Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teatr Logos w Łodzi: Gorzkie żale cierpiących kobiet

Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski
Nowa premiera łódzkiego Teatru Logos to misterium żalu rozpisane na wyrazisty chór kobiet oraz tancerza
Nowa premiera łódzkiego Teatru Logos to misterium żalu rozpisane na wyrazisty chór kobiet oraz tancerza Jarosław Darnowski/Materiały prasowe
Teatr Logos w Łodzi tradycyjnie na początek sezonu przygotował nową premierę. Tym razem sięgnął po historyczny tekst napisany w poetyce ludowej obrzędowości.

Teatr Logos w swoich ostatnich spektaklach skutecznie łączy różne formy scenicznej aktywności. Podobnie jest w najnowszej premierze - przedstawieniu „Gorzkie żale/Świt”, w którym ceremonii śpiewu i dramatu towarzyszy teatr tańca. Dając przejmujący efekt.

„Oryginalny pochodzący z XVIII wieku tekst Gorzkich żali odczytywany jest na nowo poprzez pryzmat badań nad traumą oraz tematyką psychotanatologii” - zapowiada reżyserka spektaklu, Joanna Gerigk.

Dzisiejszemu czytaniu intencji Gorzkich żali autorka przedstawienia dodaje też wymiar prywatności. Z niej bowiem, zakładając kostiumy na oczach widzów, wychodzą w teatralną przestrzeń aktorki przeistaczające się w postacie widowiska, komponowane w kipiący emocjami chór kobiet - komentatorek, ale i uczestniczek dramatu współczesności.

Chór to zresztą szczególny, bo nie tyle dążący do jedności, co artykułujący odmienność wszystkich jego składowych; podkreślający, że każda z tych kobiet jest inna, mimo wspólnoty wyrażania żalu z powodu czasów, w których przyszło im żyć i przeżyć, które fundują im ich kobiecość i (narzucone lub nie) relacje z męskością.

Wielka w tym zasługa indywidualności i różnych artystycznych doświadczeń pań biorących udział w przedsięwzięciu. Świetnie to zostało wygrane.

Bo oto spotykają się operowa diwa Agnieszka Makówka, z jedną z najbardziej wszechstronnych łódzkich aktorek teatralnych Karoliną Łukaszewicz, symbolem „Logosu” Jolantą Kowalską oraz nadającą potęgę charakteru każdej roli Jolantą Jackowską (o której głosie, jego sile wyrazu i nośności, można pisać prace doktorskie).

A razem z nimi znaczące, odważne, ekspresyjne Helena Saciuk, Ewa Stefańska-Nowak, Karolina Szymańska-Maziarz, Natalia Szymańska i Katarzyna Tercz. Jako przeciwwaga i zarazem źródło lamentów dołącza niewysłowiona, zamknięta w ruchu postać, raz Chrystus, za chwilę jego zdruzgotana nieszczęściem matka, w znakomitym wykonaniu tancerza Krzysztofa Pabjańczyka. Wyborny to zestaw, celnie oddziałujący na siebie nawzajem i na widza.

Chór kobiet wielodialektową modlitwą, wespół z nieskrywaną goryczą i boleścią prowadzi nas przez dojmujące doświadczenia traumy, związanej ze śmiercią bliskich - tej naturalnej i niezrozumiałej, z coraz bardziej wymykającymi się pojmowaniu sensem i znaczeniem życia, przytłaczającymi niepewnością i strachem. Powstałe w 1707 roku pasyjne nabożeństwo interpretuje się jako próbę wyrażenia męki Boga wcielonego.
Joanna Gerigk odwraca perspektywę - pochylamy się tutaj nad cierpieniem kobiet, matek, żon, córek, których nikt o zdanie nie pyta. Bóg i mężczyźni poświęcają się dla ludzkości, idą na wojnę, walczą o idee, rozpacz zaś, niepokój i udrękę życia po stracie pozostawiając w domu, niewiastom. Może dlatego Jezus zdaje się tu tak mało obecny. I do niego, za jego poświęcenie, te, którym był najbliższy jako człowiek, nie Bóg, mogą mieć przecież żal.

Wiele w tej inscenizacji wymownych znaków i nawiązań - także bardzo bieżących, jak do wojny w Ukrainie, łącznie ze strzałem do młodego mężczyzny, Jezusa. Wszystko jednak przebiega w atmosferze walki kobiet przynajmniej o uwagę.

Cała paleta ich emocji świetnie została zapisana w wypowiadaniu lub wykrzyczeniu przez poszczególne aktorki frazy: „Jezu mój kochany”. Są tu i gniew, i skarga, i rozczarowanie, i obelga, i pogodzenie z własnym losem, i zrzucenie tego, co nakazane. Kobiety gotowe są do obrazoburczych gestów, na sięganie po przemoc, jak w scenie kamieniowania i biczowania zbawiciela-człowieka, który wbrew ich uczuciom wybrał mękę, lub równie gwałtowne przemocy odrzucenie, w postaci kijów od szczotki ciskanych w kąt jak karabiny (co można też interpretować jako zerwanie z tzw. przemocą domową).

W ponurym anturażu, pośród piachu, ziemi, która jest i będzie grobem nas wszystkich, Joanna Gerigk precyzyjnie - ale i bez „owijania w bawełnę” - prowadzi widza przez misterium śmierci, bólu pożegnania i pełnej pasji niezgody na to, że po stracie nic już będzie takie, jakie było. Ów tygiel namiętności z mocą wybrzmiewa w sekwencji złożenia do grobu Chrystusa, w której zawarta jest nadzwyczaj dotykająca prawda o bliskiemu bałwochwalstwu pragnieniu wyrwania z ziemi tego, kogo kochaliśmy, którego jeszcze przed chwilą mogliśmy objąć, przytulić, z kim mogliśmy rozmawiać, o kim mogliśmy codziennie pomyśleć, że jest.
Pocieszenie tak trudno znaleźć, ale wspólnota boleści potrafi ułatwić wydobycie z traumy.

W świecie, który odchodzenie i śmierć wyrzucił poza nawias konieczności bycia młodym, atrakcyjnym, zdrowym, racjonalnym i wyłącznie zadowolonym to potrzebna refleksja. Ba, konieczna, zanim pozrywamy wszystkie więzy i zostaniemy jedynie z przesypującym się przez palce prochem w dłoniach.

Schodząca ze sceny procesja pogrążonych w żalu kobiet pozostawi maleńką, łapiącą się istnienia roślinkę, ostatnim gestem woli posadzoną w garści ziemi, na kościach zmarłych i wydobytą z mroku skromnym oświetleniem. Wyrośnie z niej kiedyś wielkie drzewo nowego życia i nadziei. Lecz z którego także, niestety, zrobimy kolejne krzyże...

Teatr Logos w Łodzi „Gorzkie żale/Świt - Misterium transu”, reż. Joanna Gerigk

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki