi się swą rolą. Obaj bawią się nieco chłodno - i tu jest pies pogrzebany - bo łódzki zespół zdaje się mieć inną temperaturę ogólną gry niż bliżsi Grabowskiemu, znani z "Opisu obyczajów", krakusi. Maskowane jest to warsztatem, w wielu przypadkach fenomenalnym. Cóż, może repertuarowe sprofilowanie "Jaracza" oderwało zespół od innych estetyk? "Kapliczka.pl" dowodzi, że alternatywą dla "trzewiowych" przedstawień Grzegorza Wiśniewskiego i Mariusza Grzegorzka nie musi być postdramatyczny teatr nierozgarniętego dramaturga.

Tak czy inaczej, działającego jak w zegarku zespołu nie byłoby, gdyby nie oko reżysera. Stąd też tak wiele znakomicie poprowadzonych scen, jak ta z liczeniem niekończącej się łapówki, podaniem prawicy na zgodę, atakiem husarii, czy prześmiewczy pokaz mody sarmackiej, który to, co ukryte, wydobywa na wierzch. Szkoda, że finał, w którym wracamy do teraźniejszości, gubi pazur, wybrzmiewa głucho. Szkoda, bo "Kapliczka.pl" bardzo modeluje sposób postrzegania rzeczy: wychodząc z teatru trzeba przecierać oczy, gdyż piratujący kierowca nagle przypomina oglądanego przed chwilą wąsacza w kontuszu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki